poniedziałek, 25 marca 2013

That's what you get when you let your heart win!



Gilbert Stonem. || Przez znajomych i przyjaciół zwany Bert. || W dupie Ci się poprzewracało! || Siedemnastoletni zwiastun zniszczenia. || I love you. || Yeah, I love me to. || Pozorny chaos. || Queen’s English accent wyuczony dzięki BBC. || Irytująco kruche ramionka. || Pan I'm gay and I'm proud of it || Baj, baj, maszkaro! || Pali jak smok, ale w końcu na coś trzeba umrzeć. || Bądź moim Romeem! || Same szóstki w dzienniku, chociaż nawet się nie stara. || Katarynka. ||

Yeah, yeah well you're just a mess
You do all this big talking,
So now let's see you walk it.
I said let's see you walk it.
 

Czasami widujesz go w miejscach, do których tacy jak on chodzą, by zasmakować śmierci. Kto jak kto, ale w takim razie Bert jest już chyba jej koneserem. Przeklęty, nadziany gnojek – oto ile o nim wiesz. Ludzie gadają jaki to jest podły, dwulicowy i płytki, jak to wykorzystuje wszystkich dookoła. Wierzysz w to. W końcu po co mieliby kłamać? A później zauważasz go po raz kolejny i nagle wszystkie te plotki przestają już być takie wiarygodne. Widzisz burzę potarganych, czarnych loczków, opadających z jakąś dziwną gracją na jego czoło i myślisz, że może, może… Nie, nie, nie, nie możesz przecież dać się tak łatwo omamić. Wszyscy mówią, że to kłamca. Wstrętny manipulant. Patrzysz jak chodzi, porusza się tak płynnie i delikatnie, jakby unosił się w powietrzu. Jak beztroski, nieuchwytny taniec. No tak, ludzie mówili, że kiedyś tańczył balet. To takie niemęskie. Obserwujesz jeszcze czasem jak wychodzi z baru na papierosa. Jak wyciąga z kieszeni paczkę Marlboro i z błogim uśmiechem na ustach zaciąga się zbawiennym dymem. Później spogląda prosto w Twoją stronę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Jego szarozielone oczy działają jak dwa magnesy. Po prostu nie możesz się im oprzeć.

- Może pójdziemy do mnie? – rzuca w Twoją stronę, a Ty już wiesz, że to będzie jedna z najlepszych nocy w życiu.

Kiedy go całujesz czujesz papierosy, czekoladę i coś, czego nie potrafisz do końca nazwać. Rankiem wszystkie plotki okazują się prawdą. Zostaje Ci po nim jedynie wspomnienie szczupłego ciała tuż przy Twoim własnym, cichych jęków szeptanych w poduszkę i pusta paczka Marlboro na szafce nocnej.

Obserwujesz go jeszcze jakiś czas. Widzisz jak dużo się śmieje i cały czas wygłasza bezsensowne monologi, których i tak nikt nie słucha. Patrzysz na jego beztroskę i nie dziwisz się dlaczego pomimo wszystko ludzie wciąż do niego lgną. Na swój podły, wyrafinowany sposób jest wyjątkowy. Nieuchwytny i niepokorny. Ludzie kochają zbuntowane anioły.

Seeeer! Dlaczego mi to robisz? || Herbatka o szesnastej, jakież to brytyjskie. || Brzdąkam sobie na gitarze, kiedy nikt nie patrzy. || Związek? Nie żartuj. || Jeszcze zobaczycie, cwaniaczki, za niedługo koty będą rządzić światem! || Pure, mindless act of vandalism, bitch! ||


 You're always on display
For everyone to watch and learn from,
Don't you know by now,
You can't turn back
Because this road is all you'll ever have.




 And it's obvious that you're dying, dying.
Just living proof that the camera's lying.
And oh oh open wide, 'cause this is your night.
So smile. 
 
 


[No dzień dobry. Karta mam nadzieję znośna wyszła, chociaż pewnie poprawię ją jeszcze z miliard razy. Na zdjęciach bardzo bosko-boski Robert Sheehan, cytaty to fragmenty piosenek zespołu Paramore. Na wąteczki wszelkiej maści zawsze jestem chętna, więc pisać, pisać, pisać. :3]

czwartek, 21 marca 2013

I'm just a boy inside a man.


Everett Christopher Wright


You’re so fuckin’ special, I wish I was special

Tylko i aż 20 lat || Brytyjczyk z krwi, kości i irytującego akcentu południowego Londynu || Od pół roku w Stanach, których szczerze nie cierpi || Artystyczna dusza || Studiuje na Akademii Sztuk Pięknych


            Pewnego lutowego dnia, w samym środku śnieżnej zamieci, w jednym z londyńskich mieszkań w centrum miasta przyszedł na świat Everett Wright… I tak dalej, i tak dalej. Ret nienawidzi opowiadać o swojej przeszłości i bynajmniej nie dlatego, że ta była tragiczna, pełna krwi, łez i potu. Nie, Everett miał cudowne, słoneczne dzieciństwo, pełne przyjaciół, śmiechu i miłości. Od najmłodszych lat przejawiał zamiłowanie do sztuki i gdy jako kilkulatek zaczął tworzyć swoje pierwsze prace, był pewny, że kiedyś zostanie artystą. I, ku zgrozie rodziców, został. Paradoksalnie ten fakt przeraził ich nawet bardziej niż to, że syn z dumą i bez większych obaw w dniu swoich osiemnastych urodził przyprowadził na rodzinne przyjęcie swojego chłopaka i ogłosił, że jest biseksualistą. Niedługo potem wyprowadził się do USA, by rozpocząć tam naukę na jednej z lepszych uczelni. Z rodziną w Anglii utrzymuje dobry kontakt, za to Stanów nie lubi i, jak sam twierdzi, nigdy nie polubi.

                           

            Co trzeba wiedzieć o Recie? Uwielbia zarówna dobrego, starego rocka, jak i broadway’owskie klasyki, od czasu do czasu ogląda filmy Walta Disney’a i gra na gitarze i pianinie. Rysuje zawsze i wszystko, chociaż najbardziej lubi portrety. Określa się mianem biseksualisty, chociaż jednocześnie stwierdza, że nie chodzi o orientację, ale o osobę, którą się kocha. Spotykał się z dziewczynami i chłopakami i naprawdę nie umie powiedzieć, kto pociąga go bardziej. Kocha słodycz kobiet oraz łobuzerstwo mężczyzn, ewentualnie na odwrót. Mówi z okropnym cockey, przez co Amerykanom czasem ciężko go zrozumieć.

            Trudno mu komuś zaufać. Nie żeby nie był towarzyski, wprost przeciwnie. Gdzie tylko nie pójdzie, zaraz zjedna sobie ludzie. Jest otwarty, pewny siebie i dowcipny, choć ludzie nie zawsze rozumieją jego żarty. Śmieje się dosłownie ze wszystkiego, wygłupia się dwadzieścia cztery godziny na dobę i jeśli jest smutny, raczej tego nie okazuje. Niezwykłe emocjonalny chłopak, który czasami traci nad sobą panowanie. Właśnie wtedy rozpętuje się piekło, gdyż zdenerwowany Everett potrafi ciskać wszystkim, co ma pod ręką. We wszystkich. Ogólnie jednak jest jednym z tych dobrych chłopców, którzy zabierają dziewczyny do kina, całują je na pożegnanie w policzek, rozbawiają przyjaciół i nie pozwalają im się nudzić. Nie jest niemiły ani złośliwy, ale bynajmniej nie dlatego, że taka z niego dobra dusza. Po prostu nie potrafi, ot, dziwaczna wada.

        

            Jeśli chodzi o wygląd, Ret jest dość przeciętny. Niski, ma zaledwie 169 centymetrów wzrostu, przez co w dzieciństwie był bardzo zakompleksiony. Teraz uważa, że to jedna z jego wyjątkowych cech. Na jego głowie znajduje się tak wiele poskręcanych, czarnych włosów, że śmiało można go uznać za hobbita (co w szkole średniej naprawdę było jego przezwiskiem). Poza tym posiada duże, ciemnobrązowe oczy z długimi jak na mężczyznę rzęsami, odrobinę piegów na policzkach i nosie oraz niewielkie mięśnie, które z powodu jego drobnej postury i małej wagi nie są zbyt dobrze widoczne. Panie i panowie, oto słodziak pełną gębą!

            Mieszka w niewielkim mieszkaniu w centrum miasta, gdyż obrzeża to nie jego działka. Obecnie jest singlem i chyba nie chce tego zmieniać. Uwielbia białą czekoladę i, jak na Anglika przystała, herbatę z mlekiem. Nienawidzi kawy i horrorów. Poza tym skrycie kocha się w kryminałach i grach komputerowych, istne duże dziecko. Czasami przedstawia się swoim drugim imieniem. Ma astygmatyzm, jednak okulary w grubych oprawkach nosi jedynie czasami. Często śpiewa w klubach i restauracjach, żeby trochę zarobić i jednocześnie robić coś, co lubi.



What do I stand for? Some nights I don’t know anymore.


[Witam serdecznie. :) Na wątki jestem chętna zawsze i wszędzie, choć czasami mogę zniknąć na jakiś czas. Karta z czasem będzie uzupełniana, jako Everett wystąpił niezastąpiony Darren Criss. No to jazda!]

środa, 20 marca 2013

Do you?



 Z pewnością nikt nie pamięta delikatnego prószenia śniegu, które miało miejsce dwadzieścia lat temu w lodowaty, grudniowy poranek, cztery dni po Wigilii. Nie pamięta tego też Jane, która wówczas to przyszła na świat, jako grube i ubrudzone krwią dziecko, próbujące ogłuszyć przynajmniej część szpitalnego personelu. Krzyki Jane nie trwały jednak długo, bo po przepłakanym roku w końcu uspokoiła się i zamilkła aż do czwartego roku życia. Podejrzewano autyzm z powodu spowolnionego rozwoju dziewczynki, jednak ta potrzebowała po prostu trochę więcej czasu, by zacząć kłapać buzią i składać bardziej spójne zdania, niż : chcieć jeść, mamo toaleta, kot boli. Mimo złego startu... Nie, Jane wcale nie wypłynęła będąc najmądrzejszym dzieciakiem w przedszkolu. Stanowczo wolała być bystra i inteligentna, niż mądra. Szybko nauczyła się czytać i liczyć, jednak guzik ją obchodziło to, jaką sukienkę ma nowa Barbie, bądź czy Ken jest przystojny. Może dlatego od najmłodszych lat była wyrzutkiem?

   Po co się starać? Po co ulegać? Po co należeć do grupy ludzi, z których się kpi? Wyobrażasz sobie ośmioletnią dziewczynkę, chudą jak szczypiorek w poprzecieranych trampkach, zmechaconych rajstopkach i uroczej sukience, która z kpiną w oczach patrzy na chichrające koleżanki? Ciężko to sobie wyobrazić, jednak, kiedy zamiast kpiny podłożymy złość, widok jest dużo łatwiejszy do ujrzenia.  Codzienne osiem godzin męki w budynku znienawidzonej szkoły, będąc ubranym w znienawidzony mundurek, mając lekcje ze znienawidzonymi nauczycielami, zaś później spędzanie czasu ze znienawidzonymi znajomymi. W okresie buntu Jane nienawidziła prawie wszystkiego, siebie również. Uwielbiała swoją matkę, za to, że ona nie potrafiła nienawidzić. Wieczne dziecko, hipiska, kochane stworzenie, którym trzeba było się opiekować. Tak, kiedy mała Jane miała czternaście lat role się odwróciły. Mama zachorowała, gasnąc w oczach przez następne trzy lata.
   Panienka Parker, może wydawać się bezbarwna. Zwykła, nudna... W końcu nie jest uroczą, delikatną dziewczynką, która od dziecka gra na pianinie, śpiewa, tańczy i wie wszystko na każdy temat. Jane śpiewa pod prysznicem, chwaląc się jedynie białym kafelkom swym przyjemnie drażniącym ucho altem. Tańczy ze znajomymi, lub przed lustrem będąc ubraną w stanik i dżinsy, udając arabską księżniczkę tuż przed pójściem pod prysznic. Lubi słuchać fortepianu, jednak to na gitarze czasami pobrzdąka... Nie w łazience, a w swoim pokoju, o dziwo. Parker lubi łazienkę. Może dlatego, że nie ma w niej okien i nikt nie może jej podejrzeć? Albo dlatego, że jest tam lustro, a ona wręcz uwielbia spędzać ze sobą czas?

Podsumowując:
Jane Helena Parker, urodzona 28 grudnia dwadzieścia trzy lat temu, zamieszkała przy jednej z bocznych uliczek miasta. Studentka konserwacji i restauracji dzieł sztuki.
Biseksualna. Uwielbiająca ludzkie wady w wyglądzie. Duży nos, piegi, pieprzyki, myszki i kilka kilogramów za dużo, lub za mało. Jej zdaniem piękno jest wszędzie w każdym, jednak na jej wyobraźnię szczególnie mocno wpływają pieprzyki i spierzchnięte wargi.  Mieszka w niedużej kawalerce w centrum. 

You only get one shot.

Naoki Toru (直貴 )
Lat 19. Z pochodzenia Japończyk.

Krótka Historia
Jego rodzice jako młode małżeństwo przeprowadzili się do Ameryki i nie utrzymywali kontaktów ze swoją azjatycką rodziną. W konsekwencji mały Naoki nigdy nie poznał swoich krewnych. Przez całe życie był odludkiem, stronił od towarzystwa ludzi. Najchętniej zagłębiał się w coraz to nowych książkach i w końcu sam zaczął tworzyć krótkie opowiadania i wiersze.
 Jakiś rok temu jego rodzice zginęli w wypadku, pozostawiając swojemu jedynemu synowi niewielki domek oraz trochę oszczędności. Jednak większość z zaoszczędzonych pieniędzy zostało zagospodarowanych na ich pogrzeb. W takiej sytuacji Naoki postanowił sprzedać dom, zebrać wszystkie dostępne środki i wyruszyć w nieznane. Na dworcu kolejowym kupił bilet do pierwszego-lepszego miasta, którym okazało się właśnie San Diego.
  Na początku było trudno, ale uparcie parł naprzód. Imał się różnych zajęć, a w końcu dostał stałą posadę w nowo otwartej kawiarni blisko centrum miasta.

Charakter i te sprawy
Jest skryty i nie lubi mówić o sobie, przez co wiele osób może przez to uważać go za zarozumiałego. W rzeczywistości jednak jest on po prostu bardzo nieśmiały. Jest realistą, ale także marzycielem. Zawsze stara się znaleźć wyjście z sytuacji, nawet tej wydającej się nie do rozwiązania. Przez swoje przeżycia jest bardzo dojrzały i odpowiedzialny. Cierpliwy. Nie lubi kłótni.

Jego ulubionymi zajęciami są pisanie, rysowanie i jedzenie. Dokładnie w tej kolejności. Przez to, że uwielbiał książki sam zaczął tworzyć. Ponadto przez zamiłowanie swojej matki do rysunku chłopak nauczył się także całkiem nieźle rysować. Często poprzez rysunki  wizualizuje sobie głównych bohaterów swoich opowiadań. Nie przywiązuje jednak większej wagi do tej umiejętności, traktując ją jako dodatek w swojej twórczości pisarza-amatora.

Swój homoseksualizm odkrył w szkole średniej, ale nigdy jeszcze z nikim się nie spotykał. Ma jednak cichą nadzieję, że może kiedyś…

Jego inspiracją i rzeczą, która popycha go stale do przodu jest muzyka. Szczególnie upodobał sobie ciężkie brzmienia, a za swoją życiową dewizę obrał piosenkę zespołu Suicide Silence – You Only Live Once.
Nene
Ciekawostki
- Przez swój wygląd i wzrost (161 cm) często jest brany za dużo młodszego niż jest w rzeczywistości.
- Po śmierci rodziców zmienił nazwisko.
- Kolekcjonuje maskotki, a w szczególności pluszowe dinozaury.
 Prawdopodobnie jest szóstką.
- Jest bałaganiarzem, ale lubi sprzątać i mieć porządek wokół siebie (głównie w miejscu pracy)
- Uwielbia zwierzęta, a szczególnym uczuciem darzy koty. Ma kotkę o imieniu Nene.
- Jego ulubionym jedzeniem jest czekolada.
- Prócz ciężkich brzmień kręci go też muzyka folkowa - w szczególności japońska i słowiańska.
wizerunek: Yamada Ryosuke
_____________________________________________
Hej wszystkim!
Już kilka razy przymierzałam się do dołączenia do tego typu przedsięwzięcia - i oto jest!
Mam nadzieję, że zostanę tu na dłużej, bo bardzo mi się tutaj podoba.
Do napisania~!
PS. Dobrą godzinę jeszcze toto poprawiałam, ale i tak nie jestem do końca zadowolona.
Mam jednak nadzieję, że Wam przypadnie do gustu ^ ^.

wtorek, 19 marca 2013

Czasami nie da się dopasować dobrej piosenki do tego, co nas czeka.

 
CRISTAL CARDWELL 
20.06.1991, SAN DIEGO 
FRYZJERKA

znęcając się nade mną, nie poczujesz się lepiej ∩ trudno pokochać siebie, jeśli nikt nie daje ci przykładu ∩ spójrz mi w oczy. Popatrz mi w oczy! Wiesz co widzę w twoich oczach? Kobietę, która nie chce odejść. Ona chce wiedzieć, kim jest! Tobie też nikt nie mówił, że cię kocha, a jeśli mówił, to już tego nie pamiętasz ∩ problem w tym, że ty ciągle uciekasz! Nie potrafisz się zatrzymać! Ani chwili wytchnienia, tlen nie ma czasu dojść do mózgu. Jak chcesz podejmować słuszne decyzje? ∩ czwórka w skali Kinseya ∩ chcę tylko, żeby ludzie mieli jedwabiste włosy ∩ jak udało ci się tak czarować? ∩ nie każdy może być wielkim artystą, ale wielki artysta może objawić się w każdym ∩ masakra będzie ∩ jesteś moją muzą, idę teraz na całość. Najwyżej uznasz, że jestem najbardziej porąbanym psycholem na świecie ∩ szalenie mi przykro, ale wino się skończyło ∩ jej pogarda dla normalnych wartości jest pretensjonalna. To nudne.

W porównaniu do większości rówieśników bardzo szybko porzuciłaś marzenia o studiach na prestiżowym uniwersytecie w Bostonie czy Nowym Jorku. Porzuciłaś je, bo doskonale wiedziałaś, że nigdy nie dostaniesz na nie odpowiednich środków. Wychowywana w rodzinie, gdzie po śmierci jedynego żywiciela liczył się każdy grosz, wiodłaś całkowicie przeciętną egzystencję. Po szkole często dorabiałaś w restauracji wujka Briana, natomiast wracając do domu pomagałaś młodszemu rodzeństwu w lekcjach, choć najchętniej zakopałabyś się wtedy w miękkiej, ciepłej pościeli. Ale ty zawsze stawiałaś dobro innych ponad swoje. Nie miałaś pretensji do matki, która większość czasu spędzała w łóżku, wlepiając tępy wzrok w sufit. Nie miałaś również pretensji do ojca, który pewnego dnia przegrał walkę z chorobą. Fakt faktem, czasem chciałaś, żeby Wasze życie potoczyło się inaczej, żebyście nie musieli zmagać się z tyloma problemami, jednak czasu nie da się cofnąć. Zamiast rozkładać bezradnie ręce, po prostu wzięłaś się w garść, wiedząc, iż właśnie tego się od Ciebie oczekuje.

Zawsze wykazywałaś odpowiednie predyspozycje do wykonywania zawodu fryzjerki. Byłaś w stanie zdziałać cuda. Koleżanki zazdrościły ci zwinnych paluszków oraz dobrego wyczucia stylu. Dlatego zaraz po ukończeniu szkoły średniej za namową poszłaś na kurs fryzjerski. Obecnie pracujesz w niewielkim salonie w centrum miasta. Pensja, mimo że nie jest wysoka, wystarcza Ci na opłacenie wszystkich podstawowych potrzeb. Być może, gdy uda ci się odłożyć trochę pieniędzy, kontynuujesz edukację. Przyszłość pokaże.

Uważasz, że świat wokół jest zbyt smutny, więc wolisz pławić się w nieograniczonych murach wyobraźni. Czerpiesz radość choćby z najdrobniejszych szczegółów, nie zamykasz się na otoczenie, bowiem umiesz dostrzec to, czego inni wcale nie widzą. Wbrew pozorom, jesteś szczęśliwa. Jesteś szczęśliwa, ponieważ czujesz się bezpiecznie w swoim idealnie poukładanym światku. Owszem, nie zawsze bywa kolorowo. Jak każdy człowiek miewasz chwile załamania. Jak każdy człowiek chcesz czasem schować głowę w piasek. Ale i to mija.

W sprawach uczuciowych nie masz zbyt wielkiego doświadczenia, ale wiesz, że Twoje upodobania nie są typowe. W każdym bądź razie tak z pewnością uważają najbliżsi sąsiedzi oraz inni ludzie, którzy biseksualizm traktują, niczym najgorszą ze wszystkich możliwych chorób. Na szczęście przestałaś się przejmować ich opinią już dawno, toteż na koncie masz dwa szczeniackie, niekoniecznie związki z osobami odmiennej płci, rzecz jasna. Ciężko jednak stwierdzić, w którym było ci lepiej. Zdaje się, że chyba nie trafiłaś jeszcze na odpowiednią osobę, by móc dokonać podsumowania.

Mówisz płynnie tylko w języku angielskim, ale umiesz okazjonalnie powiedzieć też parę zdań po hiszpańsku. Mieszkasz nadal w domu rodzinnym, nie chcesz się na razie wyprowadzać, gdyż zdajesz sobie sprawę, że wtedy zostawisz rodzeństwo na pastwę losu, nawet jeśli odrobinę przesadzasz. Skrycie interesujesz się fotografią, uwielbiasz czytać książki. Panicznie boisz się wody. Co sobotę pieczesz ulubione czekoladowe ciasto. Palisz, lecz tylko okazjonalnie w chwilach głębokiego stresu. Kolekcjonujesz znaczki pocztowe, śpiewasz pod prysznicem. Posiadasz psa rasy cocker spaniel, z którym wieczorami często wychodzisz na długie spacery. W wyobraźni lubisz Tworzyć alternatywne wersje swojego życia.

Ludzie porównują cię do anioła. Nic dziwnego, w końcu masz długie włosy w odcieniu piaskowego blondu oraz duże oczy o barwie morskiego błękitu. Delikatne, regularne rysy twarzy nadają Ci subtelności. Policzki są nieznacznie upstrzone piegami, zaś nosek odrobinę zadarty ku górze. Nie mierzysz sobie zbyt dużo, zaledwie metr sześćdziesiąt pięć wzrostu. Nie ważysz też zbyt wiele. Łatwo pominąć cię w tłumie. Ogółem niepozorna z Ciebie istota.

___________
Zapraszamy do wątków i powiązań. Jesteśmy otwarte na wszystko :) A Cristal potrzebuje jakiejś dobrej duszyczki, która zechce ją trochę zepsuć i wyrwać z tej nieszczęsnej monotonni. To chyba na tyle
I jeszcze raz, dobry wieczór <3

Save me from madness

annikat: trzeba dokonać rzeczy inne niż ikon, ale przynajmniej robię rzeczy!

Maximillianne Lockwood
Dla znajomych Max, Maxie,  Lily. Wołajcie jak chcecie

wyzwolona lesbijka
lat dziewiętnaście
skończone liceum z wyróżnieniem
studentka pierwszego roku dziennikarstwa radiowego
mieszka sobie sama, w centrum miasta na poddaszu jednej z kamienic


Pochodzenie nie jest ważne, historia nie jest ciekawa, a nudna jak flaki z olejem, więc Max nie lubi się w niej zagłębiać, nie lubi o niej mówić, bo po prostu nie czuje takiej potrzeby. W ogóle to nie rozumie, czemu zawsze ludzie chcą wiedzieć to, co było kiedyś. Dla niej liczy się to co jest teraz, nie lubi wracać do przeszłości. Burczy jedynie te Urodziłam się we Włoszech. Potem to już całe życie mieszkałam tutaj. I tyle wystarczyć powinno, bo więcej z panienki Lockwood się nie wyciągnie.
Z niej nie, ale ja ów historię mogę wam nieco przybliżyć, choć prawda jest taka, jak wcześniej było wspomniane - nie doczekacie się tutaj zawrotnych zwrotów akcji, śmierci ani nic podobnego.  Urodziła się we Włoszech - co również już było wymienione - jednak z czasem przeprowadziła się do San Diego.  Wychowywała się jedynie z matką - brytyjską dziennikarką, z ojcem miała sporadyczny kontakt - mężczyzna zwinął swoje manatki, kiedy to tylko dowiedział się o tym, że spłodził dziecko. Nigdy nie narzekała na brak całej rodziny, kochała i nadal kocha swoją matkę całym sercem. 
Nigdy nie wstydziła się swojej seksualności, z którą ujawniła się w drugiej klasie liceum. Wtedy to pierwszy raz zakochała się, a związek z Megan trwał do końca liceum. Potem ona wyjechała, a Max... Max została, tutaj, w San Diego, cierpiąc przez kilka kolejnych miesięcy, ponieważ nie mogła przyzwyczaić się do życia bez Megan.  Cierpi do dziś, jednak już nie ukazuje tego prawie nikomu.  Obie chciały aby ich kontakt się nie urwał, jednak stało się inaczej, ponieważ na obietnicach się skończyło, a rozmowy przez kamerkę internetową spaliły na panewce. 

Od czasu zerwania Max skupiła się głównie na nauce, żeby czymś myśli zająć.  Często też bywa w różnych klubach, na koncertach, spotyka się ze znajomymi. Pracuje dorywczo w studiu tatuażu swojego wujka, jako sekretarka/osoba do rozmów/odbierania telefonów/ogarniania tego całego tam bajzlu kończąc na Max, dziecinko, pójdziesz po kawę do Starbucksa? 
Pomieszkuje sama, ale ostatnio stwierdziła że jednak miło by było posiadać jakąś osobę, do której można przysłowiową gębę otworzyć, tak więc poszukuje współlokatorki. Wybredna nie jest, naprawdę, więc przygarnie pod swój dach każdego.  


KARTA JESZCZE W BUDOWIE
____________________________
Jednak wątkami nie pogardzę :3 
Cześć wam, Max nie jest zła, jest fajna. Lubimy wątki, lubimy powiązania, możemy nawet zacząć, musimy jednak posiadać ewentualny pomysł na wątek bądź powiązanie :>

poniedziałek, 18 marca 2013

B. B.


Elizabeth Blackbone
21 lat | studentka malarstwa, rysunku i rzeźby | dorabia jako kelnerka
biseksualna, nad Kinseyem się nie zastanawiała (pewnie trójka)
aktualnie wolna


   Jej historia naprawdę nie należy do jakichś szczególnie niezwykłych. Oczywiście, jest niezwykła na swój sposób - jak u każdego z nas. Urodziła się jako pierwsze i ostatnie dziecko państwa Blackbone'ów; mimo bycia jedynaczką, nigdy nie była przesadnie rozpieszczana. Matka Beth zawsze była chorowita i tak naprawdę nie była w stanie jej wychowywać; zmarła, gdy dziewczyna miała zaledwie dziewięć lat; ojciec-fotograf poświęcał jej tyle czasu, ile mógł, a że miał go bardzo mało, Bettie bardzo szybko osiągnęła samodzielność. O jej skłonnościach do dziewczyn rodzina dowiedziała się bardzo wcześnie i w zasadzie nikt - poza zakochanym w niej dalekim kuzynie - nie czynił z racji odmienności Elizabeth żadnych wyrzutów. Szybko okazało się, że Beth ma inny, naprawdę poważny problem: w wieku czternastu lat stwierdzono u niej anoreksję, ta zaś przerodziła się w bulimię. Niemal zupełnie z tego wyszła.
Dwa razy była z chłopcem, raz z dziewczyną - nigdy jednak nie zaznała bliskości z kobietą, owa "dziewczyna" raczyła podczas jednego ze wspólnie spędzanych wieczorów powiadomić Bettie, że jednak woli mężczyzn. Cóż, życie. Od tamtej pory jest sama, choć uczucia lokuje dość często w przedstawicielach obu płci. 
   Beth jest osobą dość przyjemną w obyciu: jest pewna swoich racji, jednak nie narzuca swego zdania; bardzo wrażliwa i bystra - jakby nie patrzeć, zajmuje się sztuką; woli słuchać, niż mówić, co nie znaczy wcale, że jest nieśmiała, ludzie interesują ją ogromnie i chętnie przebywa w ich towarzystwie. Indywidualistka. Przygoda na jedną noc? Raczej nie dla niej, choć niczego nie wyklucza. 
Nie wierzy w Boga, wierzy w ludzi. I w miłość. Stara się.

Olivier Sebastian Montgomery 
urodzony 13 stycznia dwadzieścia dwa lata temu we Francji ♣ Aktor, który zaczyna budzić co raz większe zainteresowanie mediów ♣ Nieuleczalna wada wzroku na ogół soczewki, w domu brązowe i czerwone okulary ♣ Biseksualista, ale chyba co raz bardziej pociągają go mężczyźni ♣ Singiel ♣ Francuski, Angielski, Włoski i Łacina ♣ Soul, R&B, House, Grunge, Smooth Jazz, Blues, Plan B and James Arthur ♣ Dla rozluźnienia zajmuje się wspinaczką górską, chociaż tą na ściankach nie pogardzi ♣ Pracuje obecnie nad dość sporą produkcją na ulicach Los Angeles ♣ Twierdzi, że pobyt tutaj to jedynie chwila ♣ Aktualnie mieszka sam w prywatnym apartamencie w centrum San Diego ♣ Przynajmniej raz na pół roku wyjeżdża do Francji ♣ Uwielbia zapach lawendy, żurawiny i świeżo skoszonej trawy ♣ Uzależniony od papierosów 

Charakter. 
 Wiele z twarzy show biznesu chełpi się swoją popularnością i za każdym razem stara się udowodnić ile kasy posiada co jakiś czas kupując sobie nową sportową brykę, budując trzydziestą willę z basenem i serwując sobie dziwki, które za wszelką cenę chce 'ukryć'. Stają na co raz to wyższym podeście kariery, stają się co raz bardziej popularni i co raz bardziej nadzy... Nadzy? W kwestii braku posiadania tajemnic i życia prywatnego jest się przysłowiowo odkrytą kartą, ale jaki w stosunku do medii jest Olivier?
 Można było by rzec, że wokół całej tej szopki i zamieszania jakie wokół niego zaczyna powstawać, jest raczej tajemniczym osobnikiem. Mimo łatwości nawiązywania nowych znajomości, otwartości na bankiety, castingi do filmów, czy pracę z nowymi ludźmi, ma do tego dość spory dystans i tak szybko stara się do siebie ludzi nie dopuszczać. Oczywiście, nie chodzi o całkowite odcięcie się od świata. Po prostu ceni sobie prywatność i jakoś nie do śmiechu mu oglądanie swojej facjaty w programie na dzień dobry, czy magazynach dla nastolatek.
 Jeśli ktoś się do niego zbliży, zaczyna rozumieć jego osobowość. Ten jego uśmiech, próba ukrycia swojej osobowości i brak pogodzenia się z nie akceptacją przez matkę, która jest jego jedyną rodziną... Wszystko to ukazuje z czym musiał się zmagać mieszkając wraz z matką. Tym, jak musiał się starać jej upodobać każdego dnia, by chociaż po części przymrużyła oko na to, że to jednak mężczyźni go kręcą... Jako aktor dość dobrze przywdziewa wiele kolorowych masek, mało osób poznało więc jego prawdziwą osobę. Poznało to jak podkochiwał się w wokaliście Planu B, albo jak potrafi wyżyć na samych płatkach kukurydzianych i mleku sojowym o smaku truskawki, albo jak ogląda po tysiące razy filmy, które zna na pamięć bądź płacze do poduszki bo nie ma z kim zamienić chodź kilku słów.
 Mimo tego wszystkiego bywa stanowczy i walczy o swoje, gdy na prawdę mu się to należy. Często wykrzykuje swoje racje chociaż na prawdę może się mylić. Ceni sobie prawdomówność, nie znosi homofobów i hipokrytów.  Każdy ma w końcu prawo do miłości.

Wygląd.
 Przyglądając mu się z bliska, pierwsze co się rzuca to piwne, duże oczy, nos z ostrym końcem, cienkie, różowe usta i  złote, kręcone włosy, które od zawsze dość ciężko było ułożyć, ale to dodaje mu uroku.
 Sylwetka Oliviera właściwie się nie wyróżnia. Mierzy sto osiemdziesiąt dwa centymetry. Jest szczupły, z lekko zarysowanymi mięśniami na brzuchu, nogach i rękach by lepiej wyglądać podczas kręcenia zdjęć na planie. Czasem zdarza mu się biegać, ale wtedy ubiera się w jakiś rozciągnięty dres i chowa włosy w wełnianej czapce, by za bardzo się nie rzucać w oczy.
 Jego styl to głównie moda miejska. W jego szafie znajdzie się dość spora ilość koszul, t'shirtów, swetrów i bluz. Spodnie to raczej inna bajka. Nosi głównie dżinsy zwężane w nogawkach w różnych odcieniach czerni, niebieskiego i szarości, a do tego raczej zadbane, schludne buty. A co w domu? Tutaj stawia na wygodę. Chodzi w rozciągniętych spodniach dresowych i swetrze, albo w samych spodniach wylegując się na sofie w salonie i oglądając telewizję.


Powiązania ♣ Wspomnienia ♣ Inne ♣ Zdjęcia

Nigdzie nie kupisz szczęścia, miłość daje je gratis...

                                                   Lily Harris
                                                                                               Hit me like a man

Usiądź wygodnie i powoli zamknij powieki. Wyobraź sobie 1,75 metrów czystej Amerykanki z blond włosami do pasa, w luźnej bluzce i obcisłych, czarnych leginsach, które idealnie leżą na jej zgrabnych nogach. Czarne, wiązane buty z grubą podeszwą. Obwieszona naszyjnikami i rozmaitymi bransoletkami. Czerwone usta wyróżniają się na tle jasnej karnacji. Spoglądasz prosto w jej oczy; piękne, błękitne. W czarnej ramce tuszu do rzęs i kredki jej oczy zostały jeszcze bardziej uwydatnione. Przyglądasz się jej przez dłuższy czas. Nagle widzisz jak podchodzi do Ciebie z gracją, z dziwnym uśmiechem na twarzy. Zbliża usta do Twojego ucha i słyszysz niski, namiętny głos: "Co się tak ku*rwa gapisz?!".

Na pierwszy rzut oka Lily może wydać się strasznie chamską i wredną osobą. Prawdomówna aż do bólu, nie lubi, a wręcz nie potrafi kłamać. Nie wyróżnia się z tłumu, a przynajmniej się stara, choć często ma to odwrotny skutek. Potrafi się bić i nie raz to robiła. Po paru bójkach ma nawet kilka małych, lekko widocznych blizn. Jest dość spontaniczną osobą, a przynajmniej tak o niej mówią. Ale choć mogłoby wydawać się, że Lil uchodzi za osobę towarzyską, często woli wieczory spędzać sama, przy kominku w mieszkaniu, z dobrą książką i ciepłą herbatą. Dla osób, na których jej zależy, zrobi wszystko. Dla nich ściągnęłaby księżyc, gdyby tylko mogła. 

  • Nie odmówi papierosa ani alkoholu.
  • Ma rudego kota, który wabi się Vege.
  • Gra na gitarze i fortepianie. 
  • Ma swój własny zespół, w którym śpiewa.
  • Posiada kolczyk w wędzidełku górnym.
  • Nie uczęszcza do szkoły, odkąd skończyła 18 lat. 
  • Ma motor, którego nazwała Suzi.
                                                                      W pigułce 

Lily Harris | 20 lat; 19 marca 1993r. | Pracuje w bibliotece | Pochodzi z Filadelfii |  Biseksualna | Mieszka w apartamencie w centrum San Diego odziedziczonym po dziadku | Piosenkarka



wątki, powiązania
chętna na propozycje 
proszę się nie bać, ja nie gryzę 


Gówniara.


Abby Hope

09.01.1996
5 w skali Kinseya
158cm

  Wychowana w rodzinie religijnej, córka pastora, ojciec uczył ją modlitw, cytatów z Biblii, wszystkiego co dla niego było ważne. Niedawno przyznała się rodzicom, że jest lesbijką - w swej religijnej miłości wywalili ją z domu. Swój kąt znalazła od ciotki, którą wydziedziczono z powodu aborcji. Od zawsze z siostrą bliźniaczką pomagała w stołówce dla bezdomnych, gdzie nauczyła się migowego. Ma syndrom dobrego Samarytanina, gdy ktoś potrzebuje pomocy biednie i pomaga. Bardzo otwarta, energiczna, uparta i uczciwa. Pewna siebie i empatyczna, potrafi przywołać na twarz wybraną emocję - idealna aktorka. Lubi obserwować obcych ludzi i rozmawiać z nimi.
  Nie chodzi do kościoła, ale na swój sposób wierzy w Boga. Wciąż dziewica. Rodzina o niej zapomniała więc ona też o nich nie mówi. Interesuje się religiami i filozofiami świata. Pomimo wychowania nigdy nie miała problemu ze swoją orientacją. Nie lubi sportu, ale trenuje boks i inne sztuki walki (dziwne). Nie jada fast foodów, bo zbiera na garbusa. Wciąż na prochach (uzależniło się dziewczę od leków przeciwbólowych), łazi po barach.

[Wiem, karta jest żałosna, co najmniej, ale jeśli teraz jej nie dodam - już w ogóle tego nie zrobię. Wszystko poprawię, nie bójcie się.]

Lee Jongin
23 lata; 5 stycznia 1990, Seul, Korea Południowa

Jak łatwo powiedzieć coś głupiego przy geju?
Wystarczy rzucić, że los rucha Cię w dupę.

Nie wiem, z jakiej racji homoseksualizm jest uznawany za jakąś chorobę psychiczną. Pod względem psychicznym i fizycznym pociągają mnie mężczyźni, więc to oznacza, że jestem nienormalny? Chyba ten, kto to wymyślił jest, bo dla mnie miłość to miłość, niezależnie od płci. Zdecydowana ze mnie szóstka w skali Kinseya i nie wstydzę się tego. Pokocham kogoś, to nie będę tego ukrywał, bo namiętne, potajemne spotkania mnie nie kręcą. Na randce też nie zamierzam udawać wyjścia z kumplem na piwo. Pocałuję chłopaka publicznie, przytulę, będę szeptał do ucha grzeczne słówka lub te niegrzeczne. Nie znoszę ludzi, którzy boją się swojej miłości, myślą, że są odmieńcami, na siłę próbują być jak większość. Na cholerę im to, skoro przysparzają sobie tylko bólu? Serio, nie ogarniam tego. W każdym razie, jeśli mam nadal rozprawiać o miłości homoseksualnej, to od razu mówię, że nie seks jest dla mnie ważny, a uczucie. Każdy uważa, że gej jest z gejem tylko dlatego. Bardziej związki heteroseksualnych przypominają mi coś takiego, bo przecież motywem przewodnim w relacjach damsko-męskich w XXI wieku jest po prostu zaliczyć. No cóż, jedni mogą sądzić, że jestem gejem, to bronię całą resztę swoich ziomali, ale mam to gdzieś. Zresztą, co ja będę tyle gadał, w sumie wypadałoby nieco powiedzieć o osobowości... Jak widać, nie oceniam ludzi po pozorach, ani po tym, co ktoś o nich wymyślił. Fakt, wizualność to ważna rzecz, ale nie najważniejsza. Zawsze patrzę , czy z daną osobą można porozmawiać, czy też nie. Nawet, jeśli nie, staram się spróbować ją lepiej poznać. Każdy chłopak uważa, że miłość to coś wstydliwego i raczej o tym mówią tylko dziewczyny, ale ja chyba w ogóle nie pasuję do tego głupiego stereotypu, co powyżej udowodniłem. Czyjegoś zaufania nigdy nie szargam, sam też nie łatwo komuś ufam. Do przemocy podchodzę z dystansem i nie nadużywam jej wobec innych ludzi. Jestem kimś, kto lubi oddawać się swoim pasjom. Śpiewam, gram na gitarze akustycznej,  tańczę zazwyczaj to, co pokazują w teledyskach popularne, koreańskie zespoły. W sumie, barwny ze mnie człowiek pod wieloma względami, a często i też pod względem wyglądu. Zazwyczaj sam projektuję swoje ubrania, a odkąd mieszkam w San Diego, projekty daję swojej przyjaciółce, płacę za materiał i noszę to, co sam wykreowałem. Dobra, nie wiem, czy warto mówić coś więcej, bo chyba te najbardziej znaczące rzeczy już każdy wie. Zawsze można się dowiedzieć więcej, kiedy się po prostu do mnie podejdzie i zagada. 

Jaki jest najgłupszy żart o gejach?
Kiedy przychodzi gej na basen i pyta się chłopaków, jaka jest woda, a gdy mu odpowiadają, że chujowa, on mówi, że skacze na dupkę.


[ Zmieniłam kartę, bo tamta mi się nie podobała. Lee Chi Hoon na zdjęciach, wątki kontynuowane. ]



So I drew a new face and I laughed.

Louis Grimshaw.
24.12.1991
Dancing slowly in an empty room.
I sing myself a quiet lullaby.

I'll be giving it my bestest and nothing is going to stop me but divine intervention.

Boo-Bear. Grim. Grimmy. Cholernie się złości gdy ktoś źle wymawia jego imię, które nie czyta się w klasycznej wersji 'Lewis', lecz z francuską wymową. Zakochany po uszy w muzyce, słuchający każdego rodzaju, od klasyki aż po metal. Talent do śpiewu, posiada niesamowicie kobiecy i delikatny głos którego kiedyś się wstydził. Zarabiał na robieniu za dziwkę, następnie przerzucił się na krótkie występy tam, gdzie mu pozwalano.

But I won't hesitate no more, it cannot wait, I'm yours.
 
Gnębiony w młodości przez swoją orientację, o której wszyscy się dowiedzieli gdy publicznie pocałował przyjaciela, w którym się zauroczył. Jego pierwszy pocałunek - zimny, krótki, nie odwzajemniony, tak jak jego szczeniacka miłość. Bity i upokarzany codziennie, był cholernie sam, nie miał nikogo bliskiego, aż pojawiła się dziewczyna. Jego pierwsza i jedyna dziewczyna. Odeszła, a on znów wrócił do szarej rzeczywistości. Żyletka, krew, ciche kołysanki śpiewane same sobie tańcząc w pustym pokoju.

I reckon it's again my turn to win some or learn some.

Przez swoje zachowanie często uważany za chorego psychicznie. Dziecinny. Nigdy nie poczuł się kochany. Łatwo się przywiązuje, ufa za bardzo, często zostaje zraniony, a mimo tego wybacza. Rozmarzony. Niepoprawny romantyk który nadal wierzy że kiedyś spotka miłość idealną, która jest wszystkim czego pragnie. Zboczony. Przyjazny, bo nie chce sobie robić wrogów. Radosny i cieszący się z życia przy osobach które zna. Ufa za mocno, kocha zbyt często, cierpi za bardzo. Wybacza za każdym razem, przywiązuje się na nowo.

Look into your heart and you'll find that the sky is yours.

Podobno porusza się jak dziecko które nigdy nie doznało miłości. Podobno choruje na psychotyzm i neurotyzm. Podobno agresywny, chłodny, egocentryczny, impulsywny, aspołeczny, bez empatii, twórczy. Podobno lęk, przygnębienie, poczucie winy, niska samoocena, napięcie są codziennością w jego życiu. Podobno gdy słucha muzyki lub po prostu jakichś dźwięków różnorakie kolory tańczą mu przed oczami, plączą się ze sobą, rozplatają, tworząc melodię. Podobno każdą osobę lub rzecz - fizyczną lub abstrakcyjną - kojarzy z jakimś kolorem.

We're just one big family and it's our God-forsaken right to be loved.

Niski, jakieś 170 cm wzrostu. Drobny, szczupły, wręcz chudy, nie może się pochwalić idealnym ciałem. Blizny na nadgarstkach i udach po żyletce. Kasztanowe włosy wiecznie ułożone w artystycznym nieładzie, współgrają z jasnymi, błękitnymi oczami. Delikatne, nawet kobiece rysy twarzy, przenikliwe spojrzenie. Nie potrafi się sztucznie uśmiechać, jednak jest świetnym aktorem i kłamie za każdym razem gdy znajduje się w niezręcznej sytuacji. Blada cera. Ludzie podejrzewają go o anemię i anoreksję.

Tak, na to wygląda. Odbiło ci, zbzikowałeś, dostałeś fioła.
Ale powiem ci coś w sekrecie.
Tylko wariaci są coś warci.