poniedziałek, 18 marca 2013

"Pensat a quello che stai chiedendo, perché con un po 'di fortuna si può ottenere."


Sebastian "Sean" Cale
25 lat
20 maja '88
Rzym, Włochy
Pół Włoch, pół Rosjanin.

Pogodny, a przy tym trochę niedojrzały jak na swój wiek | Zmienny bardzo | Przy gorszych dniach arogancki | Dowcipny, Rozbrajający | Lubi dobrą zabawę |Nawet znany Model | By zabić nudę Mechanik | Matka Włoszka, ojciec Rosjanin | Miłośnik szybkiej jazdy | Bierze udział w wyścigach ulicznych | Nonszalancki Imprezowicz | Dla znajomych Sean | 5 w skali Kinseya

Nie lubi mówić o swojej przeszłości, ani o sobie. Wystarczyło by wam wiedzieć że wychował się w bogatej rodzinie z której zostało mu tylko nazwisko. Przyznał się do swojej orientacji, stracił rodzinę bo go nie zaakceptowali. Jedynie siostra go wspiera i jest jej za to strasznie wdzięczny mimo iż nigdy nie powiedział jej tego. Jednak jeśli powiedzieć wam coś więcej.
Pewnego ładnego w miarę ciepłego dnia na świecie pojawił się drugi syn państwa Cale. Pierwsze lata swojego życia miał dość z górki, nikt niczego od niego nie wymagał. Mając pięć lat został starszym bratem. W jego dziesiąte urodziny wydarzyło sie nieszczęście jego brat, Victor zginął. Ponoć był to wypadek, ale Sebastian do tej pory wątpi w to. Wiedział wtedy też iż to na nim skupi się rodzina, będą naciskać na niego pokładając nadzieję. Zawiódł ich bo jak inaczej. Parę dni przed osiemnastką podczas rodzinnego obiadu, wypalił że woli chłopaków twierdząc że bliscy powinni o tym wiedzieć. Jeszcze tego wieczora spakował swoje rzeczy i został bez domu, miał już tylko siostrę. Mimo tego jak bardzo jego życie się skomplikowało, dokończył szkołę, poszedł na studia i skończył je. Został modelem, idąc za radą znajomego i bardzo znanego fotografa. Teraz żyje tak jak mu się podoba. Wie czego chce w życiu, nie waha sie. Kiedyś był z niego gojek, sukinsyn, ale to się zmieniło. Potrafi pomóc innym jednak nie przyjmuje pomocy od nikogo, można stwierdzić że nie umie.


Dodatkowo
- Właściciel dwóch wilczaków. As'a i Joker'a.
- Uczulony na niektóre cytrusy.
- Posiadacz Mustanga shelby.
- Uwielbia szybka jazdę
- Ma talent do szkicowania, ale nie korzysta z tego nie mając po prostu czasu.
- Za kilka języków : rosyjski, włoski, angielski, polski, francuski. Trzy pierwsze zna biegle.

[Dobryy ;) Mam nadzieję że Sean przypadnie do gustu. Karta wyszła jak wyszła będzie poprawiana jak znajdzie się czas i dość weny. Wszelkie wątki i powiązania mile widziane oczywiście. Różnie jest u mnie z weną, raz mogę zaczynać, innym razem wolę wymyślać. Częściej to pierwsze.]

30 komentarzy:

  1. [Strasznie podobają mi się te zdjęcia. *_* No i witam na blogu!]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Szczerze mówiąc, to pomysłu nie mam, ale to nic nowego, bo ja żydzę od innych i zaczynam zazwyczaj, więc mi już w nawyk wpadło. A Ty masz może coś?]

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj w San Diego!
    [Faktycznie dla tych zdjęć można zabić ♥. Jak masz ochotę na wątek, to pisz. Jestem ta od zaczynania. :]

    OdpowiedzUsuń
  4. [WŁOCH! ROSJANIN! ZDJĘCIA! Jakby Love nie lubiła dziewczynek, to już szłaby go zgwałcić <3]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  5. (jako że detlef ma firmę samochodową po wujku to może być tak że potrzebny będzie mechanik i ktoś poleci detlefowi sebastiana i on przybędzie)

    OdpowiedzUsuń
  6. [Jedyne co mi wchodzi do głowy, to można z tym modelem coś powiązać. No nie wiem... Bo w sumie Love to zapalona pani fotograf jest, w sumie nie dałam tego do karty, ale pomińmy. Może go spotkała na ulicy i zaczęła błagać, żeby jej zapozował, bo dzięki temu jej portfolio będzie ciekawsze, a co za tym idzie większe prawdopodobieństwo, że wreszcie znajdzie pracę w tym zawodzie.]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  7. (może być jak detlef zadzwoni do niego)

    OdpowiedzUsuń
  8. [Zacznę, ale chyba trochę na to poczekasz, chociaż postaram się streszczać :)]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  9. [O, Włoch! *O*
    Chęci na wątek oczywiście są, trudniej z pomysłem.]

    Grimshaw.

    OdpowiedzUsuń
  10. [W sumie, niech będzie.]

    Grimshaw.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Zapomniałam Ci odpisać, jaka ja jestem głupia.
    No nic.
    To wymyśl co tam sobie chcesz, serio. Może być jakieś powiązanie, oneonivyfcasoc, obojętnie. Ja zacznę, jak już tam wspominałam wyżej. <3]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Genialna ja. Miałam prawie cały wątek zaczęty i nawet nie wiem kiedy wyłączyłam kartę. Dlatego przepraszam, ale to coś poniżej nawet w 1/10 nie będzie takie dobre, jak to wcześniejsze.]

    Love była bardzo dziwną osóbką. Ubierała się dziwnie, miała dziwne różowe włosy (oczywiście od czasu do czasu, kiedy dorwała w łapki różową piankę do kudłów), zachowywała się dziwnie. Podsumowując: do normalnych ludzi to ona nie należała. Dodając jeszcze do tego fakt, że nigdzie nie ruszała się bez aparatu i słuchawek i często śpiewała sobie idąc ulicą, nie zwracając na zdziwione spojrzenia ludzi uwagi. Była oryginalna, wreszcie mogła się tak poczuć, po tylu latach udawania, że jest normalna. Że niczym nie różni się od innych dziewczyn.
    Tak sobie teraz szła ulicą, obserwując wszystko i wszystkich i co chwilę przykładając lustrzankę do oka, coby pstryknąć nowe zdjęcie. Aż z tego wszystkiego na kogoś wpadła i zachwiała się, upadając na tyłek. Minusy wysokich obcasów, trudno było zachować w nich równowagę, gdy już zostało się wytrąconym z rytmu. Zamrugała zdziwiona, szybko spoglądając na aparat, czy aby na pewno jest cały. Dopiero wtedy uniosła zdziwiony wzrok do góry i z wrażenia zapomniała głosu w gębie, co się jej rzadko zdarzało. Mimo wszystko pozbierała się, obdarzając mężczyznę szerokim uśmiechem.
    - Przewróciłeś mnie, masz u mnie dług. A teraz pomóż mi wstać - zarządziła, wyciągając przed siebie wolną rękę.

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  13. [Nie, nie pominęłam, po prostu zastanawiam się jak sensownie zacząć xD W każdym razie przepraszam, jeżeli tak to odebrałaś :) Już odpisuję]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Ja zawsze mam ochotę na wątek ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  15. Cały dzień zapowiadał się tak jak i poprzednie. Siedzenie za biurkiem i wypełnianie stosów papierów, dotyczących firmy. Nie było dnia, aby na jego biurku codziennie z rana nie leżał stos kartek. Wyszedł z domu o wiele wcześniej niż zwykle. Może dlatego, że nie zaspał i nie chciał stać w pół godzinnym porannym korku. Bądź co bądź, droga do pracy w rytmach Bon Jovi upłynęła mu niezwykle szybko.
    - Panie dyrektorze- usłyszał głos za sobą.
    - Tak?
    - Chodzi o te nowe samochody, co dzisiaj je dostarczono. Okazało się, że nie mają żadnych badań technicznych, które pozwoliłyby, aby wypuścić je na rynek- powiedział chłopak. No tak... tylko teraz tego jeszcze brakowało.
    - A przecież...- no tak, zapomniał, że mechanik związany umową z firmą był właśnie na urlopie- Sam, zwrócił się do chłopaka. Znajdź jakiegoś mechanika, który dzisiaj podjąłby się przeglądu technicznego- zlecił Detlef chłopakowi, którzy pełnił funkcję sekretarza. Po kilku minutach owy Sam przyszedł do gabinetu, trzymając numer telefonu.
    - Dzięki wielkie- wziął kartkę Det i zaczął dzwonić- Dzień dobry. Firma Schmidt Motors- powiedział. Firma była jedną z czołowych firm motoryzacyjnych w Stanach- Czy dodzwoniłem się do Sebastiana Cale?

    OdpowiedzUsuń
  16. [Ja jestem za *.* A mogę liczyć na ciebie jeśli chodzi o zaczęcie? ]

    OdpowiedzUsuń
  17. [A mogę Cię wykorzystać do zaczęcia tego z wyścigami? Nie wiem, czy na nich ludzie wiedzą, że Sean jest gejem (ze skłonnościami hetero, tak, wiem), ale jeśli nie, to ona mógłby się tam pojawić i usiłować zaimponować Charlie. Zaimponować jak tym laskom-stażystkom z fast&furious. c: Ze względów oczywistych to by się udać nie mogło, ale Rocky, dla świętego spokoju, wsiadłaby do jego samochodu. ;]

    OdpowiedzUsuń
  18. - Tak. Jestem pewien na sto procent. W końcu dostałem Pański numer i rekomendację, że jest pan całkiem niezłym mechanikiem- stwierdził blondyn- Chodzi, o to, że dzwonie w takiej sprawie, że jest nam w naszej firmie potrzebny na dzisiaj mechanik. Stawka jest całkiem atrakcyjna, jeżeli pana to zainteresuje- Ha, kogo by nie zainteresowały dobre pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
  19. - Najlepiej byłoby, aby załatwić to jak najszybciej- stiwerdził blondyn, spoglądając na zegar. Była 10:30- Czy godzina panu wystarczy, aby dotrzeć do biura Schmidt Motors?- zapytał. Większość wiedziała gdzie to jest. Wszak był to jeden z najwyższych budynków w mieście.

    OdpowiedzUsuń
  20. - To dobrze. Jak będziesz na miejscu, to ktoś z pewnością będzie na Ciebie już czekał- stwierdził blondyn, po czym odłożył słuchawkę. Dobra. Sprawa z załatwieniem mechanika była zakończona z pełnym sukcesem. Zaraz zadzwonił do recepcji- Jak przyjedzie ten nowy mechanik, poinformujcie mnie- zalecił.

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy chłopak zjawił się w biurze od razu otrzymałem telefon z recepcji. Nie chcąc aby długo na mnie czekano odlozylem to co robiłem teraz na później. Slyszac jego słowa usmiechnalem się lekko.
    - witam- powiedzialem-z hmm mi też tak się wydawało- zasmialem się- jednak jak się okazało wszyscy mechanicy jakimś dziwnym trafem mają urlop. Zapraszam do mojego gabinetu. Omówimy sprawę honorarium

    OdpowiedzUsuń
  22. Dzisiejszy dzień miał już zaplanowany. Organizator imprezy wraz z reżyserem zaprosili wszystkie ważniejsze twarze z nowego filmu do swojego biura, gdzie uzgodnili, a wręcz narzucili to w jaki sposób mają zachowywać się na bankiecie, do kogo świecić oczami i o czym mówić, a na co w ogóle nie odpowiadać... To było stosunkowo normalne przy większej produkcji. Nie wolno było zdradzać pewnych tajemnic bo można było zostać wykopanym, a będąc teraz postacią pierwszoplanową stracić też można było dużo- oczywiście mówiąc o kwestii finansowej.
    Zmęczony i zrezygnowany, mimo tego, że jutro czekały go kolejne zdjęcia, musiał się tam pojawić... W swoim apartamencie przebrał się w odpowiedniejsze ubranie(czarne buty zamszowe, zwężane w nogawkach spodnie dżinsowe w kolorze kawy z mlekiem, koszulę białą z muchą pod kolor spodni oraz czarną marynarkę i płaszcz z szarym szalikiem. Do tego brązowe okulary, których zazwyczaj nie zakładał publicznie) i wsiadł do taksówki, która zawiozła go na miejsce.
    Wszędzie znajdowali się ludzie: Ci zaproszeni, których wyczytywali na listach przy wejściu, Paparazzi, którzy za wszelką cenę chcieli tam wtargnąć oraz Ci, o których nikt nic nie wie po za tym, że drą się jak pojebańce na widok każdego, kto wysiadał z samochodu.
    Szczerząc się do fleszów i po kilku odpowiedziach na zadane pytania przez dziennikarzy, za raz zniknął w sali bankietowej. Tam też nie zajął jakiegoś szczególnego miejsca przy stole tylko zniknął w łazience z papierosem w ustach. Jedyne czego pragnął to uciec stąd tak szybko jak przyjechał i spędzić noc w jakimś barze, albo u siebie w apartamencie z kimś kto byłby warty uwagi i wtedy...
    I wtedy do łazienki wszedł ten mężczyzna. Sebastian Cale Uśmiechnął się delikatnie. Znał go z wielu magazynów, które niekiedy przeglądał.
    -A Pan? Pan widzę również niezadowolony z pobytu tutaj- zagadnął zaciągając się papierosem.

    OdpowiedzUsuń
  23. - ah tak. Zapomnialbym - stwierdził nagle sobie przypominając po co go tutaj wezwał- chodzi o to że mamy wystąpić nowa kolekcje samochodów. Jednak zanim one ujrzą światło dzienne mają przejść przegląd techniczny- powiedział- później trzeba wystawić podpis i ewentualnie zapisać jakieś usterki.

    OdpowiedzUsuń
  24. - bardzo mi się podoba twoje podejście do pracy- uśmiechnął się lekko- samochodów jest około dziesięciu. Na pewno nie więcej- stwierdził z pełnym przekonaniem. Dzisiaj akurat przyjechało dziesięć jutro może być więcej ale jutro już jeden z jego mechaników wraca z urlopu.

    OdpowiedzUsuń
  25. - I ty mnie to mówisz?- skomentował zdejmując z nosa okulary. Sam wiedział, że jeśli poleje się winem, albo coś z talerza spadnie mu na spodnie to we wszystkich jutrzejszych magazynach pojawi się wzmianka o tym, że ma dziurawą brodę, albo nie potrafi jeść, a najgorsze byłoby to, że nie zapomnieliby tego do końca jego kariery...
    - Pobyt w tym miejscu do najprzyjemniejszych nie należy, a tym bardziej teraz, kiedy nie mogę się zabawić jak normalny człowiek na normalnej imprezie tylko po raz kolejny grać- szepnął, kończąc już swojego papierosa. Nigdy nie sięgał po tak zwane 'setki". Zdecydowanie za długo się je paliło, a on nie lubił na to poświęcać zbyt wiele czasu jeśli nie był w stanie wkurwienia. W ciągu dnia i tak wypalał góra pięć papierosów bo po prostu nie miał na to czasu, a noc poświęcał głównie na spaniu, albo zarywał je by douczyć się tekstu na następny dzień.
    - Może miałbyś ochotę zwiać stąd tylnymi drzwiami kuchni? - zaproponował, wrzucając papierosa do pisuaru(no cóż, nie wiedział nigdzie popielniczki, ale pisuar szybko pozbył się śmiecia).

    OdpowiedzUsuń
  26. -Tak, ale to dzięki mojemu menadżerowi, który bardzo się stara o to bym był ponad płaszczyzną... I szczerze nie zdziwiłbym się wcale, że gdybym wsadził mu w tyłek żarówkę to za raz by się przepaliła- zaśmiał się wesoło wyjmując z kieszeni marynarki telefon by sprawdzić godzinę.
    -Teraz pracuje w kuchni mój znajomy, pożyczy nam swojego pickupa więc jeśli nie będziesz miał nic przeciwko to pojedziemy do mnie. Tam nikt mnie teraz nie będzie szukał, a telefon po dwudziestej pierwszej jest wyłączony- wsadził telefon z powrotem do kieszeni płaszcza zerkając na niego z ciekawości. Odrobiny adrenaliny nikomu nie zaszkodzi.

    OdpowiedzUsuń
  27. - Sam się dziwię, że dzisiaj jest taki w miarę luźny dzień- stwierdził blondyn- A tak po za tym to się nawet nie przedstawiłem- powiedział- Detlef Schmidt- wyciągnął do niego rękę. Było mu głupio, że popełnił taki nietakt. Wszak przedstawić się powinien już na samym początku.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uśmiechnął się od razu wsiadając do czerwonego pickupa. Wsadził kluczyk do stacyjki i zaśmiał się dźwięcznie wraz z charczącym silnikiem.
    Włączył radio i z piskiem opon opuścił parking wjeżdżając na główną ulicę San Diego. No i o to chodziło, o tę odrobinę adrenaliny i pierwsze od tak dawna uczucie wolności.
    -Jak dobrze, tak dawno się nie czułem jak niesiony na skrzydłach- zaśmiał się przypominając sobie jedną z reklam red bulla. One to niemalże idealnie pasowały do tej chwili. Po prostu czuł się wolny i nie musiał polegać na tej miotle, która była traktowana jak jakiś pomiot przez wielu reżyserów i scenarzystów.
    -Jutro mnie nieco pojadą w pracy, ale każdy ma prawdo do jednego wieczoru bez obstawy- spojrzał na niego kątem oka by nie zagrozić im jakimś feralnym wypadkiem.

    OdpowiedzUsuń
  29. [To jest złe, na onecie jak się wyszło przez przypadek z karty i wątek zostawał niedodany, to się zapisywało ;( W tym jedynym blogger jest gorszy.]

    - Tak, dług. I powinieneś się bać - uśmiechnęła się, otrzepując sobie spodnie na tyłku z kurzu.
    Nie skomentowała tego, że jej nie zauważył. Normalnie obraziłaby się, zrzucając wszystko na swój wzrost i fakt, że ludzie nigdy nie brali jej przez to na serio. Teraz jednak była zbyt podekscytowana, bowiem spotkała właśnie okazję swojego życia. Przypadki chodzą po ludziach, tak powiedziałaby jej mama. I pewnie miałaby rację, bowiem kto normalny wpada na znanego modela, i to nawet przystojnego? W sumie nie potrafiła go dobrze ocenić, jeśli szło o mężczyzn w tej dziedzinie wymiękała, ale trudno.
    - Dobra, chodzi o to, że nie dostałam się na studia. Na ASP, a dokładnie to na fotografię. Chciałam potem znaleźć pracę w tym kierunku, ale bez papierka mnie nie chcieli... To zaproponowałam w takiej jednej firmie, że dostarczę im portfolio. No i tak jakby teraz szukam inspiracji, a to, że na ciebie wpadłam, to na pewno nie był zwykły przypadek. To fatum, jak nic! - wszystko to wyrzuciła z siebie prawie na jednym oddechu, bojąc się, że jak przestanie, mężczyzna jej po prostu ucieknie. - A tak w ogóle, to Love jestem. - dodała, już spokojniejszym tonem.

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń