poniedziałek, 18 marca 2013

Nigdzie nie kupisz szczęścia, miłość daje je gratis...

                                                   Lily Harris
                                                                                               Hit me like a man

Usiądź wygodnie i powoli zamknij powieki. Wyobraź sobie 1,75 metrów czystej Amerykanki z blond włosami do pasa, w luźnej bluzce i obcisłych, czarnych leginsach, które idealnie leżą na jej zgrabnych nogach. Czarne, wiązane buty z grubą podeszwą. Obwieszona naszyjnikami i rozmaitymi bransoletkami. Czerwone usta wyróżniają się na tle jasnej karnacji. Spoglądasz prosto w jej oczy; piękne, błękitne. W czarnej ramce tuszu do rzęs i kredki jej oczy zostały jeszcze bardziej uwydatnione. Przyglądasz się jej przez dłuższy czas. Nagle widzisz jak podchodzi do Ciebie z gracją, z dziwnym uśmiechem na twarzy. Zbliża usta do Twojego ucha i słyszysz niski, namiętny głos: "Co się tak ku*rwa gapisz?!".

Na pierwszy rzut oka Lily może wydać się strasznie chamską i wredną osobą. Prawdomówna aż do bólu, nie lubi, a wręcz nie potrafi kłamać. Nie wyróżnia się z tłumu, a przynajmniej się stara, choć często ma to odwrotny skutek. Potrafi się bić i nie raz to robiła. Po paru bójkach ma nawet kilka małych, lekko widocznych blizn. Jest dość spontaniczną osobą, a przynajmniej tak o niej mówią. Ale choć mogłoby wydawać się, że Lil uchodzi za osobę towarzyską, często woli wieczory spędzać sama, przy kominku w mieszkaniu, z dobrą książką i ciepłą herbatą. Dla osób, na których jej zależy, zrobi wszystko. Dla nich ściągnęłaby księżyc, gdyby tylko mogła. 

  • Nie odmówi papierosa ani alkoholu.
  • Ma rudego kota, który wabi się Vege.
  • Gra na gitarze i fortepianie. 
  • Ma swój własny zespół, w którym śpiewa.
  • Posiada kolczyk w wędzidełku górnym.
  • Nie uczęszcza do szkoły, odkąd skończyła 18 lat. 
  • Ma motor, którego nazwała Suzi.
                                                                      W pigułce 

Lily Harris | 20 lat; 19 marca 1993r. | Pracuje w bibliotece | Pochodzi z Filadelfii |  Biseksualna | Mieszka w apartamencie w centrum San Diego odziedziczonym po dziadku | Piosenkarka



wątki, powiązania
chętna na propozycje 
proszę się nie bać, ja nie gryzę 


51 komentarzy:

  1. [Miło by było gdybyś zaczęła. Badź tak dobra.]

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj w San Diego!
    [Karta krótka, zgrabna i treściwa - i całkiem fajne. Choć odstęp między kartami niezachowany, ale to już się z Abby dogadacie. ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. (kocham tą panią. Ma zarabisty głos. A tak po za tym to proponuje wątek z detlefem)

    OdpowiedzUsuń
  4. (jeśli dasz pomysł to zacznę coś ale dopiero jutro rano bo teraz zakuwam do dwóch sprawdzianow na jutro)

    OdpowiedzUsuń
  5. [Dziękuję za przywitanie :D Uwielbiam jego loczki **
    Masz może jakiś pomysł? Mogę zacząć ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Taylor <3 Chyba jedyna wokalistka, której głos i piosenki nie doprowadzają mnie do stwierdzenia: nie chcę żyć na tym świecie ani chwili dłużej!]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  7. [Mogłyby się spotkać w bibliotece, Abby mogłaby trafić jakoś na koncert jej zespołu. I oczywiście takie standardy jak kawiarnie i temu podobne.]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Jasne :) Kiedyś nawet miałam lesbijkę z mordką Taylor, więc tym bardziej :)
    Masz Miśku jakiś pomysł?]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  9. Bo czasem jest tak, że tęskni się za mroźną zimą, która potrafiła być w Polsce. No i Alex tęskni za nią tylko wtedy, kiedy powinny być marcowe przymrozki, a nie piętnastostopniowe cieplusie słońce, które aktualnie zaczęło kryć się pod chmurami. A plaża, z przyjemnym piaskiem sypiącym się pod nogami, chłodną jednak wodą wzburzoną tego dnia... Ach, nadchodzi burza. Alex kocha burze. Ludzie wtedy najczęściej uciekają z plaży, co właśnie się działo. Zaśmiała się w głos i odeszła od morza, idąc trudniejszym piaskiem, zwalniając tym samym krok. I zauważyła dziewczynę, która patrzyła za schodzącymi z plaży ludźmi. Siedziała na kocu, maczając ręce w miałkim piasku. Alex poczuła, że potrzebuje towarzystwa.Postanowiła podejść do niej i zagadać. Raz się żyje!
    - Czy można się dosiąść? - spytała, odgarniając włosy. - Nie chciałabym przeszkadzać tak ślicznej pani...

    OdpowiedzUsuń
  10. [Nie jest źle.]

    Książki są wspaniałe, każdy to wie, a jeśli ktoś twierdzi, że nie lubi książek po prostu nie trafił jeszcze na tą odpowiednią. Abby bardzo lubiła książki, ale tylko stare, nowe książki odrzucają ją zapachem i sztywnością. Niestety dziewczyna musiała zostawić większość swoich książek w NY, więc jej celem stała się biblioteka. Już któryś raz przechodziła wzdłuż tych samych regałów, ale nie mogła się na nic zdecydować. Poza tym obserwowała dziewczynę pracującą ze słuchawkami w uszach. W końcu, stwierdziwszy, że nie znajdzie nic ciekawego podeszła do dziewczyny i odezwała się - Przepraszam... - uświadomiła sobie, że bibliotekarka ma słuchawki więc dotknęła jej ramienia. - Przepraszam, szukam jakiejś ciekawej biografii...

    OdpowiedzUsuń
  11. Uśmiechnęła się i jak cegła opadła na piasek. Zgarnęła włosy na jedno ramię i spojrzała za ostatnimi spieszącymi się w stronę molo ludźmi.
    - Jakby byli z cukru! - zaśmiała się ironicznie. - I jakby byli magnesem na błyskawice, prawda? A to taki piękny czas, kiedy można porządnie zmoknąć, posłuchać jak śpiewają pioruny, popatrzeć jak plaża się zmniejsza, bo morze zaczyna wzdychać... I potem usiąść w domu z gorącym kubkiem kawy. Jestem Alex - wyciągnęła rękę w stronę dziewczyny.
    Chciała dotknąć tej piękności, którą dopiero co miała poznawać. Chciała poczuć, czy jej skóra jest tak samo delikatna i ulotna jak jej uroda, która może kiedyś się skończy, ale teraz cieszyła oko Abergav niczym dziesięć tabliczek czekolady.
    Alex Abergav

    OdpowiedzUsuń
  12. Zastanawiała się jakiej biografii właściwie szuka, ale widząc minę dziewczyny zaśmiała się w duchu. Z uśmiechem słuchała dziewczyny i właśnie miała coś mówić, gdy do biblioteki ktoś wszedł, a w jej rękach wylądowała książka. Nie podobało się jej to, zdecydowanie nie lubiła pijanych idiotów, widząc takich momentalnie zastanawiała się, jak najszybciej takiego unieruchomić. Widząc jak odnoszą się do dziewczyny odłożyła książkę i torbę i przyjęła postawę niemal obronną. Na razie nie zamierzała reagować, ale widząc podchodzącego do niej mężczyznę cofnęła się lekko i uniosła brew w geście zdziwienia. - Chyba mieliście wyjść, prawda? - spytała uroczo i wskazała drzwi. - Proszę, tam jest wyjście - ucisnęła mężczyźnie czuły punkt przy barku, unieruchamiając go i skierowała go do wyjścia. - Pa pa - pomachała pijakom na do widzenia. Zawsze ją zastanawiało jak sobie radzi będąc tak małą osobą. - No, to na czym stanęłyśmy?

    OdpowiedzUsuń
  13. [Okeej, może być El. Tylko lepiej nie Effy, i tak już jest zbieżność wizerunku z imieniem XD Masz może ochotę na jakieś powiązanie i/lub wątek pomiędzy naszymi postaciami? Obie są w pewien sposób artystkami - u jednej malarstwo, u drugiej muzyka... chyba by się dogadały ;)]
    Elizabeth Blackbone

    OdpowiedzUsuń
  14. Cóż, Love nigdy tak naprawdę nie uczyła się gotować, owszem jakieś proste potrawy umiała zrobić, ale najczęściej jadała w pracy lub wpraszając się do znajomych. Tak jak dzisiaj do Lily, chociaż była pewna, że przyjaciółka ograniczy się do pizzy. Jednak będzie za darmo, a tylko kilka dolarów będzie mogła odłożyć do słoika, gdzie zbierała na kolejny już obiektyw do aparatu. No dobra, kupiła swoje ulubione czekoladki, bo deser musiał być, prawda?
    Zadzwoniła do drzwi, obciągnęła koszulę i cierpliwie zaczekała, aż dziewczyna jej otworzy. Gdy tylko zobaczyła blondynkę uśmiechnęła się i wyciągnęła przed siebie praliny Lindora, jedyne praliny, jakie jej smakowały.
    - Przyniosłam nam słodkości, teraz na pewno mnie wpuścisz - uśmiechnęła się.

    [Nie narzekaj, moje też nie najlepsze, ale to przez głód, a po 19 nie mogę jeść ;(]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  15. - Lily - powtórzyła bezgłośnie, przytrzymując jej rękę.
    Przez jej ciao przeleciał przyjemny dreszcz i w okolicach dołu zatrzymał się w postaci gorąca. Było cudownie. Chwilę po dreszczu nadeszła burza, a z burzą - deszcz. I nawet jeżeli był lodowaty to Alex przez pierwsze chwile tego nie odczuła. Dopiero kiedy dziewczyny puściły swe dłonie, owiał ją lodowaty wiatr. Dlatego zadowoliła się faktem, że są przy sobie blisko i grzeją się własnymi gorącymi ciałami.
    - Widzisz to dzikie wejście na plażę? - krzyknęła, wskazując ledwo widoczną dziurę w płocie. - Tam jest droga do domków wakacyjnych. Tam mieszkam. Zapraszam? - dodała niepewnie, napawając się pięknością dziewczyny.
    Jasne, że zapraszała! Zapraszała nawet już jak podchodziła do dziewczyny. Zapraszała ją już, jak siadała, bo wiedziała, że zmokną.
    - Jest u mnie bardzo ciepło! - dodała zachęcająco i roześmiała się.

    Alex Abergav

    OdpowiedzUsuń
  16. Zagryzła wargę, wchodząc do domu.
    - Czuj się jak u siebie w domu - powiedziała, zamykając za dziewczyną drzwi na klucz. Weszły od razu do jej sypialni, a Alex podała Lily ręcznik.
    - No, no - mruknęła, spoglądając na idealną sylwetkę dziewczyny.
    Wcale się nie ukrywała, że spogląda z głodem na jej piersi. Właściwie w ogóle się nie cackała.
    Przygryzła wargę tak mocno, że potem został mały ślad, chociaż wcale się tym nie przejmowała. Uśmiechnęła się do dziewczyny i wydała z siebie cichy jęk.

    Alex

    OdpowiedzUsuń
  17. [ok. zaraz coś naskrobię, ale nie będzie to jakiś ośmy cud świata, bo do trzeciej nad ranem kułam matmę -.-]

    Jego życie mogłoby nadawać się na gotowy scenariusz do filmu. Chłopiec, któremu w wieku dziesięciu lat giną rodzice. Trafia pod opiekę bogatego wuja, który kilka lat później również ginie. Chłopiec trafia do sierocińca, a kiedy z niego wychodzi dziedziczy dobrze prosperującą firmę wujka i cały jego majątek plus jeszcze to, co pozostawili mu rodzice.
    Jednak jego zycie jakby wydawać się mogło, nie jest różowe. Jedyną życiową uciechą jest dla niego praca albo jakaś impreza. Kiedy przychodzi do domu, ten jest pusty.
    Rozmyślania chłopaka przerywa telefon natarczywie dzwoniący w jego gabinecie.
    - Tak... Jasne... Kłopoty z klientką- zmarszczył brwi- To powiedzcie jej coś... A... chce się widzieć z szefem...
    Wychodzi z gabinetu zostawiając stertę papierów i filiżankę parzonej kawy.
    - Słucham, o co chodzi?- zapytał blondynki, która to podobno miała być powodem całego zamieszania.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nawiązywanie kontaktów nigdy nie było dla niego problemem. Tak naprawdę nawiązywanie kontaktów z kimkolwiek nigdy nie przychodziło mu z trudem, no chyba, że coś się dzieje. Zdarzały się osoby, z którymi nadawał na tych samych falach, a niektórzy wręcz nie potrafią przebić się przez jego skorupę. Czasami więc zastanawiał się, czy naprawdę odbiera świat w ten sam sposób co inni. Może ma problem z głową?
    Ostatnio nie sypiał zbyt dobrze. Nie potrafił przywiązać się do tego łóżka, innej pościeli, ciągłego hałasu… Śniadań jakoś nie starał się kończyć, bo za raz i tak jechał do Los Angeles, gdzie spędzał kilka godzin, a później wracał włócząc się przez resztę dnia po San Diego. Jakoś nie pasowało mu zjawianie się w apartamencie zbyt wcześnie. Siedzenie na kanapie nie było dość fajne jeśli siedziało się samotnie, dlatego dzisiaj postanowił zjawić się na targach książki w jednej z bibliotek.
    Ze znalezieniem budynku, w którym się mieściła biblioteka nie miał żadnego kłopotu. Jak wszystkie budynki, wyglądał stosunkowo tak samo, ale za to posiadał dość spory szyld, więc dawało to jeszcze większe szanse.
    Wszedł powoli do środka z delikatnym uśmiechem. Zaciągnął się zapachem starych i nowych książek by po chwili ruszyć wśród wystaw.

    OdpowiedzUsuń

  19. Niezbyt trawiła to, że włosy przylegały do jej ciała, dlatego z niemalże wyćwiczonym ruchem wycierała je frotowym ręcznikiem. Odwróciła się na chwilę do dziewczyny, ponownie podziwiając sylwetkę Lily. Westchnęła i przymknęła oczy.
    - Hola - mruknęła, czując na sobie jej ręce, ale zanim zdążyła cokolwiek dodać, jej ciałem wstrząsnęły lekkie dreszcze i zaraz potem poddała się osunięciu na sofę.
    Zamruczała cicho i wygięła się lekko w łuk, czując jak Lily powoli zapoznaje się z jej ciałem. Zamknęła oczy, oddając się chwili, a sekundę potem oddawała już szaleńczemu pocałunkowi.
    Błądząc drżącymi dłońmi po talii blondynki, zauważyła, że jest słodka. Po prostu czuła przyjemną rozkosz wypływającą z ust towarzyszki. Zahaczyła dwoma palcami koronkowe (równie wilgotne jak jej) od wewnętrznej strony uda, trzecim zaś przejechała po śliskiej i przyjemnie gładkiej powierzchni krocza dziewczyny.

    Alex Abergav

    OdpowiedzUsuń
  20. W mieszkaniu Lily czuła się jak u siebie, dlatego bez żadnych wyrzutów sumienia czy czegoś takiego rozgościła się, zajmując prawie całą sofę. A co, lubiła żeby było jej wygodnie. Nalała też im obu wina, które zdecydowanie było bardzo dobre. Uśmiechnęła się po czym zagryzła lekko dolną wargę, spoglądając na przyjaciółkę.
    - Mam, ale nie potrzebujesz pretekstu, żeby mnie odwiedzić... Możesz wpadać kiedy tylko chcesz i zostawać ile tylko chcesz, nawet na całe noce - powiedziała cicho, wychylając się w stronę stolika i otwierając pudełko z czekoladkami. - Co ty na to, żeby zacząć od deseru?
    Nie czekała na odpowiedź dziewczyny, wyjęła jedną czekoladkę i zjadła połowę, następnie podała ją Lily, uśmiechając się lekko. Były przyjaciółkami, ale odrobina urozmaicenia od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi, prawda? Gdy blondynka zabrała czekoladę z jej palców, powoli zbliżyła je do ust i oblizała dokładnie, spoglądając jej wyzywająco w oczy. Och, no dobra. Dawno z nikim nie była, potrzebowała tego. Inaczej zapewne nie zachowywałaby się tak, jak teraz.

    [Co Ty na to, żeby zrobić z nich przyjaciółki z urozmaiceniem? :D]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  21. Zaśmiała się słysząc odpowiedź na swoje pytanie. Spojrzała na zegarek i odetchnęła z ulgą, to czas, gdy powinna być jeszcze w szkole, ale nie istotne. - Herbatka to dobry pomysł - uśmiechnęła się. - Na whisky trochę dla mnie za wcześnie - chodziło jej o to, że wzięła już dziś trochę tabletek, a nie chciała kombinować. Dziewczyna była bardzo otwarta, a takich ludzi Abby lubiła zawsze. Ciekawe było to, że bibliotekarka po prostu wyszła z pracy i zostawiła tylko kartkę. - Mam nadzieję, że masz wyrozumiałą szefową - zgarnęła torbę i podeszła do drzwi. - A tak w ogóle to jestem Abby - uśmiechnęła się już zza progu. Była ciekawa tej dziewczyny, była naprawdę miła.

    OdpowiedzUsuń
  22. Hmm, 175 metrów? :o nie wydaję mi się. Raczej centymetrów ;)
    A co do Lilly Harris, ZAAAAJEEEBIŚCIE, że jakby wzorowaliście ją na Taylor (<3).

    OdpowiedzUsuń
  23. Przyjrzał się dziewczynie, która siedziała i czekała na mnie. W jego firmie pracowali idioci. Nie potrafili rozwiązać błahej sprawy. Zawsze tylko ściągali go. Dobrze, że nie miał teraz jakiegoś ważnego spotkania. Słysząc jej zażalenie, już miał odpowiedzieć, że to nie on zajmuje się wykonywaniem telefonów do potencjalnych klientów, ale uznał, że to będzie tylko umyciem rączek i zwaleniem winy na kogoś innego.
    - Nazywam się Detlef Schmidt- przedstawił się- Zaraz postaram się załatwić tą sprawę- powiedział, prosząc o grafik i notatki. Przyjrzał się im uważnie, marszcząc brwi- Już wiem o co w tym chodzi. Ma pani ubezpieczenie motoru w tej firmie ubezpieczeniowej- wskazał na nazwę- Owszem, mieliśmy w umowie jazdy próbne dla ich klientów, jednak dzisiaj z rana firma wycofała się z projektu. Nas poinformowano, że Te osoby, które były zapisane w projekcie, w Tym pani, zostaną poinformowane telefonicznie, że będzie to odwołane- blondyn po prosił o wykonanie telefonu do owej firmy i dokładnym dowiedzeniu się o krokach podjętych przez ubezpieczyciela.

    OdpowiedzUsuń
  24. [Bardzo chętnie! :) Tylko powiedz mi jeszcze czy dysponujesz jakimiś pomysłami na okoliczności spotkania, tudzież ewentualne powiązanie.]

    Cristal

    OdpowiedzUsuń
  25. [Lepsze to niż nic. Jakoś przeboleje, że Cristal ma takie spore grono stałych klientów :)]

    Cristal

    OdpowiedzUsuń
  26. [Ale będzie. Bo Cristal ma talent i z łatwością zrzesza sobie ludzi! :) Oczywiście, zacznę, tylko daj mi chwilę, żebym zebrała myśli.]

    Cristal

    OdpowiedzUsuń
  27. Poszukując jakiejś ciekawej powieści, wolał się podeprzeć zdaniem kogoś, kto z książkami w tym miejscu miał jakąś większą styczność i wiedział, gdzie co powinno leżeć. Tak więc z namalowanym delikatnym uśmiechem podszedł do długowłosej, po czym zagadnął ją:
    -Przepraszam, ale czy nie wiesz, gdzie będę mógł znaleźć coś ciekawego z kryminałów na nudne wieczory i cztery godziny jazdy Do LA i z powrotem?- uniósł brwi w delikatnym zaciekawieniu, ale gdy ta zareagowała dopiero po chwili to ze śmiechem powtórzył pytanie i dodał:
    - Polecam wodę z octem- stwierdził na widok jej przemęczonych oczu, które wręcz błagały o to by je zamknąć i dać odpocząć.

    OdpowiedzUsuń
  28. [Oczywiście, że chcę wątek! Koty zawsze spoko, ne?
    To może właśnie poznaliby się jakoś przez kota (dziwnie brzmi, wiem), ale nie np. u weterynarza, tylko nie wiem... Któryś ze zwierzaków uciekł, właściciel próbuje go złapać, a przypadkiem pomaga mu w tym ta druga osoba. Co Ty na to?]

    OdpowiedzUsuń
  29. [Haha, wiedziałam, że nie odmówisz <3]

    Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, sama pałaszując kolejną czekoladkę. Były najlepsze, musiała to przyznać. I nigdy nie mogła im się oprzeć, podczas każdych zakupów pudełko trafiało do jej koszyka, dobrze że nie musiała uważać na to, co je. Inaczej zapewne wyglądałaby zupełnie inaczej...
    Jej oddech nieznacznie przyśpieszył, a palce nieśpiesznie wplotły się we włosy Lily. Uwielbiała u dziewczyn długie włosy, dlatego delikatnie zaczęła bawić się jasnymi kosmykami, spoglądając przyjaciółce prosto w oczy. Jej usta były tak blisko...
    Mruknęła niezadowolona, kiedy blondynka opuściła ją, żeby odebrać pizzę. Nieodpowiedni moment wybrali sobie na dostarczenie jej, więc biedna Love musiała zadowolić się przejechaniem językiem po wyschniętych nagle wargach.
    - Też? Mi jakoś ochota na jedzenie chwilowo przeszła... - mówiąc to przesunęła się nieznacznie na sofie, po czym poczekała aż Lily odwróci się przodem w jej stronę i złapała ją w pasie, przyciągając do siebie. - Za to mam ochotę na inne rzeczy...

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  30. [Amerykanki ^^ Narodowości piszemy dużą ;P
    Dobry wieczór.
    Też lubię to imię :D ]

    Jane

    OdpowiedzUsuń
  31. [Hah. Życzy ;D Późna pora, a ja dopiero żyć zaczynam ;P
    Z ogromną przyjemnością przyjmę propozycję wątku. Zaczęłabyś? ]

    J.

    OdpowiedzUsuń
  32. [Biblioteka, której Jane mogłaby być stałą bywalczynią. Mogą być sąsiadkami.... Cokolwiek, właściwie. ]

    Jane

    OdpowiedzUsuń
  33. Właśnie dlatego lubiła dziewczyny. Były bezpośrednie i namiętne, nie cackały się jak faceci. A poza tym, dziewczyny była takie cudowne w dotyku, miękkie i tak ładnie pachniały...
    Westchnęła odwzajemniając pocałunek. Jej ręce szybko dostały się pod koszulkę Lily, a długie palce zaczęły rysować na jej plecach tajemnicze wzory. Dopiero po chwili zniecierpliwiła się i przeniosła dłonie na brzuch przyjaciółki, powoli przesuwając je w stronę kształtnych piersi.
    Przestała jednak, gdy tylko poczuła jej usta na swoich sutkach. Matko, jak ona miała te miejsca wrażliwe... Głośny jęk wydobył się z jej ust, a głowa odchyliła do tyłu, opierając się o oparcie sofy.

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  34. Uśmiechnął się lekko do niej.
    - No cóż... nic się takiego praktycznie nie stało- stwierdził- Sam- zwrócił się do pracownika- Zadzwoń do tej firmy i zapytaj się czy zrobili coś ze swoimi klientami. Nie chcę mieć tutaj zaraz tłoku ludzi, którzy będą grymasić i awanturować się, bo ich ubezpieczyciel zrobił ich w...- już miał to niezbyt kulturalnie zakończyć, jednak w poreę ugryzłem się w język- Wpuścił ich w maliny- dokończył- A panią w ramach rekompensaty zapraszam na kawę- taa... ktoś inny zawalił robotę, a Ty człowieku cierp.

    Detlef

    OdpowiedzUsuń
  35. -Do pracy na plan i z powrotem do apartamentu- odpowiedział z zainteresowaniem czytając zapiski na tylnych okładkach. Właściwie wszystkie wydawały się ciekawe... Wybrał jednak trzy pierwsze, która dziewczyna mu wskazała.
    On czytał zazwyczaj książki takie, które wpadły mu w ręce. Niektóre nie były nawet ciekawe, ale on je wertował tylko dlatego by zająć sobie ten wolny czas, no i żeby nie spać bo to byłoby dla niego zabójstwem. Dosłownym, bo on za raz po powrocie musi wkuwać nowy tekst na koleje sceny... Tak, cudowne życie aktora.
    -Dziękuję, a tak właściwie to jestem Olivier- przedstawił się z delikatnym uśmiechem od razu wyciągając ku niej swą dłoń.

    OdpowiedzUsuń
  36. Zaśmiał się cicho. Nie chciał, aby tak odebrała jego słowa.
    - Raczej z Tobą to się dało jeszcze dogadać- stwierdził chłopak- Jednak niektórzy ludzie są tacy, że próba spokojnego porozumienia się spala na panewce na 'dzień dobry'- wiedział, że nie powinien tak mówić o klientach. Przecież jakby nie patrzeć owi ludzie sprawiali, że firma funkcjonuje. Kupowali to co oferowało Schmidt Motors. Jednak czasami zdarza się komuś tak zupełnie przypadkowo 'wymknąć'.
    - Przepraszam- powiedział Sam- Ale oni jeszcze nie dzwonili do nikogo- poinformował chłopak. Czyli, że dzisiaj może ujrzeć tłumy wściekłych ludzi...
    - Powiedz im... albo nie- powiedział Detlef- Sam im to powiem, bo chyba u nich siedzą idioci- przejął słuchawkę, odchodząc na bok. Powiedział to co myślał i rozłączył się- Możemy jechać- zwrócił się do dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  37. - Już wcześniej się przedstawiałem- zaśmiał się przyjaźnie. Nie, nie było w tym nic złośliwości- Ale dla przypomnienia. Nazywam się Detlef Schmidt. Dla znajomych w skrócie Det- uśmiechnął się lekko kątem warg, unosząc jedną delikatnie do góry. Nie przeszkadzało mu to, że dziewczyna być może go nie kojarzyła. Dla niego tym lepiej. Nie lubił wokół siebie tej aury sztuczności, kiedy osoby umawiały się z nim, tylko dlatego, że to był 'ten Detlef, który odziedziczył po wuju i rodzicach firmę znaną w całych Stanach i spory majątek'. Nie lubił otaczać się osobami, które patrzyły na niego wyłącznie przez pryzmat pieniędzy. A takie osoby wyczuwał nadzwyczaj szybko i często.
    - A więc prowadź- dał jej wolną rękę, co do wyboru kawiarni- Mam tylko jedynie nadzieję, że mają tam dobre espresso, bo muszę jakoś pobudzić do życia swój umysł- dodał.

    OdpowiedzUsuń
  38. [Ja chcę, ja chcę! OK, zaczynam ^ ^.]

    Światło słońca wpadało przez okno, oświetlając swoim blaskiem niewielki pokoik. Pod przeciwległą ścianą stało łóżko, w którym smacznie spał drobny chłopak. Po chwili niemrawo podparł się na rekach, przetarł oczy i ziewnął. Światło słoneczne trochę raziło go w oczy, ale i tak je uwielbiał.
    Wstał i skierował się do kuchni, by przygotować śniadanie dla siebie i swojej kotki. Otworzył świeże opakowanie puszkowego jedzenia i nałożył go trochę do porcelanowej miseczki, stawiając ją na podłodze.
    - Nene! Nene! Śniadanie! - zawołał, ale nie usłyszał nawet cichego miałknięcia. Przestraszony zaczął sprawdzać zakątki mieszkania w posykiwaniu kotki, ale bezskutecznie. Sprawdził wszystkie okna, drzwi i balkon. Wszystko, gdzie mogła wleźć Nene było szczelnie zamknięte. Po ponownym gorączkowym przeszukaniu mieszkania postanowił rozejrzeć się na zewnątrz - wrzucił na siebie pierwsze lepsze ubranie i wybiegł z domu.
    Przecież musi gdzieś tu być, nie mogła przecież wyparować! - myślał spanikowany, szukając jakichkolwiek śladów kotki. Po dwóch godzinach bezowocnego biegania po okolicy legł na najbliższą ławkę. Miał przyspieszony oddech, zaróżowione ze zmęczenia policzki i dodatkowo burczało mu w brzuchu. Z trudem powstrzymując łzy wstał i powlókł się w stronę swojego mieszkania.

    OdpowiedzUsuń
  39. Uśmiechnął się lekko -Tak, tak jestem aktorem- odpowiedział zadowolony.
    On żeby zostać aktorem to musiał się płaszczyć, płacić za lekcje dykcji i śpiewu by nie było, że chodzi na te castingi bez niczego i pewnego dnia, po wielu próbach i niepowodzeniach stwierdził, że ma to w dupie i będzie robić tak jak mu powiedzą i co? Udało się. Po tych wielu ćwiczeniach, wydaniu takiej ilości pieniędzy,... Udało się.
    -bardzo miło mi ciebie poznać- powiedział całkowicie szczerze po chwili dodając:
    -Miałabyś ochotę może się przejść gdy skończysz pracę?

    OdpowiedzUsuń
  40. [Jestem za. :) Zaczniesz? Mi na dzisiaj wysiada wena.]

    OdpowiedzUsuń
  41. Za raz po opuszczeniu biblioteki zabrał go menadżer i zawiózł prosto na plan, gdzie spędził prawie pięć godzin tylko po to, by dostać i przeczytać przy scenarzyście kilka scen i stwierdzić, że mu się podoba, bo jak by powiedział, że nie to z pewnością straciłby pracę.
    Trochę po szesnastej wszedł do mieszkania, gdzie szybko przebrał się w coś swobodniejszego, wrzucił do swojej torby portfel, telefon i paczkę papierosów, po czym wyszedł by powoli dotrzeć do biblioteki.
    Znalazł się tam dosłownie minutę przed siedemnastą z papierosem w ustach.
    -Witam Panią- uśmiechnął się wesoło -A więc kawa i obiadokolacja, a później spacer? Wybacz, że proponuję Ci wspólny posiłek, ale nic nie udało mi się dzisiaj zjeść prócz śniadania- przyznał się, kończąc już swojego papierosa. Jakoś nie lubił palić przy towarzyszach.

    OdpowiedzUsuń
  42. - Aktorstwo i film to moje główne pasje i uwielbiam to robić, ale kocham podróże i wspinaczkę górską więc jeśli mam wolne to wsiadam w taksi albo samolot. Lubię też czytać i rozmawiać przez skype z moją mamą jeśli mam na to czas.- uśmiechnął się delikatnie i skierował swój wzrok na kelnera, który podszedł do nich z tacą.
    -Zamawiaj pierwsza- szepną szybko przeskakując oczami po karcie.

    OdpowiedzUsuń
  43. Leżał zrezygnowany na łóżku. Z jego oczu kapały drobne łzy, mocząc pościel i trzymanego w ramionach chłopaka pluszowego, fioletowego diplodoka. Nie miał ochoty na jedzenie ani na nic innego. Po prostu nie potrafił przemóc odrętwienia, jakie nim zawładnęło po zniknięciu Nene. Była dla niego bardzo ważna. To właściwie jedyna istota, z którą mógł porozmawiać o wszystkim i ta go nie osądzi. W końcu jest kotem.
    Nagle usłyszał ciche pukanie do drzwi. Z niechęcią podniósł się, wciąż przyciskając do piersi dinozaura i szybko ocierając oczy. Otworzył drzwi, nawet nie patrząc przez wizjer.
    Tuż za progiem zobaczył wysoką dziewczynę. Tylko tyle zdążył zauważyć, kiedy w oczy rzuciło mu się to, co trzymała w ramionach.
    - Nene! Jesteś! Tak się martwiłem... - powiedział, upuszczając maskotkę na podłogę. Zabierał z ramion dziewczyny przestraszoną kotkę i położył ją sobie na ręku.
    Zadarł głowę, chcąc zobaczyć twarz nieznajomej. Jej długie blond włosy przyciągały wzrok, ale to oczy dziewczyny najbardziej przykuły uwagę Naokiego. Były duże, z bujnymi czarnymi rzęsami i dodatkowo podkreślone czarną konturówką.
    - Dziękuję za przyprowadzenie Nene. Strasznie się o nią martwiłem. – powiedział cicho, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok i machinalnie głaszcząc kotkę za uchem.

    OdpowiedzUsuń
  44. Ret przekroczył drzwi pokoju w całkiem niezłym nastroju. Właściwie nie miał powodów do smutku, otrzymywał coraz więcej zleceń zarówno dotyczących rysowania, jak i śpiewania, a Amerykanie nagle stali się jakby mniej irytujący. Dziś wieczorem miał wystąpić w duecie z nieznaną sobie dziewczyną w jednym z lepszych pubów w mieście, a w związku z tym liczył na to, że dość spora sumka znajdzie się w jego portfelu. Co prawda zazwyczaj grał i śpiewał sam, ale przecież nie można mieć wszystkiego.
    Okazało się, że jego dzisiejsza partnerka była już na miejscu. Everett odgarnął opadające na czoło loki, zerknął na nią z ukosa i uśmiechnął się w charakterystyczny dla siebie sposób. Dziewczyna miała jasne, opadające aż do pasa włosy i, choć siedziała, Ret był pewien, że była wyższa od niego. Minęły jednak czasy, gdy niski wzrost był dla niego problemem.
    - Cześć - przywitał się lekko, siadając obok niej. Wyjął własną gitarę i od niechcenia brzdąknął w struny. - Jestem Ret.

    OdpowiedzUsuń
  45. Uśmiechnął się lekko w jej kierunku.
    - Na kłopoty z pamięcią dobry jest tran- powiedział, ściągając kask- Sam jestem tego żywym przykładem- dodał szybko. W sumie niezbyt mu to smakowało, ale nie miał większych problemów z zapamiętywaniem. No, ale kto mówił, że lekarstwo musi smakować?- Lubię szybką jazdę- stwierdził, kiedy przekonał się z jaką prędkością jechali. Dziwne, że mandatu nie dostali- Nie, ale skaczę ze spadochronem- pochwalił się. Jakoś nigdy nie miał problemów typu lęk wysokości.

    OdpowiedzUsuń
  46. Jęknęła głośno i z pewnym rozgoryczeniem. Dawno tak nie czuła tego podniecenia. Dawno nie czuła czyjejś ręki na swojej kobiecości. Uśmiechając się jak szaleniec, wcisnęła do mokrej szparki dziewczyny dwa palce, wcale nie tak delikatnie. Mimo to nie była brutalna. Przyzwyczajając pochwę dziewczyny do towarzystwa w postaci jej dwóch palców, poczekała, aż dokładnie opłyną śluzem i powoli, jednak stanowczo zaczęła wsuwać je głębiej i wysuwać niemalże na całą ich długość. Powtarzając czynność, zahaczyła kciukiem o nabrzmiałą łechtaczkę. Przycisnęła ją, tym samym doprowadzając Lily do niekontrolowanego drgnięcia.

    OdpowiedzUsuń
  47. -oczywiście, z miłą chęcią się wyrwę, ale najpierw muszę obgadać to z reżyserem- przekręcając jeszcze kilka kartek menu z delikatnym uśmiechem zdecydował się.
    -Ja poproszę ryż curry z kurczakiem, chlebkiem naan i szklankę wody niegazowanej- podał kelnerowi swoją kartę, gdy tylko zapisał zamówienia po czym zwrócił się do dziewczyny z delikatnym uśmiechem.
    - Przepraszam, że pytam, ale robisz coś poza pracą w bibliotece?- uniósł brew do góry z nutką zainteresowania w głosie.

    OdpowiedzUsuń
  48. Ret spojrzał na nią z zaskoczeniem. Nie został poinformowany o repertuarze, ale myślał, że choć ona będzie coś o tym wiedziała. Z zakłopotaniem przejechał dłonią p włosach, jednocześnie przyglądając się dziewczynie.
    Zdecydowanie biła od niej pewność siebie. Wlepione w niego jasne oczy było mocno pomalowane, może nawet nieco zbyt mocno, jak na jego gust, jednak mimo to hipnotyzowały.
    - Um... - zaczął niepewnie. - Byłem pewien, że ty będziesz wiedziała.

    OdpowiedzUsuń
  49. - Czasem po prostu muszę dać sobie ten zastrzyk adrenaliny- uśmiechnął się lekko. Ktoś mógłby stwierdzić, że niby po co mu to, skoro jego praca czasami przynosi mu takie skoki adrenaliny, że więcej chyba by nie potrzebował. On jednak dzielił to na adrenalinę dobrą i złą. Ot, taka jego mała filozofia, którą nie każdy mógł pojąć. Jednak jemu samemu to się podobało- Może przy tym przy okazji wyzbyć się wielu negatywnych emocji. Co do samego stresu... to hmm... nie wiem. Na początku on się pojawia, owszem. Jednak później gdzieś znika, upływa- uśmiechnął się lekko. Widząc kelnerkę, która zbiera od nich zamówienie- To ja w takim razie poproszę szarlotkę z lodami i bitą śmietaną. Do tego jeszcze poproszę o filiżankę dobrego espresso.

    OdpowiedzUsuń
  50. Chłopak był strasznie uradowany, ale też szczerze zaskoczony takim obrotem sprawy. Nie spodziewał się, że Nene znajdzie się tak szybko. Już wcześniej zdarzały jej się takie wyskoki i zwykle wracała dopiero po kilku dniach. Zawsze bał się, że już nie wróci.
    Nagle zobaczył, że dziewczyna wchodzi bez zaproszenia do mieszkania. Z pewnym zdziwieniem zamknął delikatnie drzwi i obrócił się.
    - Och, Vege! - usłyszał. - Nieładnie. To nie jest twoje.
    Dziewczyna obróciła się w jego stronę. Zauważył, że na rękach trzyma rudego kota, który nie był zbyt zadowolony z takiego obrotu sprawy. Domyślił się, że kot przyuważył pełną miskę Nene. Uśmiechnął się delikatnie.
    - Jeśli masz ochotę, może zostaniesz na chwilę? Nene na pewno ucieszy się z towarzystwa. - powiedział cicho, mając nadzieję, że dziewczyna jednak nie będzie miała nic przeciwko. Skoro przyszła, dlaczego nie miałby jej lepiej poznać? Czasy liceum minęły i powinien bardziej otworzyć się na innych ludzi. Nie można przecież żyć, jakby się było jedynym mieszkańcem Ziemi.

    [Dlaczego tylko w 99%? :p]

    OdpowiedzUsuń
  51. [Mam tak samo, ale cóż poradzić, kiedy oni tacy uroczy są :> Co powiesz w takim razie na wątek z panem w loczkach?]

    OdpowiedzUsuń