poniedziałek, 18 marca 2013

I wanna dance, and love, and dance again.


In the mountains, las campanas
Están sonando
Todos los chicos (chicas), y los chicos (chicas)
están besando

Zastanawiałeś się jak to jest, kiedy jesteś inny od wszystkich? Kiedy boisz się wyznać o sobie prawdę, bowiem wiesz, że zostaniesz odtrącony? Kiedy musisz udawać normalnego, żeby móc pozostać w towarzystwie? Kiedy twoim rodzice komentują przy tobie odmienność, a ty w duchu aż krzyczysz z bezsilności i rozpaczy? Kiedy siedząc wśród przyjaciół nie możesz przedstawić im ukochanej osoby, która siedzi na przeciwko? Kiedy kłamiesz mówiąc, że nikt ci się  nie podoba? Kiedy ze wszystkich sił starasz się być normalnym, jednak nadaremnie? Kiedy najbliższe ci osoby wyśmiewają się z takich jak ty, a nie możesz nic powiedzieć na ich obronę, bojąc się, że zostaniesz rozszyfrowany? Kiedy mała wioska zaczyna się przytłaczać, dusisz się w niej i chcesz wyjechać jak najdalej? Ona to wie.
Każdy dzień był niczym tortura, gdy musiała dostosować się do innych. Być jak inni. Bez ani jednej oznaki odmienności. Bo to przecież nie wypada, a co powiedzą sąsiedzi?! Mimo wszystko wytrzymała bardzo długo. Wyprowadziła się dopiero dwa lata temu, już na zawsze opuszczając dziurę, w której przyszło jej się narodzić. Dobrze wie, że nigdy już tam nie wróci, za dużo przeszła. Za dużo ukrywania się, potajemnych schadzek, żeby broń Boże nikt jej z dziewczyną nie zobaczył! Nie mogła przecież powiedzieć o sobie ludziom, postąpili by tak samo, jak z jej pierwszą miłością: gdy przyznała się rodzicom do swojej orientacji zniszczyli ją, szantażowali, osłabili psychicznie, aż się poddała i związała z chłopakiem. Od tamtej pory nawet nie rozmawiała z Love, za bardzo się bała.
Lovelenn wiedziała, że musi uciec. I postawiła na swoim, wyprowadziła się do San Diego. Duże miasto, dużo ludzi, bardzo łatwo pozostać tu anonimowym. I wreszcie być sobą. Dziewczyna nawet nie wiedziała, ze wolność może smakować tak wspaniale. Kiedyś żyła w ciągłym strachu, teraz cieszy się z każdej chwili spędzonej w tym mieście. Początkowo nadal bała się głośno mówić o swojej orientacji, jednak na swej drodze spotkała wielu ludzi, którzy niczego się nie wstydzili. Wzięła z nich przykład, z uśmiechem spławia facetów wypowiadając zaledwie cztery słowa: sorry, ale jestem szósteczką.


Loveleen O'Connell
03.04.1991r.
stuprocentowa szósteczka
pani fotograf kelnerka w mało znanym pubie


[Dzień dobry :) Pragnę dużo wątków i ciekawych powiązań, a co!
Karta ciągle w budowie...]




53 komentarze:

  1. [Wybaczam i dziękuję, bo myślałam, że mój humor jest zbyt specyficzny i karta wyszła dziwna. <3
    Jasne, że wątek!]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Jeszcze nie wiem, o co tu chodzi, ale hejcę za Linę i przyjdę z Mashą, dobra? XD
    <3 <3 <3]

    Wiesz kto Ci znowu robi wiochę, a jak nie wiesz, to masz problem. Wciąż Cię kocham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Za imię też Cię hejcę, złodzieju. ;_;]

      Wiesz kto, ale już nie kocham.

      Usuń
    2. [Czemu hejcisz za Linę? Toż to wolny kraj :D
      A imię i owszem, odwzorowałam, ale ja tak lubię, pamiętasz kartę o paproci? <3]

      Wiem kto, dalej kocham, i Ty kochasz, bo Ci powiem co robię, jak łaskawie ruszysz dupę i na gadu wejdziesz.

      Usuń
    3. [Już wiesz, bo się przelogowałam i o, dupcia z mojego hiper-super anonima. Za Linę, bo to Lina, bo TO WOLNY KRAJ i mogę.
      Pamiętam aż za dobrze i za to właśnie hejcę, choć to podobnież najwyższy dowód uwielbienia jest.]

      Dobrze, że wiesz kto i jestem na gadu, ale Ciebie nie ma, więc cmoknij mnie w zadek, jak Mort Juliana w stópkę.

      Usuń
    4. [Uwielbiam Cię tak, że bardziej już nie można, no! ♥]

      I tak bym się domyśliłam, lol za kogo Ty mnie masz? I z przyjemnością Cię cmoknę, chociaż zapewne Tobie się to nie spodoba. Ale jak usłyszysz moją nowinę, to padniesz, więc rusz ten zadek i wracaj na gadulca, bo chyba jednak Cię nie ma, soł sad.

      Usuń
  3. [Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, skarbie! :D
    Więc co, ustalmy może to gdzie i jak się poznali.]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Podoba mi się opcja z koncertem, Narhaniel dobroduszny. :'DD
    Dobra, to to już mamy... Masz jakiś pomysł na wątek? Jeśli tak - z przyjemnością zacznę. *-* I powiedz mi jeszcze jaką długość tych wąciszów preferujesz.]

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj w San Diego!
    [Ale ja naprawdę witałam Cię już wcześniej! :c Nie lubię się powtarzać. Jednak - niech Ci będzie, maj dir :*
    Adminka z Adminką - wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Pasuje, pasuje. <3
    Więc odpisuj po prostu tak, jak Ci będzie pasowało i będzie dobrze. :D]

    Wyobrażasz sobie jak bardzo trudne musi być życie studenta? Wykłady, notatki, znowu wykłady, kserowanie notatek, uczenie się, zaliczanie... Dobrze, powiedzmy sobie szczerze - Nathaniela rzadko które dotyczyło, bo przecież on musiał się najpierw wyspać, potem najeść i gdy to już robił, zastawała go najczęściej druga-trzecia po południu.
    Opuszczanie nie zdarzało mu się jakimś cudem jednak wybitnie często - ot tak, jak zachlał mocniej i nie miał siły rano wstać z łóżka, albo znowu grał w te swoje durne gry do rana i później siedział kilka minut przed mikrofalówką, zastanawiając się jak ją w ogóle włączyć. Gdy mu się to już udawało - obserwował jak talerz w środku się kręci, uznając to za niemożliwie fascynujące zjawisko.
    Czyli po prostu w momentach, w których panicz był niewyspany. Kto normalny wstawał w ogóle o siódmej rano?!
    No, na pewno nie on.
    Usłyszał głośne stukanie do drzwi, jęknął głośno, zgarnął jakąś leżącą obok poduszkę i zakrył nią głowę. Kto śmiał przerywać mu sen, do cholery?! Z każdą minutą dźwięk nasilał się, a chłopak miał go coraz bardziej dość. Wyciągnął rękę, pomacał po szafce stojącej obok łóżka (przy okazji wsadził palce w kubek z herbatą, zrzucił jakąś koszulkę i chyba zachlapał arcy ważne papiery), chwycił telefon i sprawdził godzinę.
    Szósta rano. SZÓSTA RANO!
    Tak swoją drogą, to ten jego pokój nadawałby się idealnie na ciemnię fotograficzną. Ale chyba był zbyt zagracony. No i, przede wszystkim, mieszkał tam Nathaniel, a jego to nikt by nie chciał, ani za darmo, ani za dodatkową opłatą.
    Kolejne kilka minut upłynęło mu na radosnych próbach ignorowania hałasu i prób zaśnięcia. Te jednak nie powiodły się, więc Fiedler porzucał się jeszcze trochę po łóżku, pomamrotał i wstał. Mimo, że podłoga była chłodna - ani trochę go to nie otrzeźwiło i dalej wyglądał jak jakieś zombie z tych durnych horrorów. Brakowało mu jeszcze... w sumie nic mu nie brakowało, a powinno, bo zombie czasami gubią ręce albo nogi.
    Przez chwilę zastanawiał się kim jest osoba, na której zaraz dokona mordu, potem wywlecze ją do mieszkania, poćwiartuje i spuści w kiblu, jednak nic mądrego do głowy mu nie przyszło. Chyba miał zbyt dużo znajomych, po których można się czegoś takiego spodziewać, by sprecyzować, który z nich obecnie dobija mu się do drzwi.
    Przekręcił klucz w zamku, nacisnął klamkę i pociągnął do siebie, tym samym otwierając wrota do jego jaskini, nory, hobbitonu, komnaty tajemnic, czy jak to tam nazywał.
    - Masz pięć sekund, żeby wyjaśnić mi dlaczego budzisz mnie w środku nocy. I nie przyjmuję usprawiedliwień innych niż takie, że goni cię seryjny zabójca albo gwałciciel - ściągnął brwi w jakimś wyjątkowo dziwnym grymasie. Uch, zrobiło mu się zimno. Pewnie dlatego, że stał w samej koszulce i bokserkach, nie? Ale minie jeszcze czasu, aż Nathaniel w ogóle zda sobie z tego sprawę. Jak na razie jego myśli krążyły wokół ciepłego łóżka i snu.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Wątek z Detlefem? Może być tak, że odwiedzi pub, w którym ona pracuje? O i wybawi ją od natarczywego klienta]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Witam. Skusisz się na jakieś powiązanie bądź też sam wątek z Bridget? :3]

    Bridget Peterson

    OdpowiedzUsuń
  9. [Spoko, tam są tylko same blubry :D
    Myślę, że Alex mogłaby przyjść do Twojego pubu i Cię tam poznać. A że lubi niegrzeczne żarty,trochę ją popodrywa. I poczeka, aż skończy zmianę i dalej już się potoczy?;>]
    Alex

    OdpowiedzUsuń
  10. [Awh, miło że Grimmy się komuś spodobał :3]

    Grimshaw.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. [oj, to chyba Cale ma farta że jednak twoja postać woli dziewczyny xD
    masz chęć i jakiś pomysł na wątek/powiązanie (o ile się da) ?]

    OdpowiedzUsuń
  13. [Mh, ale Tomlinson jest taki gejowaty, i ogólnie pasował mi do takiej postaci. A wątek oczywiście, jak najchętniej c:]

    Grimshaw.

    OdpowiedzUsuń
  14. [dobra, mi pasuje ;D mam prośbę jednak zaczniesz ?]

    OdpowiedzUsuń
  15. [ok, cierpliwa ze mnie osoba więc mogę poczekać ;)]

    OdpowiedzUsuń
  16. [Pedał, gej, na jedno wychodzi, że jest homo, o.
    Pomysł, pomysł... słabo u mnie, niestety.]

    Grimshaw.

    OdpowiedzUsuń
  17. [ Mówię od razu, że zaczynam, bo ja i pomysły to XD ]

    Zelo.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Przepraszam że żyję otoczona społeczeństwem dla którego 'pedał' już powoli przestaje być obelgą i które powoli mnie do siebie przyciąga, naprawdę.]

    Grimshaw.

    OdpowiedzUsuń
  19. Lubimy piątki, prawda? Oj, bardzo lubimy. Dlatego Alex wybrała się do miasta, na popołudniowe zakupy. Zrobiła świetną transakcję! Kupiła czerwoną sukienkę z "wbudowanymi" majteczkami za niecałe 20 dolarów, a tylko dlatego wytargowała o połowę mniejszą cenę, bo na długich rękawach były malutkie dwie dziurki. A ona miała już pomysł, jak ją przerobić. I kiedy tylko wróciła do domu, wzięła nożyczki i zaczęła obcinać rękawy.
    Po parunastu minutach poprawiania i szycia, miała już piękną i dosyć wyzywającą czerwoną sukienkę bez pleców i na grubszych ramiączkach.Do tego z tyłu, na końcu wycięcia w plecach dodała piękną czarną kokardę. I tak wyruszyła w świat. A poniosło ją tam, gdzie usłyszała pierwszą muzykę.
    Weszła do pubu, gdzie widocznie ludzie się dopiero schodzili. I wtedy w oko wpadła jej dziewczyna z różowymi włosami. Zawsze wielbiła kolorowe włosy i aż żałowała, że sama takich nie ma.Podeszła do baru i czekała, mimo, że barman zapraszał ją do siebie.
    - Czy u ślicznej pani można też składać zamówienia? - spytała, puszczając jej oczko.

    OdpowiedzUsuń
  20. [Mam to samo odczucie co ty. Po prostu wielbię tą kobietę! Mogłabym słuchać jej piosenek i oglądać jej mordkę na okrągło. A więc może wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  21. [Nie chcę Cię dołować, ale u mnie pomysłów brak. Jednak wydaje mi się, że mogłyby się już znać. Nie chcę znowu wszystkiego zaczynać od początku; poznania itp. Mogłabym Cię tak wrednie o zaczęcie poprosić?]

    OdpowiedzUsuń
  22. Uśmiechnęła się z zadowoleniem, widząc wyczyny różowowłosej. Przymrużyła oczy i oparła się o blat.
    - Myślę, że zadowoliłaby mnie pani we własnej osobie. No ale tak na teraz to może to piwo karmelowe?Potrzebuję słodkości, a nie procentów. - Ponownie puściła jej oczko. - Chociaż nie pogardzę własnie panią.
    Usiadła na jednym z krzesełek przy barze i zaczęła bawić się kosmykiem swoich włosów. Spoglądała na różową z nieukrywanym rozbawieniem. Lubiła podrywać, oj, lubiła. Ale lubiła się również dobrze rozgadać. Tym bardziej, jeżeli rozmówczyni była tak urocza, a dodatkowo zadowalała spojrzenie Alex.
    Alex ostatnio miała sam dobry humor. Może dlatego, że niedługo będzie gorące lato, zaczną się kuse stroje i będzie na co popatrzeć. Ach, no i dostała urlop, o który nie musiała się nawet prosić, bo teraz, kiedy był czas ferii to małolaty chciały dorobić. Dobrze chociaż, że uczciwie, pracując, a nie kradnąc czy brać się z byle kim do łóżka. Te dwa ostatnie potępiała, no ale żyć za kogoś nie będzie.
    W jej umyśle jak zwykle zaczęły tworzyć się różne historie, dotyczące scen łóżkowych. Jej wystarczyła jedna myśl związana z seksem czy jedno spojrzenie ponętne, a nawet odkrycie przypadkiem więcej niż się powinno, jak było przy tej różowej pannie, która przeszła przez blat za bar, przy okazji podsuwając spódniczkę lekko do góry.

    Alex

    OdpowiedzUsuń
  23. [To nie zasługa szantażu, ale chyba tak.]

    OdpowiedzUsuń
  24. [Dość krótka, to prawda, ale chyba nie ma sensu pisać o kolorze oczu :D Sama esencja. I dziękuję, chciałam coś delikatnego, mam dość tych zdjęć Kai a la zbuntowana dziewczynka ;)]

    OdpowiedzUsuń
  25. Trzeba przyznać, że Lily kucharką nigdy nie była, nie jest i nie będzie. Gotować nie potrafi i nigdy jej to nie przeszkadzało, gdy była sama. Jednak gdy przychodziło co do czego, gdy miała gości, była wtedy wręcz zdesperowana. Zawsze wtedy cały dzień przesiedziała w kuchni, na koniec i tak robiąc spaggetti. Ale gdy wiedziała, że tym gościem ma być Love, nawet się nie starała. Zamawiała wtedy zawsze pizzę, nalewała kieliszek białego lub czerwonego wina i to była ich cała kolacja.
    Tym razem było tak samo. Na stoliku w dużym pokoju zapaliła świeczkę, postawiła dwa kieliszki i dwa rodzaje wina, i czekała, aż zadzwoni dzwonek do drzwi. Puściła cicho muzykę i spięła włosy w niesforny kok, bo miała je takie tłuste, że nie potrafiła na nie patrzeć, a czasu na umycie ich nie miała.

    [Nie bij, proszę. Zaczynać nie potrafię.]

    OdpowiedzUsuń
  26. Mignęła jej tęcza przed nosem. A potem dziewczyna pochyliła się do niej, dzięki czemu Alex miała bardzo przyjemny widok. Chociaż nie na długo, bo różowa musiała wrócić do pracy. No cóż, nie wszyscy mieli takie szczęście, by mieć dzień wolnego i spędzić go, uprzykrzając życie swoim towarzystwem innym pracownikom.
    No nie, nie ma dwudziestu jeden lat. Ale wpadła na pomysł. Kiedy dziewczyna wróciła do niej, westchnęła.
    - Co prawda nie mam tylu lat i powinnaś mnie wylegitymować, ale... - zaczęła błądzić palcem po blacie, który stał między nimi. - Ale te piętnaście minut mogłoby być zapłatą. - Alex wychyliła się bardziej do dziewczyny i wyszeptała: - Mogłabyś zapomnieć, gdzie jesteś, a moje ręce doprowadziłyby cię do raju. A powtórka - odrzuciła włosy do tyłu i rozsiadła się na małym krzesełku - byłaby intensywniejsza za te cztery godziny. A nie pożałowałabyś wtedy nagiętego regulaminu.
    Następnie głośno westchnęła, oblizując językiem swoje lepkie od błyszczyku wargi. Potem przygryzła dolną i spojrzała niewinnie na różową, wyobrażając sobie w myślach, jak dobrze mogłyby spędzić te upojne godziny nocy.

    Alex Abergav

    OdpowiedzUsuń
  27. Gdy tylko usłyszała dzwonek do drzwi, od razu pobiegła, aby jej otworzyć. Gdy zobaczyła, co Love trzyma w dłoni, zaczęła się głośno śmiać.
    - I tak byś weszła, a nawet siłą bym cię tu wciągnęła, gdybyś nie chciała się ruszyć - rzekła, całując Love lekko w usta. Wciągnęła ją do środka i zdjęła lekki sweter, który później powiesiła na wieszaku. Nie musiała jej wprowadzać, bo sama dobrze wiedziała, gdzie ma iść. Po chwili obie już siedziały na sofie, z kieliszkiem wina w dłoni, oczekując na zamówioną pizzę.
    - Ej... - zaczęła Lil, spoglądając na przyjaciółkę. - Ty wciąż masz moją bluzkę, prawda? - spytała, przygryzając lekko dolną wargę. - A co tam, przynajmniej będę mieć powód, aby przyjść do ciebie po bluzkę i zasiedzieć się na całą noc, a potem znowu wyjść bez bluzki, po którą przyszłam - zaśmiała się i upiła łyczek białego wina.

    OdpowiedzUsuń
  28. Jej się wcale nie spieszyło, więc nie ponaglała tej śliczności do szybkiej odpowiedzi. Sączyła piwo i rozglądała się po pubie, co jakiś czas wracając wzrokiem na zgrabne ciało dziewczyny, której imienia wciąż nie znała.
    Potem usłyszała jej cichy głos i lekki, przerywany oddech, który muskał jej nagie plecy.
    - Na darmo? Przy mnie? Proszę cię! - zaśmiała się szczerze i zsunęła powoli swój tyłek z krzesełka. Poszła za Różową, zerkając na nią i wręcz rozbierając wzrokiem. A kiedy tylko znalazły się na zapleczu, powędrowały do kąta, gdzie szafki pracowników były ustawione naprzeciw siebie, tworząc krótki i wąski korytarz, kończący się ścianą. Chwyciła ją za ramiona i pchnęła na zimną ceglaną ścianę i przylgnęła do niej, wpijając się w jej usta jak w usta jej wieloletniej miłości. To nie było ani łagodne, ani delikatne, to było szybkie, jak pociąg, który chciał nadrobić spóźnienie, to było jak szaleńczy bieg za szczęściem. Pocałunek był zaborczy, a oddechy, które nabierały podczas chwil przerwy, krótkie i jakby niechciane, byleby nie przerywać rozkoszy. Pociągnęła lekko zębami jej dolną wargę, a dłoń powędrowała pod miniówkę. Wydała z siebie jęk zadowolenia i nacisnęła mocniej dwoma palcami na łechtaczkę dziewczyny, którą chroniły jeszcze miękkie majteczki.

    Alex Abergav

    OdpowiedzUsuń
  29. [Bo Nathaniel lubi długie........ wątki. <3]

    - Nie wspominaj mi o sąsiadkach, bo moje szturmują na caluteńkie drzwi, jak tylko puszczę głośniej muzykę - przetarł oczy. Cóż, głośniej w przypadku Nathaniela oznaczało, że podkręci volum na tyle, iż będzie spore prawdopodobieństwo, jakoby miał zacząć się sypać tynk ze ścian, a dzieci sąsiadów nagle dostać ataków epilepsji. Jak na razie jednak nic takiego się nie stało i chłopak mógł być spokojny. Choć nawet gdyby się stało, to by się tym mało przejął, bo taki był i już.
    Oparł się plecami o ścianę, która w jego mniemaniu nagle się tam pojawiła (Harry Potter jak nic!) i ziewnął rozdzierająco, jakby chciał pokazać dziewczynie, jakie to popełniła przestępstwo, budząc go o tak wczesnej porze. No, jeszcze mógł chcieć wzbudzić w niej wyrzuty sumienia...
    - Dobrze, przyjąłem, zakodowałem, zapisałem i w ogóle wszystko mam już o tutaj - postukał się palcem w głowę. - A teraz odpowiedz mi... Po coś ty mi tu kobieto, do cholery, wlazła, co?! Ja jestem studentem. A, jak powszechnie wiadomo, studenci lubią i muszą spać.
    No bo cóż on niby miał poradzić na to, że nawet jeśli owym studentem by nie był, to i tak miałby pretensje o obudzenie go w środku n o c y?
    - I tak poza tym, to wyrzucę cię za drzwi, jak nie będzie to nic sensownego. Zrobię tak, zobaczysz! Na tyle to mnie jeszcze stać, nawet o szóstej rano!

    OdpowiedzUsuń
  30. [ Wąciszku ten sam w takowym razie jeśli dobrze rozumuję? ]

    Zelo.

    OdpowiedzUsuń
  31. Zelo uwielbiał zakupy, bo był z niego wyjątkowo kolorowy chłopak. Gryzące się ze sobą rzeczy typu zielone spodenki i pomarańczowo niebieska koszulka w paski to był jego znak rozpoznawczy. Przez to był wśród ludzi popularny i miał kilku znajomych, ale przyjaciela tylko jednego, a właściwie przyjaciółkę, którą pieszczotliwie zwał Lovelcią, lubiąc ją tym irytować, ale w końcu uwielbiała go na tyle, że mógł zdrabniać jej imię, jak mu się podobało. Tak więc, zaprosił on swoją Lovelcię do sklepu, żeby wybrać jakieś nowe spodnie i t-shirt do jego nowych, platynowych włosów.
    - Nosz wszystko Made in China, a gdzie tu coś Turkey! - zawołał, rozzłoszczony. - Jak można sprzedawać te tandety, które przez kilka dni się nie prują, a potem zostaje z nich włóczka - prychnął, patrząc po wszystkich metkach w swoich wielkich nerdach na twarzy.

    Zelo.

    OdpowiedzUsuń
  32. [W jakimś klubie LGBT Loveleen (przebywająca tam nie w celach zarobkowych) może oblać Charlie piwem ;]

    OdpowiedzUsuń
  33. Zmrużyła oczy z zadowolenia i uśmiechnęła się lubieżnie.
    Odchyliła jej majteczki i dwoma palcami przejechała po mokrej kobiecości Różowej, zatrzymując się na nabrzmiałej łechtaczce.
    Przyssała się do dziewczyny, językiem zostawiając mokre ślady na jej obojczykach, potem milionem małych pocałunków dotarła do miejsca za uchem i zaczęła robić jej malinkę, a wolną dłonią odchyliła od góry jej koszulkę i dostała się pod stanik. Uszczypnęła i tak już twardy sutek, wywołując tym głośniejszy jęk dziewczyny. Poczuła, jak podniecenie sięga u niej zenitu i rękę, którą pieściła tak czuły punkt dziewczyny do tego stopnia, że wiła się pod jej czułościami, zsunęła trochę niżej, masując wejście pochwy, tak wilgotne i tak rozgrzane, że oderwała się od szyi Różowej i westchnęła głośno.

    Alex

    OdpowiedzUsuń
  34. [spoko, zdarza się i rozumiem że drugi raz nie da się do końca tak samo fajnie napisać bo nie raz tak miałam już ;)]

    Miał dziś wolne, pierwszy raz od paru tygodni mógł spędzić ten dzień jak chciał bez zastanawiania się czy przypadkiem ktoś nie zakłóci mu nagle spokoju. Tak więc nie miał żadnych planów i nie zamierzał planować. Cały dzień miał być luźny i tyle.
    Wrócił z trzygodzinnego spaceru z psami. Przebrał się, pozbywając dresowych spodni i poszedł na miasto. Zazwyczaj uważał na otoczenie by na nikogo nie wpaść, nie zwracać na siebie zbędnej uwagi. Jak jednak okazało się dość szybko to wcale takie łatwe nie było. Zapatrzył się w jakieś miejsce i wpadł na dziewczynę, która najwyraźniej również nie zwracała uwagi na otoczenie.
    Uśmiechnął się dośc przyjaźnie.
    - sorry, nie zauważyłem cię - powiedział. Pomógł jej wstać.- nic ci sie nie stało ? - zapytał spokojnie.- dług ? - uśmiech stał się wyraźniejszy gdy tylko o tym usłyszał.- to się wpakowałem teraz - był wyraźnie rozbawiony.

    OdpowiedzUsuń
  35. [Abby wierzy, ale w swój pokręcony sposób, ale pomysł jest niezły. Zaczniesz?]

    OdpowiedzUsuń
  36. [Kochana, obiecałaś, że Ty zaczniesz, to się męcz po powrocie z matematyki ;]

    OdpowiedzUsuń
  37. [Przyjaciółki z urozmaiceniem? Chętnie :P]

    Lily uśmiechnęła się szeroko i wzięła połowę czekolady do ust. Mhh... Kochała ich smak. Po chwili wzięła drugą, zachłannie na nie spoglądając. Zaśmiała się cicho i łapczywie ją zjadła, oblizując palce. Spojrzała na Love tak samo, jak ona spojrzała na nią przed chwilą. Wciąż widziała w jej oczach tą dziką iskierkę. Zeszła z fotelu i usiadła obok niej, nie zrywając z niej wzroku. Palcem przejechała po jej policzku, zbliżyła się do niej i prawie dotykała jej nosa swoim nosem, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
    - Pizza... - wyszeptała, leniwie wstając i idąc otworzyć. Po chwili wróciła z dużą pizzą i kotem pałętającym się pod jej nogami.
    - Vege chyba też jest głodny - uśmiechnęła się, kładąc jedzenie na stole.

    OdpowiedzUsuń
  38. [Tak jak to już napisałam Shinsheu, "Ja mam jak na razie jedynie taki, że Lee i Love (w końcu zaczęliście razem wątek o zakupach) wpadną przypadkiem do kawiarni, gdzie pracuje Naoki. Nie jestem tylko pewna, co na to powie Loveleen...]" Zgadzasz się? Miałam na myśli coś bardziej złożonego, tj. nie na 2, a na 3 osoby (jakby się udało). Jak nie, to po prostu będzie to bardziej "pociachane". Co o tym myslisz?]

    OdpowiedzUsuń
  39. Love przyciągnęła ją do siebie, a ta opadła na nią, całując namiętnie w suche usta.
    - Mi chyba też odechciało się jeść - wyszeptała do jej ucha, gryząc lekko jej płatek. Bardzo powolnymi ruchami zdjęła jej koszulkę i rozpuściła sobie włosy. Potrząsnęła lekko głową, aby pozbyć się włosów z twarzy. Dopiero po tym zaczęła się zabawa.
    Lil przyssała się do ust Love. Ugryzła ją w dolną wargę, a później pocałowała jej brodę i zaczęła całować szyję. Ręce włożyła pod jej plecy i zgrabnie rozpięła jej biustonosz. Gdy go z niej ściągnęła, zaczęła zabawiać się jej piersiami. Najpierw lekko je ściskała, zaczęła zataczać kółka wokół jej brodawek. Potem zaczęła je gryźć, ostrożnie, aby nie zrobić krzywdy Love. Przy okazji, gdy całowała i gryzła jej piersi, ręce zsunęły się niżej. Rozpięła guzik jej spodni i z jej pomocą ściągnęła je z niej.

    OdpowiedzUsuń
  40. [Dobry wieczór. Dziękuję za powitanie. Masz może jakiś pomysł na powiązanie, które mogłoby zaistnieć między naszymi postaciami? ]

    Jane

    OdpowiedzUsuń
  41. Wywrócił oczyma, patrząc za przyjaciółką. Och, była taka słodka. Podszedł do niej i przez chwilę przyglądał się butom, a potem zlustrował ją wzrokiem, niczym rasowy stylista, którym zresztą był, bo sam sobie projektował ubrania, no a poza tym każdy uważał, iż są oryginalne.
    - Myślę, że gdybym był na Twoim miejscu, wybrałbym te - rzekł, biorąc do ręki granatowe, matowe szpilki, które były naprawdę bardzo piękne i dziwne, że nikt wcześniej ich nie kupił. No cóż, być może dlatego, że wszystkie kobiety miały teraz wielkie fazy na buty z nie wiadomo jakimi koturnami i to one zajmowały większość półek. Odłożył buty na miejsce, by sama je obejrzała, a potem postanowił, że jednak nieco zmieni cel swoich zakupów. W sumie, mógłby znowuż zrobić to sam, ale przecież od czasu do czasu kupić jakieś ubranie też wypadało.

    OdpowiedzUsuń
  42. Lily nie przerywała swojej pracy, choć słyszała głośne jęki przyjaciółki. Właściwie, kochała ich słuchać. Przyprawiało ją to o dreszcze. Przestała gryźć jej sutki, a zaczęła je ssać. Później zjechała niżej. Całowała jej brzuch, wewnętrzne części ud. Jednym, zgrabnym ruchem, zdjęła jej czerwone, jedwabne majteczki. Językiem jeździła wokół jej łechtaczki. Bardzo powoli pisała różne wyrazy, dzięki temu przyprawiała Love o jeszcze większe drgawki. Przechodziła do coraz to szybszych ruchów. Gdy Love była bliska orgazmu przestała. Pocałowała ją delikatnie w usta, aby ją uspokoić. Później, niespodziewanie i szybko, wsadziła w nią dwa palce. Sama jęknęła, czując ciepło na dłoni. Zaczęła nimi kręcić, wsuwać i wysuwać, robiąc to szybko, jednak bezboleśnie.

    OdpowiedzUsuń
  43. [Tak, BLAINE! <3 Forever and ever. Jakiś wątek może?]

    OdpowiedzUsuń
  44. [Moja też, razem z Kurciakiem. ♥ Fair enough, kto zaczyna? :)]

    OdpowiedzUsuń
  45. [No jasne, nie ma sprawy. :) Ja tam nie dam rady być na niego zła, no bo ten sposób, w jaki patrzy na Kurta, ach. Ale ta dwójka i tak skończy razem, nie ma innej opcji.]

    Ret uśmiechnął się, słysząc oklaski, i wesoło pomachał widowni. Ukłonił się lekko i zszedł ze sceny, niosąc w ręku ukochaną ciemnobrązową gitarę. To był jego pierwszy występ w tym pubie i szczerze powiedziawszy dość mocno się go obawiał, ale jak się okazało - zupełnie niepotrzebnie. Publiczność powitała go nawet bardziej niż entuzjastycznie. Miał nawet cichą nadzieję, że właściciel zauważył to i niebawem zaproponuje mu jeszcze jedno wystąpienie, a wtedy bez problemu zapłaciłby za czynsz i może nawet mógłby dodać małą sumkę do swoich oszczędności? Na samą myśl o tym, że kwota niezbędna do kupna upragnionego samochodu była niemal osiągalna zrobiło mu się cieplnej na sercu.
    Skierował się na zaplecze, chcąc spakować gitarę i zamienić kilka słów z kierownikiem. Jednak gdy tylko otworzył drzwi, zauważył, że przez tłum klientów przeciska się w jego kierunku nieznana mu dziewczyna. Przez chwilę zawahał się, po czym uśmiechnął się delikatnie i skinął jej głową, stwierdzając, że przecież nie ma nic do stracenia. Wieczór dopiero się zaczynał, a Anglik nie miał żadnych planów.

    OdpowiedzUsuń
  46. Chłopak stłumił śmiech i przeczesał dłonią kręcone włosy, przyglądając się nieznajomej. Przynajmniej nie bawiła się w żadne gierki, czym niezmiernie u niego zapunktowała.
    - Z miłą chęcią - odparł, ukazując w szerokim uśmiechu niemal wszystkie zęby.
    Jeszcze raz zmierzył dziewczynę spojrzeniem, nagle przypominając sobie, że przecież widział ją w trakcie swojego występu, gdy przemykała się między stolikami i obsługiwała klientów. A więc musiała tutaj pracować. Gestem wskazał jej drogę do baru i kilka chwil później wygodnie usadowił się na wysokim krześle, kiwając głową na barmana. Po chwili zwrócił się do swojej nowej towarzyszki:
    - Czemu zawdzięczam ten zaszczyt, panno...?

    OdpowiedzUsuń
  47. Przygryzła jej wargę i zaśmiała się. Czyżby podobało się Różowej? Nie, żeby Alex była nieczuła i w ogóle ją to nie kręciła, bo dawno poczuła mocny ucisk w podbrzuszu, a potem strumień gorąca zaczął powoli sączyć się ku dołowi.
    Wciąż tylko napierając palcami na gorące płatki chroniące pochwę, rozkoszując się wilgocią. Puściła wargę dziewczyny i kucnęła przed nią, czując, jak jej własne majtki zaczynają się wpijać w jej rozchylone nogi. Bieliznę Różowej zsunęła z nóg do kostek i spojrzała na tak dawno zapomniany widok (nie licząc siebie, oczywiście. Bo swoją widzi na co dzień, ale możecie uwierzyć, nie jest taka ekscytująca) i oblizała usta. Potem wyciągnęła szyję i - wdychając zapach kobiecych "naturalnych" perfum - zaczęła obcałowywać wzgórek łonowy Różowej. Słysząc niecierpliwe westchnienia, językiem powędrowała do łechtaczki, a palcem powolutku zagłębiła się w pochwie, która nawiasem mówiąc, była tak ciasna, że aż przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
  48. [Oczywiście, że mam ochotę! Tylko... mogłabyś Ty zacząć? Nie mam jakoś żadnego pomysłu...]

    OdpowiedzUsuń