środa, 20 marca 2013

Do you?



 Z pewnością nikt nie pamięta delikatnego prószenia śniegu, które miało miejsce dwadzieścia lat temu w lodowaty, grudniowy poranek, cztery dni po Wigilii. Nie pamięta tego też Jane, która wówczas to przyszła na świat, jako grube i ubrudzone krwią dziecko, próbujące ogłuszyć przynajmniej część szpitalnego personelu. Krzyki Jane nie trwały jednak długo, bo po przepłakanym roku w końcu uspokoiła się i zamilkła aż do czwartego roku życia. Podejrzewano autyzm z powodu spowolnionego rozwoju dziewczynki, jednak ta potrzebowała po prostu trochę więcej czasu, by zacząć kłapać buzią i składać bardziej spójne zdania, niż : chcieć jeść, mamo toaleta, kot boli. Mimo złego startu... Nie, Jane wcale nie wypłynęła będąc najmądrzejszym dzieciakiem w przedszkolu. Stanowczo wolała być bystra i inteligentna, niż mądra. Szybko nauczyła się czytać i liczyć, jednak guzik ją obchodziło to, jaką sukienkę ma nowa Barbie, bądź czy Ken jest przystojny. Może dlatego od najmłodszych lat była wyrzutkiem?

   Po co się starać? Po co ulegać? Po co należeć do grupy ludzi, z których się kpi? Wyobrażasz sobie ośmioletnią dziewczynkę, chudą jak szczypiorek w poprzecieranych trampkach, zmechaconych rajstopkach i uroczej sukience, która z kpiną w oczach patrzy na chichrające koleżanki? Ciężko to sobie wyobrazić, jednak, kiedy zamiast kpiny podłożymy złość, widok jest dużo łatwiejszy do ujrzenia.  Codzienne osiem godzin męki w budynku znienawidzonej szkoły, będąc ubranym w znienawidzony mundurek, mając lekcje ze znienawidzonymi nauczycielami, zaś później spędzanie czasu ze znienawidzonymi znajomymi. W okresie buntu Jane nienawidziła prawie wszystkiego, siebie również. Uwielbiała swoją matkę, za to, że ona nie potrafiła nienawidzić. Wieczne dziecko, hipiska, kochane stworzenie, którym trzeba było się opiekować. Tak, kiedy mała Jane miała czternaście lat role się odwróciły. Mama zachorowała, gasnąc w oczach przez następne trzy lata.
   Panienka Parker, może wydawać się bezbarwna. Zwykła, nudna... W końcu nie jest uroczą, delikatną dziewczynką, która od dziecka gra na pianinie, śpiewa, tańczy i wie wszystko na każdy temat. Jane śpiewa pod prysznicem, chwaląc się jedynie białym kafelkom swym przyjemnie drażniącym ucho altem. Tańczy ze znajomymi, lub przed lustrem będąc ubraną w stanik i dżinsy, udając arabską księżniczkę tuż przed pójściem pod prysznic. Lubi słuchać fortepianu, jednak to na gitarze czasami pobrzdąka... Nie w łazience, a w swoim pokoju, o dziwo. Parker lubi łazienkę. Może dlatego, że nie ma w niej okien i nikt nie może jej podejrzeć? Albo dlatego, że jest tam lustro, a ona wręcz uwielbia spędzać ze sobą czas?

Podsumowując:
Jane Helena Parker, urodzona 28 grudnia dwadzieścia trzy lat temu, zamieszkała przy jednej z bocznych uliczek miasta. Studentka konserwacji i restauracji dzieł sztuki.
Biseksualna. Uwielbiająca ludzkie wady w wyglądzie. Duży nos, piegi, pieprzyki, myszki i kilka kilogramów za dużo, lub za mało. Jej zdaniem piękno jest wszędzie w każdym, jednak na jej wyobraźnię szczególnie mocno wpływają pieprzyki i spierzchnięte wargi.  Mieszka w niedużej kawalerce w centrum. 

15 komentarzy:

  1. [Jane... Mhh :D Lubię to imię.]

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj w San Diego!
    [Bardzo ładna pani na zdjęciu, no i pieprzyki <3 Też je uwielbiam, prawie tak bardzo jak piegi.]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, i proszę o dodanie etykiety.

      Usuń
  3. [Poprawione ;D Może wątek? O ile szanowna pani sobie tego pragnie.]

    OdpowiedzUsuń
  4. [A no mogłabym, ale potrzebuję punktu zaczepienia.]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Zacznę, zacznę, ale to dopiero jutro, bo dzisiaj już nie dam rady. Muszę iść spać wcześniej, bo cztery godziny snu przez sześć dni pod rząd to mi nie wystarczy. Tym bardziej, że jutro muszę jeszcze tak szybko wstać do szkoły :/ ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Cóż, mogą być sąsiadkami. Jeszcze nikt nie mieszka obok Love, czuję się przez to niefajna :( I wiesz, mogły się poznać kiedy 2 lata temu Love się wprowadziła i jeszcze nie była całkiem ogarnięta, więc biegała po sąsiadach, pożyczając czy to szklankę cukru czy soli. I tak się zaczęło, a na dzień dzisiejszy mogą utrzymywać sąsiedzko-koleżeńskie stosunki.]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Dzień dobry uroczej panience, czy zechciałaby panienka jakiś wątek? ]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Zaczynam. Mam nadzieję, że pomysł nie jest najgorszy. Wybrałam wątek z biblioteką.]

    "Nie potrafię tego nazwać, lecz z pewnością ty, jak i wszyscy inni, masz przeczucie, że istnieje lub powinno istnieć życie poza ciałem. Jaki sens miałoby stwarzanie mnie, gdybym istniała jedynie we własnej osobie? Moje największe nieszczęścia na tym świecie to były niedole Heathcliffa. Od początku widziałam je i odczuwałam: na nim jedynym skupiają się moje myśli w tym życiu. Gdyby wszystko przepadło, a on jeden pozostał, to i ja istniałabym nadal. Ale gdyby wszystko zostało, a on zniknął, wszechświat byłby dla mnie obcy i straszny, nie miałabym z nim po prostu nic wspólnego. Moje uczucie do Lintona jest jak liście na drzewach; wiem, że czas je zmieni, tak jak zima odmienia las. Lecz miłość do Heathcliffa przypomina odwieczne skały pod korzeniami drzew: nie przyciąga oka, lecz jest czymś nieodzownym. Nelly, ja jestem Heathcliffem! Zawsze, w każdej chwili, żyje w mojej pamięci. Myśl o nim nie jest rozrywką – nie bardziej niż jest rozrywką myśl o sobie samej – lecz stanowi moją istotę. Nie mów więc już nigdy, że się rozstaniemy. To niemożliwe."
    Wichrowe wzgórza. Czytała je z namiętną rozkoszą, płakała i przeżywała książkę na nowo, choć i tak znała ją już na pamięć. Kiedy miała przewrócić kartkę, na jej biurko opadło parę książek.
    - Nie obijaj się - usłyszała głos swojej szefowej, która nawet na nią nie spojrzała, tylko od razu skierowała się w stronę swojego biura. Lily westchnęła bezgłośne i wstała z krzesła, prawie je przewracając. Rozejrzała się po bibliotece. Sala była prawie pusta. Między regałami kręcił się jakiś starszy pan, nastolatka siedziała przy jednym ze stołów z tysiącami książek historycznych na blacie. Była jeszcze jedna osoba. Kobieta, którą Lil kojarzy. Ostatnio bardzo często ją tu widuje. Ładna, młoda i tajemnicza. Siedziała przy stole, trochę dalej od uczennicy. Spoglądała gdzieś w przestrzeń, w coś, czego Harris zobaczyć nie mogła.
    Przeczesała włosy palcami i ruszyła w jej stronę, chwytając do ręki jakiś kryminał. Położyła go przed kobietą i uśmiechnęła się do niej lekko.
    - Ciekawa - rzekła, opierając się rękami o blat. - Jeśli lubisz morderstwa i krwawe sceny, na pewno ci się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  9. [Wątek z Detlefem? Jeżeli chodzi o powiązanie to mogą już się znać, np. mają wspólnego znajomego/ znajomych. Jeżeli chodzi o pomysł to mogą się spotkać gdzieś na uczelni. Chyba, że masz inny pomysł]

    OdpowiedzUsuń
  10. Blondyn uwielbiał te dni, kiedy mógł sobie czasami wyjść przed czasem z pracy. Z kubkiem kawy w jednej dłoni, a zaraz potem z telefonem przy uchu w drugiej. Niestety obowiązki zwalały się na niego nawet po wyjściu z firmy. Po jego minie widać było, że konwersacja nie przebiega dokładnie tak jak on by sobie tego życzył. Na jego twarzy rysowały się groźne rysy.
    - Mówisz, że masz problemy... Oh Mike... A kto ich nie ma- powiedział znudzonym i monotonnym głosem- I ja miałbym Ci pomóc?- parsknął śmiechem- Chyba zapomniałeś jak ja Ciebie prosiłem o pomoc kilka lat temu, żebyś zabrał mnie z tego jeb.anego sierocińca, a Ty odwróciłeś się ode mnie. A teraz chcesz żebym Ci pomógł- w tym momencie zatrzymał nogą toczącą się buteleczkę, a jego rozmówca rozłączył się.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Hm, ode mnie w sumie tylko tyle, że chyba mogliby się dopiero poznać, bo Ret raczej nie ma w Stanach zbyt wielu znajomych. :D Chętnie zacznę, jakieś pomysły co i jak?]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Jestem zakochana w ostatnim pomyśle. ^^ To zacznę, a co!]

    Everett jęknął przez sen i przewrócił się na drugi bok, jednocześnie niemal spadając na podłogę. Irytujący dźwięk budzika wypełniał jego niewielki pokoik, przyprawiając chłopaka o ból głowy. Odruchowo wyciągnął rękę i jednym uderzeniem uciszył diabelski wynalazek, jednocześnie wzdychając i niechętnie zwlekając się z łóżka. Był czwartek, a to oznaczało, że zajęcia zaczynały się dopiero o 11. Wcześniej musiał jednak załatwić kilka spraw, nie mógł więc wylegiwać się w łóżku do 10. A zresztą, i tak nie był rannym ptaszkiem.
    Gdy wstał z łóżka, usłyszał za sobą ciche jęknięcie. Odwrócił się i stanął jak wryty. Spod kołdry wygramoliła się właśnie w pełni ubrana i zupełnie nie znana mu dziewczyna, przecierająca zaspane oczy. Ret zmarszczył brwi, nie mogąc sobie przypomnieć, co rzeczona panna robi w jego mieszkaniu.
    - Hej - rzucił niedbale, tłumiąc śmiech.]

    OdpowiedzUsuń
  13. [Zrób z moją postacią co chcesz, ja mogę zacząć :D]
    Alex

    OdpowiedzUsuń
  14. [Hm, pomysł fajny, tylko Bert niestety jest gejem, dlatego seks z kobietami raczej nie leży w sferze jego zainteresowań. ;)
    Mam za to inny motyw. Co byś powiedziała na wątek np. z przyjaźnią przez internet? Coś typu, że pisali ze sobą na jakimś forum, czy czymś w tym stylu, a później jakoś tak wyszło, że coraz częściej wymieniali się wiadomościami, aż zrodziła się z tego jakaś tam znajomość. No i pewnego dnia spotkaliby się całkiem przypadkowo, oczywiście na początku się nie rozpoznając(w końcu wcześniej wszystko anonimowe).
    Nie wiem czemu taki cuś mi do głowy wpadł. Co Ty na to? :D ]

    OdpowiedzUsuń