poniedziałek, 18 marca 2013

Gówniara.


Abby Hope

09.01.1996
5 w skali Kinseya
158cm

  Wychowana w rodzinie religijnej, córka pastora, ojciec uczył ją modlitw, cytatów z Biblii, wszystkiego co dla niego było ważne. Niedawno przyznała się rodzicom, że jest lesbijką - w swej religijnej miłości wywalili ją z domu. Swój kąt znalazła od ciotki, którą wydziedziczono z powodu aborcji. Od zawsze z siostrą bliźniaczką pomagała w stołówce dla bezdomnych, gdzie nauczyła się migowego. Ma syndrom dobrego Samarytanina, gdy ktoś potrzebuje pomocy biednie i pomaga. Bardzo otwarta, energiczna, uparta i uczciwa. Pewna siebie i empatyczna, potrafi przywołać na twarz wybraną emocję - idealna aktorka. Lubi obserwować obcych ludzi i rozmawiać z nimi.
  Nie chodzi do kościoła, ale na swój sposób wierzy w Boga. Wciąż dziewica. Rodzina o niej zapomniała więc ona też o nich nie mówi. Interesuje się religiami i filozofiami świata. Pomimo wychowania nigdy nie miała problemu ze swoją orientacją. Nie lubi sportu, ale trenuje boks i inne sztuki walki (dziwne). Nie jada fast foodów, bo zbiera na garbusa. Wciąż na prochach (uzależniło się dziewczę od leków przeciwbólowych), łazi po barach.

[Wiem, karta jest żałosna, co najmniej, ale jeśli teraz jej nie dodam - już w ogóle tego nie zrobię. Wszystko poprawię, nie bójcie się.]

28 komentarzy:

  1. Witaj w San Diego!
    [Jeśli Ci napiszę, że Charlie może któregoś wieczoru śpiewać coś w klubie dla LGBT, to zaczniesz wątek pokoncertowy? ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Pomysł niezbyt ambitny, więc nic genialnego by nie wyszło, ale postać mi się spodobała, więc chcę wątek jakikolwiek. Pisz, pisz ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Oj,oj. Zakryłam twoją kartę (niedobra ja!). W takim razie zaproponuję wątek.]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Mnie karta pasuje. Oj, młodziutka ta nasza dziewczynka. Ale dużo przeszła jak na siebie. Może znajome na sobotnią kawę? Mam pomysł: młoda się w starszej zauroczy? Czy ne chcesz?]
    Alex Abergav

    OdpowiedzUsuń
  5. [A no oczywiście, że zacznę. Potrzebuję tylko punktu zaczepienia.]

    OdpowiedzUsuń
  6. (jakiś wątek z detlefem?)

    OdpowiedzUsuń
  7. W bibliotece, jak wiadomo, cisza musi być. To podstawa. Jednak Lil nie potrafi być cicho. Zawsze, nawet, gdy czyta, gdzieś w tle leci muzyka, ledwie niedosłyszalna. Jednak w porach popołudniowych nie ma takiej opcji, aby włączyć po cichu muzykę i to jeszcze w bibliotece. Więc jak to miała w zwyczaju robić, założyła białe słuchawki i włączyła swoją ulubioną piosenkę. Dopiero wtedy mogła zacząć pracować.
    Sprawdzała, czy książki poukładane są w kolejności alfabetycznej i oglądała okładki flanelowych płyt z roku 1975. Kochała taką muzykę. Te piosenki miały inny dźwięk niż te nowoczesne, nagrywane w profesjonalnych studiach. Nagle ktoś dotknął jej ramienia, a Lil szybko się odwróciła, wyciągając słuchawki z uszu.
    - W czym mogę pomóc? - spytała, przyglądając się młodej kobiecie. Uśmiechnęła się do niej delikatnie i oparła łokieć o półkę.

    [Wyszło mi to... strasznie. Wybacz.]

    OdpowiedzUsuń
  8. Piątek miała niestety zawalony, zawalony zamówieniami, pijackimi awanturami caaaaałą noc sprzątania po hucznej imprezie. No ale od czego jest weekend? Od tego, by się wyluzować. O tej szóstej rano poszła do sąsiadki i przeniosła sprzątanie na jutro, a teraz.. teraz idzie spać. I starsza pani nie miała nic przeciwko, wręcz przeciwnie: ucieszyła się, że dziś może pojechać do swojego syna.
    Alex nie lubi spać długo po nocce, dlatego kiedy o siódmej zamknęła oczy, tak chwilę przed jedenastą je otworzyła. I - jaki zbieg okoliczności - dostała esemsa, a komórka oczywiście włączona na głośno.
    Odczytała eskę od Abby - swojej nieletniej przyjaciółki - i uśmiechnęła się. "Za dwie godzinki w naszej kawiarence." Ależ oczywiście. Ziewnęła potężnie i poszła wziąć szybki prysznic. Potem ubrała się w legginsy i dużo za duży niebieski ciepły sweter, bo pogoda była taka... jak latem, kiedy nie ma słońca, a dopiero co padało. Stanika nie założyła, nie lubiła tych nieznośnych pułapek piersi. Do malutkiej torebeczki włożyła klucze od domu i telefon. Wyruszyła w miasto i godzinkę później była na miejscu. Usiadła w ich ulubionym zaciemnionym kącie i czekała. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że zapomniała pieniędzy.
    Alex Abergav

    OdpowiedzUsuń
  9. [Czy to na Ciebie podziałał mój szantaż? :D]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  10. Co? Biografii? Co to jest?
    Lil dopiero po chwili zorientowała się, że przygląda się dziewczynie już od jakiegoś dłuższego czasu. Musiało wyglądać to bardzo głupio, tym bardziej, że miała jeszcze lekko otwarte usta.
    - Zależy jakiej biografii szukasz. Z jakich lat i od kogo. Jeśli szukasz czegoś bardziej nowoczesnego, poleciłabym ci Clancy Tom lub Adele, jeśli z tych starszych, to może...
    Wyciągnęła z półki jej ulubioną biografie sławnego muzyka rockowego i już miała zacząć jej opowiadać o jej autorze, gdy do biblioteki weszło kilku typków, dość nieprzyjemnych.
    - Zaczyna się - zamruczała pod nosem, podając dziewczynie książkę.
    - Ooo... Nasza Lily - krzyknął jeden z pijanych mężczyzn.
    - Wynocha! - burknęła Lil, starając się skierować mężczyzn do wyjścia. Jednak samej było trudno wyprowadzić trzech dorosłych mężczyzn.
    - O, a kto to tam!? - zaciekawił się jeden z nich nowo przybyłą dziewczyną, którą Lil właśnie obsługiwała. Wyrwał się z jej objęć i podszedł bliżej do tamtej dziewczyny, lekko się chwiejąc.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Oj cicho, chciałam poczuć się przez chwilę fajna, no :)
    Mam nadzieję, że chcesz wątku?]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  12. Cmoknęła również w jeden policzek Abby, drugi muskając lekko dłonią.
    - Cieszę się, że cię widzę, śliczna - powiedziała. - Ale mam złą wiadomość. Zapomniałam portfela!
    Powiedziała to tak żałosnym tonem, że aż nie wierzyła, że potrafi wydać z siebie taki dziwny dźwięk. Potem uśmiechnęła się przepraszająco i chrząknęła.
    - Przepięknie wyglądasz, jaśniejesz w oczach, wiesz?
    Dziewczyna odgarnęła włosy, jednak jeden kosmyk zostawiła sobie do kręcenia na palcu. Bardzo lubiła przebywać w towarzystwie Abby; małolata - pieszczotliwie mówiąc oczywiście - zawsze wyglądałą tak niewinnie i zawsze reagowała na Alex jakby ją widziała po bardzo długiej rozłące.

    Alex Abergav

    OdpowiedzUsuń
  13. [Cześć :) Chciałabym wątek, Abby wydaje się być naprawdę fajną osóbką :)]
    Elizabeth Blackbone

    OdpowiedzUsuń
  14. [To dobrze, mam nawet pomysł. Otóż Love nie należy do tych wierzących i praktykujących, więc mogłyby się kiedyś tam spotkać i w miarę polubić, ale ciągle kłócić się o religię. Coby tak kolorowo nie było, trzeba od czasu do czasu szczyptę niezgody wprowadzić :)]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń

  15. - Dzisiaj ty płacisz, ale ja mogę się odwdzięczyć naturą! - uniosła łapki w geście poddania się i zaśmiała głośno.
    Lubiła sprośne żarty.
    - Oczywiście co wybierzesz, to będzie dobrze. Ale uważaj na gardło - zbiegłaś się i jak wypijesz zimne i wyjdziemy na dwór to za dwa dni będziesz przeziębiona. Mała - posłała jej dużego buziaka w powietrzu.
    - Aaach, polecam ci ich nowe ciasto z malinami. Cudne!
    Przyuważyła wzrok dziewczyny, który padł na jej dekolt. A następnie takie niespieszne, ale wstydliwe odwrócenie wzroku. Może by się tym nie przejęła... przejęła? Głupie słowo. Po prostu nie zwróciłaby uwagi na to, gdyby przed nią siedział ktoś inny, ale nie Abby. Abby była bardzo... dojrzałą jak na swój wiek dziewczyną, ale wciąż tą nietkniętą. I ona do takich rzeczy jak spojrzenia nie w tę stronę się nie posuwała. Chyba najwyraźniej coś się zmieniło, a młoda nie miała w tym wprawy.

    Alex Abergav

    OdpowiedzUsuń
  16. Gdy Lil widziała, co ta dziewczyna robiła z tym kolesiem, aż jęknęła z zachwytu. Taka śliczna i jeszcze umie się bronić. Do schrupania. Lil wykopała tamtą dwójkę i podeszła do dziewczyny. Na jej pytanie uśmiechnęła się szeroko.
    - Stanęłyśmy na tym, że zaprosiłam cię na herbatę lub - podkreśliła. - Whisky, a ty miałaś mi odpowiedzieć, czy się zgadzasz, czy nie.
    Blondynka uśmiechnęła się szeroko i puściła do niej perskie oko. Nie czekając na jej odpowiedz, wywiesiła na drzwiach tabliczkę: "Od godziny 13:00-14:30 biblioteka nieczynna."
    Skinieniem głowy zaprosiła ją do wyjścia, przytrzymując jej drzwi.
    - Oby szefowa nie była bardzo zła za tak długą przerwę na lunch - zaśmiała się, zamykając drzwi na klucz i wrzucając je do kieszeni spodni.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Miałam napisać do Sówki, a wysłałam do Ciebie <3]

    OdpowiedzUsuń
  19. Wracając z planu zdjęciowego, nawet starał się nie myśleć. Nie było źle, nic się dziwnego nie stało, ale po prostu zmęczenie zaczynało brać nad nim górę. Wszystko ostatnio kręciło się wokół trzydziestej sceny, gdzie ma pocałować tę swoją partnerkę... A czemu nie chciał? Bardzo chciał, ale nie potrafił pocałować tej kobiety. Owszem, była ładna, ale coś nie mogło go do tego zmusić.
    Odetchnął głęboko.
    -Wysiada Pan?- zagadnął go kierowca taksówki, stojąc na parkingu w centrum San Diego.
    Odpowiedział mu przyjaznym uśmiechem, zapłacił i w ekspresowym tempie wręcz wyskoczył z pojazdu by wypalić dzisiaj swojego pierwszego papierosa. W końcu nic tak nie pobudza jak kawa(którą musiał prędko sobie kupić) i papieros z indyjskim tytoniem.
    Tutaj ludzie się spieszyli jak w każdym innym dużym mieście, ale w tym miejscu aż tak bardzo nie wariowali na widok swobodnie spacerującego aktora z papierosem w ustach. Mógł wejść prawie wszędzie i się nie przejmować niczyją obecnością, ani tym, że jakiś fagas wyskoczy na niego z aparatem z fleszem. Tak, był to pewien rodzaj wygody z jego strony, ale również dawało możliwość zachowania tej prywatności, na której na prawdę ostatnimi czasy zaczynało mu zależeć co raz bardziej.

    [Mam nadzieję, że nie jest tak źle jak mi się wydaje @@ ]

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy człowiek cały czas haruje to nie ma czasu nawet na drobny odpoczynek. Kiedy jednak najlepszy kumpel zaprasza Cię na zawody, w których bierze udział, to nie wypada mu jednak odmówić. Tym bardziej, kiedy był z Tobą w najgorszych chwilach Twojego życia.
    Przed halą był już z jakieś pół godziny wcześniej, aby zdopingować i zmotywować Matta do walki. Był dobry w tym co robił. Wszak z Detlefem znali się od małego. Razem też i uczyli się sztuk walki.
    - Dasz radę stary. Pamiętasz jak ostatnio powaliłeś tego niby mistrza rejonu?- zapytał Det- Wszyscy na niego stawiali i się przeliczyli. Dasz radę. Tylko uwierz w siebie- uśmiechnął się do niego i poszedł na trybuny, siadając obok jakiejś dziewczyny.
    - Ich kann?- zapytał po niemiecku, ale zaraz się poprawił?- Mogę?- czasami mu się zdarzało zapominać niektórych angielskich słów, albo jakoś automatycznie przerzucał się na niemiecki.

    OdpowiedzUsuń
  21. - Dzięki wielkie- powiedział, posyłając w jej kierunku uśmiech. Usiadł na to wolne miejsce. Miał z niego całkiem dobry widok na pole, gdzie mieli walczyć ze sobą zawodnicy. Słysząc jej pytanie, uśmiechnął się lekko, jakby zawstydzony tym faktem- Owszem, niemiecki, ale to chyba nie jest tak bardzo ważne, kiedy większość tutaj mówi po angielsku- zaśmiał się cicho. Nie było to powiedziane złośliwie. Co to, to nie- A jeżeli chodzi o moje pochodzenie to pół Niemiec, pół Holender- stwierdził.

    OdpowiedzUsuń
  22. Rocky uwielbiała występować, zwłaszcza dla małej publiki i w takich kameralnych miejscach, jak to. Nigdy nie marzyła jej się wielka sława, pieniądze, rzesze fanów i przepełnione sale koncertowe - nie, to, co miała, w zupełności jej wystarczało. I w ten sposób miała o wiele więcej okazji poznać ciekawych ludzi, bo zawsze po koncertach ktoś do niej podchodził, zagadywał ją - jak ta dziewczyna, przykładowo.
    - Dzięki - odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie i schodząc ze sceny. - Ale zazdrościć nie ma czego, kwestia prób, ćwiczeń - przyznała, wcale nie udając skromności. Dla niej była to rzecz normalna, wydobywać z siebie takie dźwięki, i podejrzewała, że większość ludzi na świecie jest do tego zdolna. Ale co ona tam wie? W końcu, z zawodu jest dziennikarką...
    Podeszła do baru i poprosiła martini roso, czyli najlepsze, co można sobie wyobrazić, po przyjemnym, acz męczącym występie. Przyjrzała się uważniej dziewczynie, która wciąż stała przy niej i uniosła wysoko brew.
    - Napijesz się? - spytała, podsuwając jej kieliszek pod nos. Co prawda, dziewczyna nie wyglądała na przepisowe dwadzieścia jeden lat, Rocky jednak to nie przeszkadzało. W końcu, jej życiowe motto (jedno z wielu!) brzmiało: nie ważny jest wiek, lecz umysł. Kolejne z kolei mówiło, że zadbane ciało to podstawa, w tym względzie blondynka jednak niczyich wątpliwości nie budziła.

    OdpowiedzUsuń
  23. Strzepał popiół na chodnik i uśmiechnął się machinalnie. -Miło poznać?- uniósł brwi do góry w geście zaciekawienia jej osobą. No cóż, skoro ona go zna... "zna". To warto by było, gdyby się chociaż przedstawiła.
    San Diego było bardzo dużym miastem. Można było spotkać tutaj dosłownie wszystkich i nikogo, znaleźć to czego się szuka, albo zgubić i to dwa razy szybciej... Lubił to miejsce, a za razem nienawidził. Mimo wszystko jako sentymentalista jeśli wyjedzie to z pewnością wróci nawet jeśli byłaby to tygodniowa wycieczka.
    -Poza tym, nic nie szkodzi. Dużo osób na mnie wpada, tak więc się nie przejmuj- dodał po chwili nieprzyjemnej ciszy.

    OdpowiedzUsuń
  24. [Jasne, ja zawsze chętna na wątki :D]
    Maximillianne

    OdpowiedzUsuń
  25. Lily zaczęła się śmiać i skręciła w prawo za rogiem, wchodząc do jednej z najlepszych kawiarni w mieście.
    - Moja szefowa mnie wielbi. Odkąd zaczęłam pracować w bibliotece, przychodzi do nas o wiele więcej osób.
    Blondynka wybrała dla nich stolik obok okna i zawołała kelnerkę.
    - Lily - uśmiechnęła się, podając jej rękę.
    Zdjęła kurtkę i powiesiła ją na oparciu krzesła. Niedaleko niej stał wieszak, ale Lil była za leniwa, aby podnieść swój zad i zajść ten metr. Po chwili podeszła do nich kelnerka i poprosiła o zamówienie.
    - Dwie herbaty - rzekła, spoglądając pytająco na Abby. - I jeden kawałek jabłecznika... Albo nie, nie. Trzy kawałki.
    Gdy kobieta odeszła, Lily spojrzała na blondynkę i zaczęła się śmiać.
    - Jestem głodna - wytłumaczyła, przeczesując włosy palcami.

    OdpowiedzUsuń
  26. [Zacznę, tylko hmm... Mogę jutro? Proszę <3]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  27. - Wezmę to samo - wzięła od niej kartę i wstała. - Pójdę zamówić.
    Cmoknęła w czoło dziewczynę i podeszła do lady, czując przyjemne ocieranie się swetra o jej nagie ciało. Zamówiła dwa razy ciasto z malinami i białą herbatę. Wróciła potem do ich kącika.
    Było tu naprawdę intymnie; kąt był oddzielony od kawiarni ścianą, dlatego wychodził z tego jeden z czterech takich boksów w pomieszczeniu. Niemalże całe ściany były obite poduchami, co ogrzewało kącik, a stolik był pokryty długą i przyjemną w dotyku satyną. Alex wepchnęła się do jednego z dwóch kącików, bliżej Abby i uśmiechnęła się.
    - I jak ci tu jest? Radzisz sobie?

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie każdemu język niemiecki kojarzył się dobrze. W szczególności jeżeli chodziło o starsze pokolenie pamietajace jeszcze czasy drugiej wojny światowej. Kiedyś nawet jakiś życzliwy kolega z bidula powiedział mu że w piekle mówią po niemiecku. Slyszac jej słowa uśmiechnął się lekko.
    - owszem- odpowiedział co jakiś czas zerkając na sale- dzisiaj mój najlepszy kumpel stara się wygrać kolejne zawody i chyba jakiś pas. Nie znam się na tych nagrodach za bardzo chociaż sam też dla własnej profilaktyki trenuje karate i boks. Zawsze się może gdzieś to przydać- stwierdził blondyn- a tak po za tym to jestem Detlef- przedstawił się.

    OdpowiedzUsuń