poniedziałek, 18 marca 2013


Olivier Sebastian Montgomery 
urodzony 13 stycznia dwadzieścia dwa lata temu we Francji ♣ Aktor, który zaczyna budzić co raz większe zainteresowanie mediów ♣ Nieuleczalna wada wzroku na ogół soczewki, w domu brązowe i czerwone okulary ♣ Biseksualista, ale chyba co raz bardziej pociągają go mężczyźni ♣ Singiel ♣ Francuski, Angielski, Włoski i Łacina ♣ Soul, R&B, House, Grunge, Smooth Jazz, Blues, Plan B and James Arthur ♣ Dla rozluźnienia zajmuje się wspinaczką górską, chociaż tą na ściankach nie pogardzi ♣ Pracuje obecnie nad dość sporą produkcją na ulicach Los Angeles ♣ Twierdzi, że pobyt tutaj to jedynie chwila ♣ Aktualnie mieszka sam w prywatnym apartamencie w centrum San Diego ♣ Przynajmniej raz na pół roku wyjeżdża do Francji ♣ Uwielbia zapach lawendy, żurawiny i świeżo skoszonej trawy ♣ Uzależniony od papierosów 

Charakter. 
 Wiele z twarzy show biznesu chełpi się swoją popularnością i za każdym razem stara się udowodnić ile kasy posiada co jakiś czas kupując sobie nową sportową brykę, budując trzydziestą willę z basenem i serwując sobie dziwki, które za wszelką cenę chce 'ukryć'. Stają na co raz to wyższym podeście kariery, stają się co raz bardziej popularni i co raz bardziej nadzy... Nadzy? W kwestii braku posiadania tajemnic i życia prywatnego jest się przysłowiowo odkrytą kartą, ale jaki w stosunku do medii jest Olivier?
 Można było by rzec, że wokół całej tej szopki i zamieszania jakie wokół niego zaczyna powstawać, jest raczej tajemniczym osobnikiem. Mimo łatwości nawiązywania nowych znajomości, otwartości na bankiety, castingi do filmów, czy pracę z nowymi ludźmi, ma do tego dość spory dystans i tak szybko stara się do siebie ludzi nie dopuszczać. Oczywiście, nie chodzi o całkowite odcięcie się od świata. Po prostu ceni sobie prywatność i jakoś nie do śmiechu mu oglądanie swojej facjaty w programie na dzień dobry, czy magazynach dla nastolatek.
 Jeśli ktoś się do niego zbliży, zaczyna rozumieć jego osobowość. Ten jego uśmiech, próba ukrycia swojej osobowości i brak pogodzenia się z nie akceptacją przez matkę, która jest jego jedyną rodziną... Wszystko to ukazuje z czym musiał się zmagać mieszkając wraz z matką. Tym, jak musiał się starać jej upodobać każdego dnia, by chociaż po części przymrużyła oko na to, że to jednak mężczyźni go kręcą... Jako aktor dość dobrze przywdziewa wiele kolorowych masek, mało osób poznało więc jego prawdziwą osobę. Poznało to jak podkochiwał się w wokaliście Planu B, albo jak potrafi wyżyć na samych płatkach kukurydzianych i mleku sojowym o smaku truskawki, albo jak ogląda po tysiące razy filmy, które zna na pamięć bądź płacze do poduszki bo nie ma z kim zamienić chodź kilku słów.
 Mimo tego wszystkiego bywa stanowczy i walczy o swoje, gdy na prawdę mu się to należy. Często wykrzykuje swoje racje chociaż na prawdę może się mylić. Ceni sobie prawdomówność, nie znosi homofobów i hipokrytów.  Każdy ma w końcu prawo do miłości.

Wygląd.
 Przyglądając mu się z bliska, pierwsze co się rzuca to piwne, duże oczy, nos z ostrym końcem, cienkie, różowe usta i  złote, kręcone włosy, które od zawsze dość ciężko było ułożyć, ale to dodaje mu uroku.
 Sylwetka Oliviera właściwie się nie wyróżnia. Mierzy sto osiemdziesiąt dwa centymetry. Jest szczupły, z lekko zarysowanymi mięśniami na brzuchu, nogach i rękach by lepiej wyglądać podczas kręcenia zdjęć na planie. Czasem zdarza mu się biegać, ale wtedy ubiera się w jakiś rozciągnięty dres i chowa włosy w wełnianej czapce, by za bardzo się nie rzucać w oczy.
 Jego styl to głównie moda miejska. W jego szafie znajdzie się dość spora ilość koszul, t'shirtów, swetrów i bluz. Spodnie to raczej inna bajka. Nosi głównie dżinsy zwężane w nogawkach w różnych odcieniach czerni, niebieskiego i szarości, a do tego raczej zadbane, schludne buty. A co w domu? Tutaj stawia na wygodę. Chodzi w rozciągniętych spodniach dresowych i swetrze, albo w samych spodniach wylegując się na sofie w salonie i oglądając telewizję.


Powiązania ♣ Wspomnienia ♣ Inne ♣ Zdjęcia

45 komentarzy:

  1. [Wątek! Och, nieładnie tak. Najpierw trzeba się przywitać. A więc witam serdecznie, a teraz wąteczek. BOŻEE! Takie cudne loczki.]

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam w San Diego!
    [Bardzo ładny pan na zdjęciach, kocham mężczyzn z lokami :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Z pomysłem to u mnie krucho, ale jeśli może ty masz jakiś pomysł, to chętnie przyjmę dosłownie wszystko. Wiesz, Olivier jest w mediach, moja Lil też jest coraz sławniejsza, więc może to ich połączy?]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Wątek? Mam nawet jakiś pomysł, skoro Olivier robi się coraz sławniejszy to może Abby po prostu poznałaby go na ulicy? I oczywiście standardowo jakieś kawiarnie, puby, czy coś.]

    OdpowiedzUsuń
  5. Nathaniel lubił imprezy. To znaczy, sam ich nie urządzał (sąsiadki by go poćwiartowały i zjadły), ale lubił na nich bywać. Najczęściej wkręcał się tam z najprostszego i najbardziej banalnego powodu na świecie - przez nudę.
    Tak było chyba i w tym przypadku, choć trafił na ten moment, w którym wszyscy już są zalani i robią... bardzo, bardzo dziwne rzeczy. Tak dziwne, że nawet on sam reagował na to uniesieniem brwi i lekko kpiącym uśmieszkiem, choć sam do najgrzeczniejszych nie należał.
    Usiadł na jednym z wolnych krzeseł i w spokoju zajął się popijaniem swojego piwa, obserwując to, co dzieje się wokoło. Jakieś dwie dziewczyny obok niego prowadziły zażartą dyskusję o coś, czemu Nat nawet nie chciał się przysłuchiwać; w kącie pomieszczenia znajdowała się para, która coraz bardziej przechodziła do rzeczy, ludzie siedzieli na kanapach, fotelach i podłodze albo spali... Mało było takich, którzy przejawiali jakiekolwiek objawy trzeźwości.
    Westchnął, stawiając pusty już kufel gdzieś obok siebie, wstał, naciągnął kaptur na głowę i wyszedł przed budynek, w dłoni trzymając jeszcze kartkę z numerem jakiejś dość ładnej dziewczyny, którą zyskał już chyba na samym początku.
    Stanął na schodach i zapalił papierosa, którym to też zaciągnął się od razu. Wiedział, że powoli popada w nałóg, ale jakoś z każdą kolejną fajką coraz mniej mu to przeszkadzało. Paliła większość jego znajomych i ogólnie mało kto miał coś przeciwko temu.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Dobry :) Ja proponuję wątek z Detlefem ;)]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Zacznę coś, ale nie będzie to zbyt kreatywne bo do trzeciej nad ranem się uczyłam D:]

    Człowiek całe dnie i miesiące siedzi w tej swojej firmie albo biega po różnych spotkaniach, galach i takich tam innych balach. Aż czasami mdło się mu robiło. Żadnego wolnego dnia. Teraz jednak postanowił wziąc sobie urlop i pojechać w góry. Zrobić sobie jakąś wspinaczkę i odpocząć od swojej szarawej rzeczywistości.
    Kiedy tylko nadszedł upragniony dzień spakował swoje rzeczy do samochodu i pojechał. Miał już rezerwację w jakimś pensjonacie.
    Procedura check in w obiekcie noclegowym przebiegła bez problemów. Jedynym małym problemem było to, że jego pokój dopiero przed chwilą się zwolnił i musieli go posprzątać, ale tym się nie przejmował. Ukradkiem spoglądał na jakiegoś chłopaka, który właśnie chyba miał ten sam problem co Detlef.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy chłopak się do mnie uśmiechnął, odwzajemniłem to. Wszak dobrze było utrzymywać z innymi ludźmi przyjazne kontakty niż wchodzić z nimi na wojenną ścieżkę. Czekanie na pusty pokój mogło trochę potrwać, przecież jemu samemu czasami zajmowało sporo czasu, aby ogarnął własną sypialnię. Słysząc pytanie chłopaka, przeniósł na niego wzrok. Uniósł jeden kącik warg do góry.
    - Obiad?- zapytał, jakby wyrwany z jakichś zamyśleń- A bardzo chętnie- stwierdził. Wiedział, że powinien być ostrożny w nowych znajomościach, jednak chłopakowi dobrze się z oczu patrzyło- Jestem Detlef Schimdt- przedstawił się- A Ty?

    OdpowiedzUsuń
  9. Można by rzecz, że miała ciężki dzień w szkole, ale dziwnie to brzmi. Postanowiła znaleźć jakąś pracę więc chodziła od pizzerii do kawiarni i z powrotem, byle tylko coś znaleźć. Miło jest mieć własne źródło dochodu, nie można wykorzystywać ciotki nie widzianej od bóg wie kiedy. W końcu w jednej z pizzerii usłyszała, że jeśli bardzo chce, może przyjść następnego dnia na próbę i jeśli się sprawdzi dostanie pracę. Wchodząc z lokalu wyjęła z torby pudełeczko z tabletkami i wzięła dwie. Na nieszczęście upuściła korek więc klnąc schyliła się, by podnieść zgubę. Podnosząc się niechcący kogoś potrąciła, a jej twarz została owiana przez dym tytoniowy. - Oh, przepraszam bardzo - zakaszlała i przyjrzała się mężczyźnie. - Czy ja cię skądś znam? - zmarszczyła brwi zastanawiając się. - Olivier Montgomery? - spytała wrzucając tabletki do torby. - Wyglądasz jak on, no w każdym razie naprawdę bardzo przepraszam, że na ciebie wpadłam - uśmiechnęła się przepraszająco.

    OdpowiedzUsuń
  10. [masz chęć na wątek ? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  11. [bardzo mnie to cieszy ;D tak myślę nad pomysłem może spotkają się na jakiejś imprezie gdzie pojawiają się wszyscy bardziej znani, no i też nie może zabraknąć młodego aktora i modela który dał się wrobić by przyjść. co ty na to?
    czy może kombinujemy nad czymś lepszym? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  12. - W pierwszej kolejności to na wspinaczkę- uśmiechnął się- A później to już wszystko po kolei jak leci- zaśmiał się. Lubił aktywnie spędzać czas, którego nie zawsze miał wiele i którego większość spędzał za biurkiem z papierami, albo przy ekranie komputera. Nie było to zbyt zdrowe dla organizmu.
    Powietrze górskie było o wiele inne niż te, w którym przebywał na co dzień. Nie było aż tak bardzo zanieczyszczone. No i oczywiście im bardziej w górę, tym bardziej było zimniej. Przecież temperatura w górach spadała o 0,6 stopni Celsjusza co 100 metrów. Ale lubił góry i nie mógł z nich tak po prostu zrezygnować.

    OdpowiedzUsuń
  13. [to fajnie, zacznę...ale nei wiem jak to wyjdzie więc może tak od razu sorry za to co wyjdzie niżej xD]

    Człowiek uczy się na błędach, to prawda...jednak czemu w taki sposób. Zakładanie się z kobietą która mogła uchodzić za menadżerkę, albo i nie, to bardzo zły pomysł. Niestety Sebastian za późno się zorientował, przegrał na całej linii i jakby już nie było dość kiepsko to jeszcze musiał cierpieć przez cały wieczór.
    Lubił imprezować, ale nie w takim gronie. Nie w momentach gdy w każdej chwili i najgorszym momencie mógł oślepić flesz aparatu, a następnego dnia twoja kompromitacja jest w gazetach. Zaklną paskudnie przebierając się tak by wyglądać odpowiednio do "imprezy". Wsiadł do samochodu i pojechał na miejsce.
    Nie był pozytywnie nastawiony na to, poza tym musiał postawić na swoje i zamiast pojawić się z kimś, był sam.

    OdpowiedzUsuń
  14. - Jeżeli będziesz miał ochotę, to możemy wybrać się razem na wspinaczkę- stwierdził blondyn. Nie widział żadnych przeciwwskazań, a towarzystwo i tak bardzo by się przydało. Ot chociażby dlatego, aby mieć do kogo buzię otworzyć.
    Nałożył sobie na talerz jakiegoś sznycla, ziemniaki i surówkę. Nie lubił jaakichś nowoczesnych kombinacji. Wolał to co znane mu było. Wszak lepszy diabeł znany niż nieznany, co nie?- Czy zaliczyłem coś większego. Chyba nie- stwierdził- Jednak najbardziej utkwiła mi wspinaczka w polskich Tatrach- uśmiechnął się lekko.

    OdpowiedzUsuń
  15. Będąc młodszym i pewnie głupszym nie pojmował czemu znani ludzie tak nie lubią paparazzi. Twierdził wtedy że to też ludzie i też zarabiają. Jednak odkąd został bardziej znanym modelem, podejście jego zmieniło się całkiem. Dobra mina do złej gry, tak można określić jego podejście gdy wysiadł z samochodu i oślepiono go na chwilę. Wszedł do środka dość szybko byle uniknąć tych na zewnątrz. Pokręcił się trochę, porozmawiał i stwierdził że czas na przerwę od bycia miłym aż w takim stopniu.
    Nie miał nałogów jako tako, ale w takich chwilach papieros to podstawa by nerwy jego wytrzymały. Podniósł wzrok gdy usłyszał głos.
    Uśmiechnął się słabo.- trudno być zadowolonym jeśli większość ludzi tutaj czeka aż sie ktoś potknie w jakiś sposób i zrobi się afera - powiedział.- ty również nie wydajesz się szczęśliwy z obecności tu - mruknął. Wyciągnął paczkę papierosów, odpalił jednego i zaciągnął się dymem.- i jak możesz nie mów do mnie na pan, czuję się wtedy dziwnie stary. Mów po prostu Sebastian, albo Sean - dodał. Dużo osób znało go albo jako Sebastiana albo jako Seana.

    OdpowiedzUsuń
  16. (ten pan nie grał przypadkiem w wysnionych milosciach?)

    - będzie nam razniej i bezpieczniej- zasmial się cicho biorąc do ust kolejny kawałek kotleta. Nie należał do grupy wegetarian którzy to na widok mięsa mdleli. Po prostu mięso było po to aby je jeść- można wiedzieć czym się zajmujesz na codzień?

    OdpowiedzUsuń
  17. - domyślam sie że tobie szczególnie łatwo nie jest, zrobił sie wokół ciebie szum - powiedział, nie umknęło mu to bo ludzie z otoczenia jego nie pozwalali mu na to. Chcąc nie chcąc był na bierząco.
    - takie minusy bycia sławnym, rozchwytywanym...normalne imprezy już za nami - mruknął z pół uśmieszkiem. Popatrzył na papierosa którego trzymał w palcach. Wpatrywal sie chwile w szary dymek.- cholera, nawet nie wiesz jakbym chciał...jednak jeśli nawieję tak szybko, moja menadżerka mnie zabije - powiedział pół serio pół żartem.
    Odkręcił kran i zgasił nawet nie do połowy spalonego papierosa, rzucił do kosza i prawie nie trafił. Jednak się tym nie przejął.
    - poza tym nawet jakbyśmy stąd poszli, gdzie mieli byśmy iść...nigdzie nie było by spokoju - spojrzał na niego dopiero teraz.

    OdpowiedzUsuń
  18. - Kiedyś, jeszcze w gimnazjum chodziłem na kółko teatralne, ale uznałem, że się do tego nie nadaję. Nawet sam opiekun koła mówił, że mnie to do kabaretu wysłać trzeba, a nie do teatru- zaśmiał się cicho- Obecnie... jestem głównym dyrektorem Schmidt Motors- powiedział. Pamiętał jaka to była sensacja w gazetach, kiedy jako dziewiętnastolatek miał już swoje udziały w firmie jego świętej pamięci wujka. Pamiętał też jak prasa nie dawała mu dużych szans. Że był niby za młody, niedoświadczony. A on? Pokazał, że może i potrafi.

    OdpowiedzUsuń
  19. - Jest ciężko. Trzeba mieć dopracowany każdy szczegół, a nawet najmniejszy błąd może słono kosztować- powiedział- Ale jakoś daję radę- uśmiechnąłem się lekko- Zanim wujek mój umarł wprowadził mnie w tajniki firmy, więc było mi nieco łatwiej. Praca aktora też chyba nie jest łatwa. Trzeba umieć zagrać odpowiednie emocje, na odpowiednim poziomie. Trzeba mieć dykcję...- zaczął wyliczać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zaśmiał się też słysząc jego słowa. Niezłe było to stwierdzenie.
    - no dobra, możemy iść...najwyżej jutro będę musiał nakłamać trochę - stwierdził wesoło. Lubił adrenalinę, tak samo jak wkurzać ludzi. No, a teraz miał okazję na jedno i drugie.
    - to co zbieramy się stąd - rzucił, wyszli i uważając by nie zostali zauważeni. Po zdobyciu kluczyków do samochodu, dzięki znajomemu Oliviera, wyszli na zewnątrz.- poszło łatwiej niż myślałem - przyznał rozbawiony.

    OdpowiedzUsuń
  21. Usmiechnalem się lekko.
    - wybacz ale mógłbyś mi podać jakieś tytuły filmów?- zapytał- nie oglądam telewizji ani też nie chodzę za często do kina. Wynika to z nadmiaru obowiązków i całkowitego braku czasu dla siebie- dodalem na swoje usprawiedliwienie.

    OdpowiedzUsuń
  22. - wysnione miłości i zabilem moja matkę chyba nawet oglądałem- stwierdził chłopak- to kiedy wybieramy się w góry?- może jak się rozpakujemy. Albo rano.

    OdpowiedzUsuń
  23. - racja- uśmiechnął się lekko. Zawsze najpierw robił a dopiero później włączał myślenie. I raczej często nie wychodziło mu to na zdrowie- to może w takim razie jakieś wspólne zwiedzanie okolicy?- zaproponował.

    OdpowiedzUsuń
  24. To był strasznie szalony dzień. Lil z lekkim kacem po wczorajszej urodzinowej imprezie poszła do pracy, do której jeszcze oczywiście zaspała. Nie zdążyła nawet zjeść śniadania, tylko chwyciła jabłko w dłoń i wybiegła z mieszkania. Po drodze o mało nie przejechał jej samochód, a ona sama nie wepchnęła pod rower małego chłopca. Wbiegła do biblioteki z myślą, że jak zwykle się jej upiecze. Jednak tym razem było całkiem inaczej. Lil zapomniała o targach książki, które rozpoczęły się już dwadzieścia minut temu, bez niej. Szefowa sama musiała się wszystkim zająć; rozstawianiem stołów, książek i plakatów. Lily dostała gorzką reprymendę, którą powinna zapamiętać na dość długi okres czasu.
    Gdy biblioteka lekko opustoszała, a szefowa przejęła większość klientów, blondynka odetchnęła głęboko i wzbiła wzrok w sufit, starając się uspokoić jej szybki rytm serca. Nagle ktoś zaczął coś do niej mówić, a ona prawie co nie dostała zawału.

    OdpowiedzUsuń
  25. Uśmiechnął się lekko w jego kierunku. W tym chłopaku było coś co definitywnie przyciągało Detlefa do niego. Nie potrafił tylko dokładniej zdefiniować co to było. Czuł się w jego towarzystwie dobrze. Nie musiał nikogo udawać. Mógł być sobą, co rzadko kiedy mu się zdarzało. Zawsze był zimny, wyrachowany i stanowczy. Wszak tego wymagały interesy firmy.

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeszcze nie do końca się obudziła. Zamrugała kilka razy i przeczesała włosy palcami.
    - Na pewno skorzystam - rzekła, wysilając się na szczery i pogodny uśmiech. - A co do kryminałów... - zaczęła, prowadząc mężczyznę na dział książek, które go interesowały.
    - Przeczytałam chyba tysiące kryminałów, ale jest tylko parę książek, które mogę polecić i nie mieć wyrzutów, że wcisnęłam panu jakiś kit.
    Przeszła obok paru półek, powyciągała z nich kilka książek i wróciła do mężczyzny.
    - Cody McFayden - "Maska Śmierci" oraz "Cień" - podała mu dwie książki. - mroczne, mocne i krwawe thillery, trzymające w niepewności do samego końca. Dennis Lehane - "Pułapka zza grobu". Dobry kryminał w scenerii Bostonu. Petra Hammesfahr - "Grabarz lalek" albo "Matka". Nie są to "typowe" kryminały, raczej głębokie studia umysłów ludzkich, m.in. morderców. To są jedne z tych kryminałów, które czytało mi się najlepiej.
    Skończyła, a mężczyzna miał już na rękach pięć książek. Mogłaby tak dalej dyskutować i wymieniać kolejne tytuły książek, ale nie była pewna, czy mężczyzna chce tego słuchać.
    - Jeśli mogę spytać, po co jedzie pan do LA?

    OdpowiedzUsuń
  27. - Może rynek głowny miasta?- zaproponował to, co mu pierwsze przyszło na myśl. Na takim rynku zazwyczaj było najwięcej atrakcji turystycznych. A no i przy okazji można było sobie jakąś pamiątkę kupić. Nie, żeby był jakiś cholernie sentymentalny, ale zawsze kupował jakiś drobiazg dla siebie z jakiejś podróży. Jak on to wtedy mówił? Aaa... żeby mieć co wspominać na stare lata, siedząc sobie już jako dziadek przy kominku.

    Detlef

    OdpowiedzUsuń
  28. [ W sumie, dlaczego nie, ale ja wolę zaczynać. ]

    OdpowiedzUsuń
  29. [ Mieliby się dłużej znać, czy dopiero poznać? ]

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  31. - Dlaczego by nie- stwierdził, wzruszając lekko ramionami. Ot, taki odruch przyzwyczajenia. Nie zawsze odpowiadający danej sytuacji, ale czasami wręcz nie mógł się pohamować, aby ot tak sobie nie wzruszyć ramionami. Jak to mu kiedyś ktoś powiedział... Że najpierw to my tworzymy własne przyzwyczajenia, a później one tworzą nas. Czy jakoś tak podobnie- No to widzimy się za godzinę w pełnej gotowości podbicia miasta naszym przybyciem- zaśmiał się cicho dźwięcznym dla ucha głosem. Wkrótce otrzymał klucz od swojego pokoju, który został posprzątany. Co jak co, ale mógłby przysiąc, że w jego pokoju to aż normalnie lśniło. Może dlatego to stwierdzenie padło, że sam rzadko kiedy sprzątał swój pokój. A kiedy mu już tak naprawdę się nie chciało, że aż wołami trzeba było go zaciągać do tego, to wtedy dzwonił po jakąś kobietę, która się takimi sprawami zajmuje. Zazwyczaj ich oferty znajdował w gazetach, które codziennie dostarczali mu chłopcy, którzy roznosili je z rana. Dziewczyny te nie miały zbyt wygórowanych cen, jeżeli chodziło o to całe sprzątanie. On dał im zarabiać, mając chwilę czasu wolnego, a one mu w zamian wysprzątały rezydencję na glanc.

    //Detlef

    OdpowiedzUsuń
  32. - Na plan? - zainteresowała się. - Jest pan aktorem?
    Lily zawsze chciała być aktorką. W wieku siedemnastu lat miała nawet zamiar iść do szkoły aktorskiej, ale w ostatniej chwili zmieniła swoje priorytety. Postanowiła zająć się muzyką. I tak też zrobiła. Skończyła szkołę i zaczęła śpiewać, założyła zespół. Jednak czasem wyobraża sobie, jak by to było, gdyby została aktorką. Czy jej życie potoczyłoby się inaczej?
    - Lily - uśmiechnęła się, chwytając dłoń mężczyzny. Miał bardzo mocny uścisk, tak jak ona. Odważny. Lil uśmiechnęła się do niego i odłożyła resztę książek, których nie wziął.

    OdpowiedzUsuń
  33. Miał sporo czasu. Bo w sumie godzina to jest 60 minut. A to jest bardzo już dużo. Powoli się rozpakował, stawiając wszystko do szafy, starając się robić jak najmniej bałaganu, co też mu się po części udało. Bałagan powstał jedynie na dnie szafy, gdzie leżały różne sprzęty, które sam sobie przywiózł. Przebrał się w golf i czyste jeansy, a stare oddał do pralni. Poczytał jeszcze kilka e-maili, które poprzesyłali mu na pocztę. Nawet na urlopie praca go dopadała. A niech to jasny szlag trafi. Zamknął laptopa. Nie miał zamiaru psuć sobie tak dobrego dnia.
    - Nie, nie czekałem zbyt długo- powiedział. Wszak sam z niejakie pięć minut temu znalazł się w holu recepcyjnym.

    OdpowiedzUsuń
  34. [Jeżuniu Borski, zakochałam się. Loczki. *.* Wątek jak najbardziej! Jakieś pomysły?]

    OdpowiedzUsuń
  35. Lily uśmiechnęła się szeroko i pokiwała głową.
    - Bądź po mnie o 17:00 przed biblioteką. Wtedy kończę pracę.
    Zagarnęła włosy za ucha i patrzyła, jak Olivier odchodził, trzymając w dłoni książki. Potrząsnęła głową i wróciła do pracy, zadowolona. Ten facet poprawił jej humor.
    ***
    Siedemnasta. Lily w pośpiechu zasuwała krzesła i układała papiery, i książki na blacie. Chwyciła w dłoń kluczyki i pobiegła do drzwi. O mało nie wpadła na szybę i nie rozbiła jej własną głową. Zamknęła drzwi na klucz, który wsadziła do torebki. Założyła kurtkę i czekała, aż Olivier po nią przyjdzie. Bała się, że zapomniał, lub wcale nie miał zamiaru przychodzić.

    OdpowiedzUsuń
  36. Lily uśmiechnęła się, gdy zobaczyła Oliviera wychodzącego zza rogu.
    - Świetnie - jęknęła, usłyszawszy propozycję chłopaka. - Ja zjadłam bułkę i jabłko, i też strasznie umieram z głodu.
    Poprawiła bluzkę i ruszyli do restauracji, która znajdowała się nieopodal parku i stawów. Około siedemnastej trzydzieści zaczęło robić się ciemno, więc gdy weszli do restauracji, niebo zaczęło szarzeć. Usiedli przy jedynym wolnym stoliku, na samym środku sali i czekali, aż ktoś ich obsłuży. Blondynka powiesiła kurtkę na oparciu krzesła i spojrzała na Oliviera, przyglądając się mu badawczo.
    - Masz jakieś inne zainteresowania oprócz filmu i aktorstwa? - spytała, opierając łokcie na stole.

    OdpowiedzUsuń
  37. [Mi pasuje. :) Zaczniesz?]

    OdpowiedzUsuń
  38. - Uwierz, mi to zdarza się zasiedzieć czasami do tego stopnia, że aż po mnie dzwonią, albo przychodzą- zaśmiał się chłopak. Słysząc jego pytanie, zastanowił się przez chwilę- Lubię skakać ze spadochronem, piłkę nożną i od czasu do czasu przeczytać jakąś dobrą książkę. Najlepiej autorstwa Agathy Christie- uśmiechnął się lekko.

    OdpowiedzUsuń
  39. Jongin był już przyzwyczajony do tego, że jego kolega Olivier był znany. W sumie, on też był kiedyś gwiazdorem, ale nikt nie musiał wiedzieć o jego przeszłości w zespole, w końcu posługiwał się skrótem imienia, zmienił image i wyprowadził z Korei. Granie zafascynowanego tym całym otoczeniem sławy wychodziło mu idealnie. Kamery, nie kamery, pełno pracowników i tym podobne. Czuł się tak, jakby znowu kręcili jakiś teledysk z Se7Ven . Westchnął pod nosem i stanął sobie gdzieś z boku, wcześniej okazując przepustkę. W końcu nie wpuszczali na plan byle kogo, dlatego też dostał od swojego kolegi taką.
    - Hm, to ta napuszona aktoreczka - mruknął do siebie. - Ciekawe, czy jak zwykle ma jakąś wielką rolę, bo jakoś nie wydaje mi się...

    [Wybacz za to... Coś. Lol. ]

    OdpowiedzUsuń
  40. - Wspinaczka górska? - powtórzyła Lil. Zawsze chciała się wspinać, ale nigdy nie miała odwagi iść sama, a jej znajomi bali się takich ekstremalnych sportów. - To już wiesz, gdzie jedziemy w przyszłym tygodniu - zaśmiała się, spoglądając na kelnera, który właśnie podszedł do ich stolika.
    - Mhh... - zastanawiała się, spoglądając na kartę dań. - Naleśniki na ostro i lampka białego wina - rzekła, oddając kelnerowi menu.
    - Teraz twoja kolej, Oli.
    Skróciła jego imię, puszczając mu perskie oko.

    OdpowiedzUsuń
  41. - Ja sam ostatnio narzekam na to, że prowadzę siedzący tryb życia. Za biurkiem i ekranem monitora laptopa, a do domu wracam samochodem- na pewno nie było to zdrowe, kiedy jeszcze do tego dochodziło tanie jedzenie rodem z przydrożnych fastfooderii. Ale sam nie miał czasu, aby coś sobie ugotować, a tutaj miał wszystko na miejscu. Tyle, że naszprycowane chemią i różnorodnymi konserwantami. No ale coś za coś. Uśmiechnął się słysząc o podróżach- Ja zazwyczaj ostatnio podróżuję jedynie w delegacjach i sprawach biznesowych. W sztywnym garniturze i koszuli idealnie wyprasowanej- powiedział tak jakby nieco od niechcenia- Dobra, no to idziemy- powiedział otwierając drzwi pensjonatu, po czym go opuścili.

    OdpowiedzUsuń
  42. Uśmiechnął się lekko, po czym przeniósł spojrzenie na chłopaka.
    - Pytaj o co chcesz- powiedział- Sam jakoś nie lubię ot tak o sobie opowiadać. Odkrywać wszystkich kart na raz. A zresztą nigdy nie wiem od czego mam zacząć- zaśmiał się cicho. Tak, to była prawda. Nigdy nie wiedział od czego zacząć, chociaż tutaj nasuwa się myśl, że najlepiej to od początku. Tylko gdzie go znaleźć?

    OdpowiedzUsuń
  43. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  44. [O matko. Tu ktoś jeszcze żyje O.O]

    Spojrzał na niego, a zaraz potem skierował wzrok przed siebie.
    - Coś gładkiego powiadasz...- mruknął cicho- To zależy co masz na myśli, tak mówiąc- powiedział, zastanawiając się przez chwilę.

    OdpowiedzUsuń
  45. (ja mam tam prof. Blinka xD)

    Przysłuchiwał się mu z zainteresowaniem.
    - no to zacznij- uamiechnal się w jego kierunku- ja spróbuje w to się w kręcić- zasmial się cicho.

    OdpowiedzUsuń