poniedziałek, 18 marca 2013

Bo czasem inaczej niż rodzice sobie to wyobrażali. No i co w tym złego?

Alex
Abergav
_______________________________________
_______________________________________


   Jestem biseksualna. Wcale się z tym nie kryję, wręcz przeciwnie. Zaskakuję przyjaciół przypadkowymi całusami, takimi, których się nie spodziewają. Może i by mnie nienawidzili, może i siedziałabym zawsze sama, może byłabym w centrum handlowym wytykana palcami przez osoby ze szkoły. Może, nie wiem. Nadrabiam charakterem; wybuchowy, towarzyski, rozerwany na części. Niektórzy lubią we mnie to, że jestem szczera do bólu, otwarta na znajomości i wysoko noszę głowę, kiedy ktoś mówi coś o mnie, co czasem tylko po części jest prawdą. Niektórzy zaś lubią jak zabawiam wszystkich żartami sypanymi z rękawa, zaczepiam obcych siebie ludzi i ucinam szybką pogawędkę. Ah, jeszcze jest ta grupa, która lubi mnie za to, że pomagam, jeżeli widzę, że jest taka konieczność. I może dlatego, że to wszystko jest w jednej osobie, akceptują fakt mojego biseksualizmu. A ja cieszę się, że nie to dla nich jest najważniejsze.
   Są jednak ci, którzy właśnie z powodu tego, że nie robi mi różnicy czy trzymam się za rękę z dziewczyną, całuję na imprezie z chłopakiem, ląduję w łóżku z jasnoblond pięknością, nienawidzą do tego stopnia, że prześladują. Znaczy się *chrząka cicho* próbują prześladować. Tak naprawdę ich szykanowanie umiera najczęściej śmiercią naturalną. Jestem taka dla innych, że wybaczam. Pomagam, zagaduję, śmieję się i nie przejmuję się błahostkami. A jaka jestem dla siebie?
   Nienawidzę swojego ciała. Niby jest w porządku, bo gruba nie jestem, chuda też nie. Ale nie lubię, nie lubię poważnej twarzy z mocno wyróżniającymi się brwiami i szarymi oczyskami. Nie lubię tego, że mam 170 cm wzrostu. Nie lubię tego, że mam średniej wielkości piersi. Nie lubię tego, że mam płaski tyłek i duże uda. Ale po co ta wiedza komuś? Ludzie akceptują mnie taką, jaką ja udaję, że się akceptuję. Bo gdybym mówiła głośno, co mi się w sobie nie podoba, ludzie zaczęliby to dostrzegać, no i po co?
   Kiedy siedzę sama w kawiarence, jestem zamyślona. Jestem cicha i odpoczywam od tego zgiełku, który wywołujemy ze znajomymi. Panuję nad bólem głowy, który tworzy się od głośnych rozmów, śmiechu czy szybkich ruchów. Błądzę nieznacznie ręką po wewnętrznej stronie uda i wspominam, jak było w Polsce.



   Urodziłam się w Anglii, ale w wieku pięciu lat przenieśliśmy się do Polski. Umiem przez to angielski i polski, chociaż z polskiego to raczej czasem wulgaryzmy używam. Chciałabym umieć francuski, no i właśnie... uczę się go prywatnie u takiej miłej pani, która ma lat 25 i często patrzy na mnie, jakby chciała mnie zjeść. Zresztą i vice versa. No dobra, raz się zdarzyło. Byłyśmy w kuchni, czekałyśmy, aż woda się zagotuje. No dobra, tak, przylgnęłam do niej jak jakaś małolata i zaczęłyśmy się całować. No ale ona ma męża, wiecie? Taka młoda i ma już męża...
   POWRACAJĄC do Polski. Mieszkaliśmy tam, rodzice pracowali, ale im się odechciało. Przecież na koncie mieliśmy sporą kasę. Wtedy zraziłam się do nich. Brzydziłam się tych pieniędzy. Ale miałam dopiero szesnaście lat, a oni zakazali mi chodzić do pracy. Wtedy obiecałam sobie, że w dzień swoich osiemnastych urodzin wyprowadzam się. Gdzieś bardzo daleko. I tak zrobiłam. Oczywiście wcześniej uprzedzając ich o tym na miesiąc przed wyjazdem. Ostrzegałam, że nie chcę ich pieniędzy, ale po wykalkulowaniu (ha ha ha) stwierdziłam, że nie dam rady sama, no bo w końcu jeszcze nie pracowałam. Dali mi na znalezienie mieszkania (zaraz o tym potem) i na pierwsze trzy czynsze. I na jakieś drobne wydatki.
  Przywiało mnie do San Diego. Ale się ucieszyłam. Ale rodzice nie wiedzą, gdzie mnie wywiało. Bo by mi jeszcze dupę truli. I wiecie co? To było dobre posunięcie. Dzięki samodzielnym poszukiwaniom znalazłam przytulne mieszkanko przy centrum miasta. Normalnie MARZENIE. Miejsce, w którym mieszkam, nazywam pieszczotliwie wakacyjnymi domeczkami. Bo to jest taki obszar, gdzie bloki tworzą sobą takie dziwne ósemki, troszkę jak w Barcelonie, ale bliżej siebie są te kółka. I to obszar, gdzie na stałe mieszka mało osób, tylko na wakacje zwala się cała hołota. Ale dzięki temu mogę poznać dużo osób.

   A samo mieszkanko składa się z wielkiej kuchni. Bo uwieeeeeeeeeeelbiam gotować. Ugotuję wam wszystko, od wody po lasagne czy kebab, od bez po wielkie torty. Wszystko! Ale wracając. Jest kuchnia, od strony podwórka, obok niej jest łazienka z wanną na trzy osoby i prysznicem, gdzie wcisną się dwie. Po drugiej stronie mieszkania, które wychodzi wielkimi oknami na ulicę, jest duży salon, a w salonie kanapa w rogu, przy kominku, telewizor w drugim kącie, duży okrągły stół po drugiej stronie pomieszczenia. A na środku? Dużo miejsca do tańczenia. Obok salonu jest moja sypialnia. Och, uwielbiam ją. Kremowe ściany i jasnobrązowe meble, a wielkie łoże (gdzie ze spokojem zmieściłoby się z pięć osób. Czyli jest łoże na środku... No właściwie w pokoju jest jedno duże okno. Pod oknem jest to łoże, obok łoża mahoniowe biurko zawalone kartkami. No, uwielbiam rysować. Po drugiej stronie łóżka jest lustrzana szafa. A w kącie pokoju, przy stojącej lampce mój ukochany fotel, a przy nim malutka biblioteczka. I chyba to na tyle, jeżeli chodzi o mieszkanie. Bo korytarz to tylko taki przejściowy jest, z mnóstwem roślin. Kocham rośliny.

   Niepotrzebnie tyle piszę, prawda? No ale e tam.
   Co do Polski jeszcze jedno: poszłam do szkoły rok wcześniej, dlatego w wieku osiemnastu lat miałam już ukończone liceum. No właściwie w maju matura i tuż po maturze out z Polski do San Diego. Nawet nie wiecie, jakie to fajne było znaleźć liceum z profilem kucharskim! Myślałam, że to niemożliwe, że od tego są technika, a tu proszę. Mało osób było w klasie... zaraz... w liceum nie ma takich profili. Chyba muszę się skontaktować z rodzicami, czy to czasem nie oni maczali w tym palce.
   Wracając do mnie. Teraz mam jako takie, hm... doświadczenie kucharskie. Ale że czasem lubię sobie zagrać w te wszystkie śmieszne gry pieniężne, to pół roku po przyjeździe do San Diego zagrałam i... wygrałam. Szczęściara, nie? Niestety. Ale taka duża suma to nie była. Ale harować na kasę nie muszę. Dlatego pracuję wieczorami(nie wszystkie bo czasem mamy aż za dużo chętnych do roboty) jako barmanka w centrum miasta, a jeżeli trzeba, pomagam sąsiedniej restauracji w przygotowaniach jakichś wesel, większych imprez.  W weekendy chodzę do sąsiadki z dziewiątego piętra i pomagam jej sprzątać, bo ona stara już jest. I zawsze wciśnie mi coś albo z pieniędzy albo z ciuchów, które kupi. Ma kobitka gust, nie powiem. Lubię z nią robić zakupy, to naprawdę cudowna pani. Traktuję ją jak babcię, której nigdy nie poznałam, a ona mnie jak wnuczkę, której nigdy nie miała.

Opowiem Wam coś jeszcze. Poznałam dziewczynę, całkowicie przypadkiem. Wpadłyśmy na siebie, kiedy wychodziłam z klatki schodowej, a ona jechała rowerem. Dziwne, że mi się nic nie stało. A ją trzeba było opatrzyć. I tak zrobiłyśmy; weszła do mnie, a ja, jako jej wrzód na d... opatrzyłam ją. A parę chwil później całowałyśmy się. Ja szalona! Nigdy tak nie postępowałam. Ale to było silniejsze ode mnie. Po prostu miałyśmy chwilę zapomnienia. Ja przynajmniej miałam, a to dlatego, że pragnęłam czułości. Dziewczyna, nawet nie znałam jej imienia, zaczęła się, hm... posuwać dalej. No i to były te chwile przed moim pierwszym razem. I zamiast do pracy, wieczór spędziłam na orgazmach. Ha ha, dzień później również, a potem... Potem ta dziewczyna zapadła się pod ziemię, zabierając pieniądze, które trzymałam w salonie za kominkiem. Jak je znalazła: nie wiem. No i od tego czasu minęło... z cztery miesiące, a ja nie miałam bliższych kontaktów. Tyle przyjaciele, którzy czasem zirytowani wywrzaskiwali moje imię, kiedy to znienacka któregoś cmoknęłam.


   Podsumowując: kocham rysować, słuchać muzyki, gotować i grać w siatkówkę (nawet tą plażową!). Kiedy mam wolny wieczór, biegam.
 Nienawidzę dwulicowości, pszczół i owadów.
 Dorabiam jako barmanka, ale czasem zdarzy mi się jakaś bardziej profesjonalna sesja zdjęciowa. A jak.
 B I S E K S. Będę to podkreślać, bo się tego nie wstydzę.
 Łatwo się niestety zakochuję, ale nie jestem zbytnio, hm... za związywaniem się na dłużej. Chociaż kto wie, na kogo trafię?
 W maju będę miała lat dziewiętnaście, więc młoda dupa, co? No, zdarza się.
 Chciałam iść na jakiś uniwersytet, ale za bardzo spodobał mi się mój porządek dnia, gdzie czas jest na sprzątanie, przyjaciół, pracę i dbanie o siebie.
 I nie, nie jestem nieodpowiedzialna. Naprawdę robię wszystko, by żyć rozsądnie. No ale nie pod jednym względem. Tak, wiecie o co chodzi. Zresztą... no dobra, mam bujną wyobraźnię. Ale w łóżku byłam tylko dwa razy i to jeszcze z dziewczyną, o czym już wspomniałam. Zadowoleni?
 Chyba wiecie teraz o mnie wszystko

   Podsumowując jeszcze bardziej:
19.05.1994
Aleksandra Abergav
Alex
Biseks



_____________________________
Tak, jestem zboczona XD
Tak, lubię, jak ktoś to wykorzystuje.
Aha, no i wątki, owszem. Ale chciałabym zaznaczyć, że nie lubię dwóch czy trzech zdań, jakoby sądzę, że naprawdę w takim świecie jest od cholery do opisania, nawet głupi kwiat, który więdnie i trzeba go podlać. Ile tu tych czynności do wykorzystania!
I przepraszam za ilość zdjęć, ale zakochana jestem w tej dziewoi, jest cudna ♥

31 komentarzy:

  1. (dzień dobry :) wątek z detlefem?)

    OdpowiedzUsuń
  2. [Misiak <3
    Nie przeczytam teraz karty, za długa i wymaga za dużo myślenia, ale wątek chcę!]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  3. [Musimy mieć wątek, co nie. <3]

    OdpowiedzUsuń
  4. [A później dziki seks. Nie no część z tym seksem można wyciąć. Pomysł dobry, zobaczymy co z tego wyjdzie. Dobrze, że Bridget jest otwarta na nowe znajomości, bo większość tworzonych przeze mnie postaci to takie pokręcone odludki. Zaczniesz czy ja mam to zrobić?]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Cudownie, zaczniesz prawda? <3]

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  6. [To ja się postaram coś naskrobać, ale to późnym wieczorkiem :3]

    Bridget

    OdpowiedzUsuń
  7. (jak dla mnie to jest ok. Zaczelabys? Ja zakuwam do dwóch sprawdzianow na jutro i raczej się nie wyrobie ale z rana bym dopisała)

    OdpowiedzUsuń
  8. [Dobry wieczór. Przywitam się, żeby nie wyszło, że wredna jestem. Masz może ochotę z kolejnym biskiem powątkować?]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Jestem za! Wybrałaś cudną twarzyczkę! :3]

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli szło o piątki, to w pubie był największy ruch. A co za tym idzie więcej napiwków. Dlatego Love, korzystając ze swojego uroku osobistego i wrodzonego chamstwa zawsze zgarniała sobie w te dni nocną zmianę. Niby taka niepozorna blondyneczka, dosięgająca szefowi lewie do klatki piersiowej, a swojego broniła jak lwica. I co z tego, że po powrocie do domu nie czuła nóg, bowiem przynajmniej dziesięciocentymetrowe obcasy nigdy nie schodziły jej z nóg? A do tego zazwyczaj albo obcisłe spodnie, albo kusa spódniczka i biała bokserka. Do pracy nie ubierała się inaczej, chociaż na wygląd tu nie patrzyli. Tak było jej najwygodniej, a i dostawała większe napiwki od podpitych i obleśnych mężczyzn.
    Różowe kosmyki właśnie wyswobodziły się z roztrzepanego koka, więc odłożyła tacę i zatrzymała się przy barze, żeby go poprawić. Uśmiechnęła się lekko i przygryzła dolną wargę, spoglądając na dziewczynę.
    - Oczywiście, co podać? - zapytała, po czym usiadła na blacie i przerzuciła nogi na drugą stronę, mrugając na kolegę, żeby zastąpił ją na sali.
    Chwila odpoczynku dla jej nóg się przyda, biegała już tak od dwóch godzin i nie robiła sobie przerwy, kilka minut nikogo nie zbawi. Bo może i nie robiła takich dobrych drinków jak barman, ale piwo nalać umiała.

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  11. Lily siedziała na chłodnym piasku, spoglądając na coraz to bardziej wzburzone morze. Czuła w powietrzu, że już niedługo rozpęta się burza. Widziała, jak ludzie powoli uciekają z plaży. Ale w obawie przed czym? Przed tym, że pierdyknie ich piorun? Lil nie musiała się martwić. Złego diabli nie biorą. Zresztą i tak nie bała się burzy, a wręcz można rzecz, że ją kochała.
    Siedziała więc spokojnie, czekając, aż zniknie gwar ludzkiego głosu. Przymknęła lekko powieki i wsłuchała się w odgłos morskich fal. Prawie by zasnęła, gdyby ktoś nie zaczął do niej czegoś mówić. Otworzyła oczy i spojrzała na dziewczynę, która stała nad nią. Była taka śliczna...
    - Nie mogłabym odmówić - rzekła, mówiąc dziewczynie skinieniem głowy, aby usiadła obok niej. - Widziałaś tych ludzi? - spytała. - Uciekali stąd, jakby się mieli rozpuścić pod wpływem deszczu. Burzy się boją... Dziecinada - zaczęła, potrząsając głową, aby odrzucić włosy do tyłu głowy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż można robić w stosunkowo nowym mieście? Można poznawać nowych ludzi, włóczyć się, ale można też spotkać się z kim, kogo już się zna. To też wybrała Abby, z uśmiechem na twarzy wysłała do Alex sms'a, wiedziała już, że dzień będzie udany. Ze śpiewem na ustach wyrzuciła z szafy część ubrań i zaczęła je przerzucać. Przebierając się po raz szósty stanęła naprzeciw lustra i odetchnęła głęboko "ogarnij się, nie idziesz na randkę!". Uspokoiwszy się wybrała ubrania z wierzchu i spojrzawszy na zegarek uświadomiła sobie, że jest spóźniona i zgarnąwszy kilka rzeczy do torby wybiegła z mieszkania. Biegła niemal całą drogę myśląc, że wypluje płuca, ale widząc już Alex uśmiechnęła się szeroko "jak zwykle piękna"- pomyślała. - Przepraszam za spóźnienie! - cmoknęła ją w policzek i opadła na krzesło.

    OdpowiedzUsuń
  13. Lil słuchała jej wykładu z taką uwagą, jaką dawno nikogo nie słuchała. Wreszcie ktoś choć w części ją popiera.
    - Dokładnie - zaśmiała się, podając rękę dziewczynie. - Lily.
    Przez chwilę trzymała jej dłoń w swojej, mocno ściśniętą. Pewnie wyglądało to trochę głupio, ale wcale nie chciała jej puszczać. Spoglądała w jej piękne oczy i wdychała jej oszałamiający zapach.
    I nagle wszystko się zaczęło. Z daleko można było usłyszeć głośno grzmot, a później wszystko było tylko kwestią kilku sekund. Deszcz spadł na nie i od razu całkowicie zmoczył i zmroził. Błyskawice latały po całym niebie, które było lekko fioletowe. Wszystko wyglądało tak pięknie. A one obie siedziały na piasku, przyklejone do siebie, aby się trochę ogrzać.
    - Mieszkasz w centrum? Blisko od plaży? - spytała krzycząc, aby móc przebić głos przez fale i grzmoty.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Słysząc komplement uśmiechnęła się szeroko, nie mogła nic poradzić, Alex była po prostu cudna. - Dobra, dobra nie zmieniaj tematu - pogroziła jej palcem. - Chcesz delikatnie powiedzieć, że dzisiaj ja płacę? - uniosła brew. Nie przeszkadzało jej to, traf chciał, że akurat miała pieniądze. Wciąż zmęczona po biegu odetchnęła i uśmiechając się zmierzyła towarzyszkę wzrokiem. Oh, znowu nie miała stanika, a Abby bardzo się to podobało. - Ty też pięknie wygadasz - odwróciła dyskretnie wzrok i złapała za kartę. - No, to co bierzemy? I pamiętaj, że ja mam pieniądze... Czyli ja mam władzę - zaśmiała się.

    OdpowiedzUsuń
  16. Love dość szybko przywykła do bezpośredniości mieszkańców San Diego. W jej rodzinnej wiosce nie do pomyślenia było, żeby jedna dziewczyna spojrzała na drugą zbyt długo, lub pod dziwnym kontem. Jednak blondynka filtrowała z nią bez żadnych skrupułów, co od razu się jej spodobało.
    - Piwo kremowe raz, drugie zamówienie gotowe będzie dopiero za cztery godziny, chyba że wcześniej wyjdzie na piętnastominutową przerwę - zaśmiała się głośno, podkładając pod beczkę kufel.
    Dopiero teraz nieznajoma mogła zobaczyć tęczową bransoletkę na jej nadgarstku, chociaż w sumie nie przejmowała się faktem, że Love może ją po prostu spławić. Widać było, że zawsze mówi to co chce, niezależnie czy nie dostałaby w twarz od chłopaka podrywanej przez nią dziewczyny.
    - A tak właściwie to masz już dwadzieścia jeden lat? Powinnam cię wylegitymować... - mówiąc to pochyliła się nieco w jej stronę, kładąc między nimi kufel. - Bo wiesz, mogę mieć potem problemy, chociaż... Jeśli ładnie mi podziękujesz to może pozwolę ci na jedno piwo, co ty na to?
    Mrugnęła do niej, prostując się i odchodząc do kolejnego klienta. Musiała pracować, nie mogła spędzić całej nocy na rozmowie z dziewczyną. Na szczęście po obsłużeniu trzeciej osoby bar znowu opustoszał, więc wróciła do swej rozmówczyni.
    - No więc? Jak będzie?

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  17. Uśmiechnęła się, w myślach szybko analizując wszystkie za i przeciw. Owszem, tak właściwie nie powinna dawać się poderwać pierwszej lepszej dziewczynie, ale z drugiej strony co jej szkodziło? Ślubu nie brała, a kilka chwil rozkoszy mogło zdecydowanie umilić jej wieczór. Mimo wszystko nie śpieszyła się z odpowiedzią, chcąc podsycić atmosferę, w międzyczasie obsługując kolejnych klientów.
    Dopiero po jakiś dziesięciu minutach, gdy dziewczyna skończyła piwo, pomachała do kolegi, żeby przyszedł ją zastąpić. Znowu.
    - Słuchaj Mark, potrzebuję piętnastu minutek przerwy, dasz sobie radę, prawda? - niby mówiła to cicho i stała ponad metr od nieznajomej, ale ciągle patrzyła na nią, zamiast na barmana, więc chyba tylko ślepy nie zorientowałby się w sytuacji.
    Otrzymawszy zgodę wyszła zza baru i podeszła do blondynki, stając za nią tyłem i pochylając się, tak że jej usta znalazły się tuż przy jej uchu.
    - Minęła już prawie minuta, idziesz czy na darmo narażam biednego Marka na dodatkową pracę? - zapytała, leciutko przygryzając płatek ucha dziewczyny.

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  18. Lil uśmiechnęła się szeroko i wstała szybko, otrzepując końcówki włosów ze zlepionego piasku. Podała Alex dłoń i pomogła jej wstać, przyciągając do siebie. Przez chwilę stały tak, wpatrzone w siebie, blisko i czuły swoje oddechy na szyjach i policzkach. Lily odgarnęła kosmyk włosów z twarzy dziewczyny i powoli poszła za nią do jej domku, wpatrzona w jej zgrabne nogi i idealnie wyciętą talię.
    Minęło chwila, a obie stały już po środku pokoju, wykręcając włosy z deszczu. Lil nie przejmowała się tym, że jest w obcym domu. Zdjęła z siebie mokrą bluzkę i przewiesiła ją przez oparcie krzesła. Spojrzała na Alex i lekko się uśmiechnęła, drżąc z zimna i dziwnego podniecenia.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Muszę dodawać, że Cię bezapelacyjnie uwielbiam? XDDDD ALE ŻEBY NIE BYŁO - to nie jest żaden ukryty przekaz. XD
    Taaaak! A o piątej już siedzą pod McDonalds, czekając aż go otworzą, żeby Nathaniel mógł się nażreć.
    Ale i tak żydzę od Ciebie pomysł na wątek, bo ja lubię zaczynać, a nie myśleć (z resztą widać po mnie, lol). <3]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Poza tym pewnie by siedzieli i obczajali dupeczki na fejsie i instagramie..... <3]

      Usuń
  20. Chwyciła ręcznik podany przez dziewczynę i najpierw wytarła ręce, i brzuch, a potem zwinęła nim włosy i zaczęła mocno trzeć. Gdy upewniła się, że jest już w miarę sucha, podeszła do Alex i wyszeptała cicho, chwytając brzegi jej bluzki.
    - Musimy ściągnąć tą bluzeczkę, bo pewnie ci bardzo zimno...
    Jednym szybkim ruchem ściągnęła z niej bluzkę, potem to samo zrobiła ze swoimi i jej spodniami. Nie wiedziała, dlaczego to robi. Po prostu widok mokrej dziewczyny przyprawiał ją o dreszcze i cholernie pociągał.
    Oblizała górną wargę i popchnęła dziewczynę na sofę. Delikatnie przejechała palcem po jej udzie, później chwytając jej łydkę i przybliżając ją do swojego ciała. Pocałowała ją w brzuch, całując ją później wyżej i wyżej, aż dochodząc do ust. Łapczywie je chwyciła i całym ciężarem położyła się na Alex. Zatopiła język w jej gardle, jęcząc przy tym cicho.

    OdpowiedzUsuń
  21. [O ile historię ogarnęłam do 23:00 tak z matmą siedziałam do 3:00 -.- Ludzie spaaaać mi się chce xD]

    Zazwyczaj zakupów nie robił sam. Zazwyczaj robiła to osoba przez niego specjalnie do tego wytyczona. Jeżeli zaś chodziło o kawę, to już wolał tą sprawę załatwić samodzielnie. Wszak nie pił byle jakiej kawy, a taką zazwyczaj serwowali w sklepach spożywczych. Dlatego też udał się do zaufanego sklepu z kawami i herbatami, gdzie swój ulubiony napój miał w jak najlepszej jakości. Wybór nie sprawił mu żadnego kłopotu. Pewnie dlatego, że nigdy jakoś nie kombinował z kawami i zawsze kupował jeden rodzaj albo dwa rodzaje takich samych swoich ulubionych. Espresso albo Brule. Stał wlaśnie w kolejce, aby zapłacić, kiedy usłyszał jak ktoś do niego mówi. Odwrócił się.
    - Kogo moje oczy widzą- stwierdził, uśmechając się szeroko.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Mi się jakoś dobrze kojarzy to imię, ale nie wiem czemu. *-*
    Ok. <3]

    Bywały w jego życiu takie momenty, podczas których nie imprezował. Serio! Zazwyczaj wtedy robił jednak coś innego, co pozwalało mu zarwać kolejną już z rzędu noc, umyć się rano, iść na zajęcia i wymuszać na innych czytanie mu na głos slajdów czy innych głupot, bo wielmożny pan był zbyt zmęczony i go oczy bolały, co nie?.
    Jednym z ulubionych zajęć Nathaniela były zdecydowanie gry. Trwonił na nie całą masę pieniędzy; kiedyś nawet obliczył, że gdyby miał te pieniądze, które wydawał na swoją rozrywkę, sumiennie składać przez trzy lata, to mógłby w tym momencie kupić jakieś dobre auto. Naprawdę dobre auto.
    Ale któżby się tym przejmował? No na pewno nie on! Praktycznie wszędzie docierał z buta no i jakoś szczególnie to mu to nie przeszkadzało. Czasami tylko łapał go leń i zamawiał taksówkę.
    Już ósmą godzinę, ósmą, przesiedział przed telewizorem, przechodząc różne misje w nowym Assassinie.
    Och, nawet pomimo tego, że musiał wyglądać jak zombie.
    Nim się obejrzał, za nim było jakieś 20% gry, a na zegarku widniało sześć minut po czwartej nad ranem.
    Cóż...
    Obok jego lewej nogi rozbrzmiał psychopatyczny śmiech, więc chłopak najzwyczajniej zgarnął swój telefon i odczytał SMSa.
    Czy śpi. I co robi.
    Wstał przy głośnym akompaniamencie trzasku swoich kości i powlókł się do kuchni w celu zrobienia sobie kawy, przy okazji odpisując szybko na wiadomość. Boże, jakich on skrótów czasami używał... Potem sam nie mógł się w tym połapać, ale byli przecież mądrzejsi i bardziej rozgarnięci od niego, więc na peeeewnoooo będą wiedzieć o co chodzi!

    OdpowiedzUsuń
  23. Podobało jej się to zdecydowanie dziewczyny. Naprawdę, nie każdy potrafił się tak zachowywać, a co dopiero robić takie rzeczy z osobą, której imienia nawet się nie znało. I którą spotkało się kilkanaście minut temu. Było to jednak nieistotne, bo dłużej już nie była w stanie się nad tym zastanawiać.
    Syknęła cicho z bólu, który poczuły jej odsłonięte ramiona przy spotkaniu z zimną ścianą, jednak szybko przestała zwracać na to uwagę, a z jej ust zaczęły wydobywać się lekkie westchnienia i urywany oddech, kiedy tak ich usta ocierały się o siebie, a języki coraz bardziej plątały się we wspólnym tańcu.
    Jęknęła nieco głośniej, gdy poczuła palce blondynki na swojej kobiecości. O tak, zdecydowanie się jej to podobało i nie mogła żałować swojej decyzji, dla takich chwil wszystko było warto zrobić. Odchyliła nieco głowę do tyłu, opierając ją na ścianie i całkowicie oddając się przyjemności.
    - O tak, tak dobrze... - szepnęła, przymykając oczy i czekając na ciąg dalszy.

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  24. Albo dziewczyna miała magiczne palce, albo po prostu Love za długo nie była z nikim, że teraz jej ciało tak szybko reagowało na każdą pieszczotę. Jęknęła niezadowolona, nieco drżącą rękę wplatając we włosy blondynki i przyciągając ją znowu do siebie, wpijając się zachłannie w jej nabrzmiałe już usta. Nie chciała, żeby dziewczyna była tak daleko, chciała czuć ją całą sobą i doznawać jak największej rozkoszy.
    Równocześnie zaczęła się nieco wiercić i pojękiwać, napierając całym swoim ciałem na dłoń nieznajomej, która ciągle nie włożyła palców do jej wnętrza. Matko, jak ona jej pragnęła! Chciała czuć ją w sobie teraz, zaraz, dlatego wolną rękę niecierpliwie ułożyła na dłoni dziewczyny, przyciskając ją mocniej do siebie i wzdychając prosto w jej słodkie usta... Miała nadzieję, że zrozumie sygnały i nie każe jej już dłużej czekać.

    Loveleen

    OdpowiedzUsuń
  25. Przeszukiwała wzrokiem kartę, nie miała pojęcia na co ma ochotę, a coś trzeba było wybrać. - Awww. Jak miło, że się o mnie troszczysz - zaśmiała się. W końcu była gówniarą, zdawała sobie z tego sprawę, ale nie specjalnie jej to przeszkadzało. - Ciasto z malinami, powiadasz? - maliny to ulubione owoce leśne Abby i skłaniała się ku ciastu. - Dobra, to ja wezmę to ciasto i... - przekrzywiła głowę przyglądając się karcie. - O, białą herbatkę wezmę - oh, herbata to coś wspaniałego, a biała, to już w ogóle klasa. Oparła się wygodniej i zgarnąwszy włosy na jedną stronę zaczęła zaplatać warkocza, lubiła warkocze, zawsze kojarzyły się jej z ukochaną babcią.

    OdpowiedzUsuń
  26. Większość ludzi mówiła mu, że przez te lata wcale się nie zmienił. Nadal miał te same przyzwyczajenia. Nadal łaził z włosami ułożonymi w artystyczny nieład. Nadal słuchał tej samej muzyki. Nadal miał to samo uwielbienie do t-shirtów z ulubionymi zespołami. Nadal pił tylko espresso i brule.
    - Prawie nic się nie zmieniłaś- powiedział zaskoczony, przytulając ją po przyjacielsku. Prawie... bo z małej, cichej dziewczynki zrobiła się z niej, jak widać otwarta, ładna kobieta z kobiecymi wdziękami- No to ja proponuję jakieś spotkanie- zaśmiał się.

    OdpowiedzUsuń
  27. [Okej! Ale: języki się zna, nie umie, i pisze się "z resztą". I już szukam pomysłów. Hm. Hm. Hm. Pomyślę trochę, popiszę sobie tu bezsensownie, popatrzę jak cholerny śnieg zabiera mi podwórko, a jak coś mi wpadnie do rudego łba, to Ci napiszę. Tuja za oknem jest bardzo spokojna, co wcale nie jest dziwne, bo to przecież drzewo. O, ptaszek. O, drugi ptaszek. A, nie, to plama na szybie. O.o" Hm... Hm... Hm... Lana Del Rey urzeka mnie swoim głosem. You're not good for me, baby, I want you, I want you...
    Miałam pomysł, żeby pijana Caroline zaczęła się przystawiać do Alex, ale to bardzo głupi pomysł. Może by tak więc... Na plaży. A raczej w morzu, o, bo niech będzie, że tam już ciepło i kąpać się można. Szalona, grająca z przyjaciółmi w piłkę wodną Max przypadkiem zahaczy ręką o Charlie i rozwiąże jej stanik. Głupi pomysł? Ale jakiś jest. Jak masz lepszy, to dawaj.
    ♥.♥ - zdjęcia.]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Max, tylko Alex. Nadmiar bieli szkodzi mojemu umysłowi -.-"

      Usuń
  28. Drgnęła, gdy poczuła na swoim ciele chłodne ręce dziewczyny. Zaczęła się robić mokra. Ugryzła Alex w dolną wargę, a później pocałowała jej brodę i zaczęła całować szyję. Ręce włożyła pod plecy i zgrabnie rozpięła jej biustonosz. Gdy go z niej ściągnęła, zaczęła zabawiać się jej piersiami. Najpierw lekko je ściskała, zaczęła zataczać kółka wokół jej brodawek. Potem zaczęła je gryźć, ostrożnie, aby nie zrobić krzywdy swojej partnerce. Przy okazji, gdy całowała i gryzła jej piersi, ręce zsunęły się niżej. Zaczęła dotykać dołu jej brzucha, jedwabnych majtek i wewnętrznej strony ud. Włosy wpadały jej do oczu, ale teraz wcale o to nie dbała.

    OdpowiedzUsuń
  29. [Kochanki. Prócz imion i adresów nie wiedzą o sobie nic. Gdy rozmawiają, to zazwyczaj o bzdurach. Nie wychodzą razem do klubów, na koncerty. Łączą je tylko te czcze gadki i łóżko. Co ty na to? ]

    Jane

    OdpowiedzUsuń